W serwisie Prawo.pl piszemy już od dłuższego czasu o mankamentach ustawy o obronie Ojczyzny i jej sprzeczności z Kodeksem pracy. Dziś postanowiliśmy przejrzeć pozostałe jej przepisy, które okazały się być bublem prawnym. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Wróćmy chociażby do ochrony stosunku pracy małżonka żołnierza odbywającego obowiązkową zasadniczą służbę wojskową, co już sygnalizowaliśmy.

Czytaj też: Ustawa o obronie ojczyzny - obowiązki i uprawnienia pracodawców >

Czytaj również: Likwidacja pracodawcy i zakładu pracy to nie to samo – ustawa o obronie Ojczyzny sprzeczna z Kodeksem pracy>>

Z winy pracownika

Chodzi o art. 306 ust. 1 ustawy o obronie Ojczyzny, który stanowi, że w okresie odbywania przez żołnierza obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej rozwiązanie przez pracodawcę stosunku pracy z małżonkiem żołnierza może nastąpić wyłącznie z winy pracownika oraz w razie ogłoszenia upadłości lub likwidacji pracodawcy. To cały przepis. Jednak kluczowe jest w nim nie tylko to, co ustawodawca w nim zawarł, ale także – a może przede wszystkim – to, czego w nim nie ma. A nie ma sformułowania „bez wypowiedzenia”.

- Ochrona przed rozwiązaniem umowy o pracę przysługuje również małżonkowi żołnierza w okresie odbywania przez żołnierza obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej. Rozwiązanie umowy z taką osobą może nastąpić wyłącznie z winy pracownika oraz w razie ogłoszenia upadłości lub likwidacji pracodawcy. W art. 306 ust. 1 ustawy o obronie Ojczyzny zabrakło wskazania „bez wypowiedzenia”, a jest tylko odwołanie do winy, a przecież w wielu przypadkach zwykłego wypowiedzenia, rozwiązanie umowy następuje z winy pracownika np.  nienależytego wykonywania obowiązków pracowniczych – zauważa Łukasz Kuczkowski, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski. I dodaje: - Dzisiaj, literalnie czytając ten przepis, żona żołnierza nie jest w żaden sposób chroniona. Bo także przy zwolnieniach grupowych te przepisy ochronne i tak nie obowiązują, podobnie jak i w trybie zwolnienia indywidualnego (chyba, że organizacja związkowa wyrazi sprzeciw). Tak więc w zasadzie takiego małżonka można zwolnić. Na razie ten przepis nie ma doniosłości prawnej, gdyż w Polsce nie obowiązuje obecnie pobór do wojska.

Czytaj też: Zadania i obowiązki JST w ramach obrony Ojczyzny >

Także w opinii Jakuba Bartoszewicza, radcy prawnego, współzałożyciela kancelarii i partnera zarządzającego w kancelarii Bogacz Bartoszewicz, użyte w art. 306 ust. 1 ustawy sformułowanie o możliwości rozwiązania stosunku pracy z małżonkiem żołnierza odbywającego obowiązkową zasadniczą służbę wojskową wyłącznie z winy pracownika nie dotyczy zwolnienia dyscyplinarnego. Jednak, jak zauważa, ani prawo pracy, ani prawo cywilne nie definiuje winy. – Zasadniczo chodziłoby o coś, na co pracownik ma wpływ, o jakąś wadliwość postępowania. To jest szersze ujęcie od zwolnienia dyscyplinarnego, które wymaga, aby wina powiązana była z ciężkim naruszeniem podstawowych obowiązków. Pytanie tylko po co  ustawodawca w ustawie o obronie Ojczyzny tworzy kolejną kategorię do zwolnienia. Mam poważne wątpliwości o co tak naprawdę chodziło ustawodawcy - mówi. I dodaje: - Co szkodziło ustawodawcy wprowadzić taką samą ochronę dla wszystkich? A tak mamy dysonans. Ustawa wygląda tak, jakby pisały ją różne osoby z różnych departamentów a na koniec zebrano wszystko razem i nikt nie przeczytał całości. Ustawodawca przyjął, że chce chronić pewne kategorie osób, ale mógł to zrobić w sposób jednolity.

Postanowienie o przedstawieniu zarzutów w sprawie o przestępstwo nie stawienia się do kwalifikacji wojskowej - WZÓR DOKUMENTU >

Wyrok skazujący w sprawie o przestępstwo z art. 681 ust. 1 w zw. z art. 685 ustawy o obronie Ojczyzny z orzeczeniem kary grzywny - WZÓR DOKUMENTU >

- Nawiasem mówiąc, nie rozumiem dlaczego ochroną mają być objęte tylko żony żołnierzy, a nie osoby pozostające z żołnierzem w jednym gospodarstwie domowym. Przecież nawet uprawnienia rodzicielskie nie są uzależnione od bycia żoną czy mężem, a jedynie od bycia matką czy ojcem – zaznacza mec. Łukasz Kuczkowski.

 


Pojęcia nieznane na gruncie prawa…

Innym przykładem bubla prawnego jest – w ocenie mec. Kuczkowskiego - wprowadzenie do ustawy o obronie Ojczyzny pojęcia nieznanego na gruncie prawa pracy, a mianowicie bezskuteczności wypowiedzenia z mocy prawa. W ustawie ustawodawca wprowadza bezskuteczność wypowiedzenia przy obowiązkowej i dobrowolnej zasadniczej służbie wojskowej. Jeżeli pracownik został powołany do służby wojskowej, będąc w okresie wypowiedzenia, a koniec okresu wypowiedzenia umowy o pracę przypada po dniu powołania, wówczas wypowiedzenie staje się bezskuteczne Tymczasem, jak tłumaczy mec. Kuczkowski, na gruncie kodeksu pracy wypowiedzenie umowy o pracę (nawet naruszające przepisy) będzie zawsze skuteczne i prowadzi do rozwiązania stosunku pracy. - O bezskuteczności wypowiedzenia może co najwyżej zadecydować sąd po przeprowadzeniu postępowania sądowego. To pojęcie wskazuje na oderwanie regulacji prawnopracowniczych ustawy od kodeksu pracy i orzecznictwa – uważa. .

A nie jest to niestety ostatni przykład wadliwych przepisów, które są sprzeczne z prawem pracy. Poważne wątpliwości budzi bowiem także przepis art. 149 dotyczący pierwszeństwa przy zatrudnianiu w urzędach administracji publicznej  osób, które odbyły dobrowolną zasadniczą służbę wojskową. – Wszystko zależy od tego, jak przepis ten będzie stosowany w praktyce – zaznacza mec. Łukasz Kuczkowski. Przede wszystkim zaś, jak twierdzi, nie wiadomo, o jakie pierwszeństwo w tym przepisie chodzi: czy w ogóle chodzi tu o pierwszeństwo jako takie, czyli wybranie byłego żołnierza nawet wtedy, gdy inni kandydaci mają wyższe od niego kwalifikacje i doświadczenie od niego, czy też może o pierwszeństwo, gdy kandydaci do pracy będą mieli porównywalne kompetencje i doświadczenie. – Rozumiem ideę, że chcemy nagradzać tych, którzy służyli w wojsku, osobiście jednak uważam, że pierwszeństwo powinno dotyczyć kandydata o wyższych kwalifikacjach. Urzędy publiczne powinny kierować się koniecznością zatrudnienia lepszego kandydata – podkreśla mec. Kuczkowski.

Czytaj również: Dodatek za przydział mobilizacyjny – promowanie pracowników czy ukryta podwyżka?

…i mieszanie pojęć

Mec. Jakub Bartoszewicz nie ma wątpliwości co do tego, że przykładów niedopracowania przepisów w ustawie o obronie Ojczyzny, a dotyczących prawa pracy, oprócz tego, co już było opisywane, jest jeszcze kilka. - Najlepszym tego przykładem jest chociażby mieszanie pojęć przy wypowiedzeniu stosunku pracy – twierdzi mec. Bartoszewicz. I wskazuje na art. 303 ust. 1 ustawy, w którym ustawodawca mówi, że stosunek pracy z osobą powołaną do pełnienia zasadniczej służby wojskowej albo terytorialnej służby wojskowej może być rozwiązany tylko za zgodą pracownika, ale ust. 2 stanowi, że przepisu ust. 1 nie stosuje się m.in. do rozwiązania stosunku pracy bez wypowiedzenia z winy pracownika. - Wydaje się więc, że mamy tu tak naprawdę odesłanie do art. 52 Kodeksu pracy, czyli zwolnienia dyscyplinarnego - podkreśla.

Sprawdź też: Czy z żołnierzem OT można rozwiązać umowę o pracę? >

Mec. Bartoszewicz zwraca jednak szczególną uwagę na art. 304 ust. 3 dotyczący urlopu bezpłatnego przysługującego osobie odbywającej szkolenie w ramach dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, w trakcie którego i 12 miesięcy po jego zakończeniu, pracodawca nie może rozwiązać ani wypowiedzieć stosunku pracy z osobą odbywającej to szkolenie. Przepis ten, jak twierdzi, jest szczególny z dwóch powodów. Po pierwsze - w przeciwieństwie do ww. art. 303 ust. 2, art. 304 ust. 3 wprost odsyła do art. 52 K.p. Dodatkowo, odwołuje się też do art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 13 marca 2003 r. o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników (Dz. U. z 2018 r. poz. 1969). Istotne jest przy tym, że ustawodawca użył spójnika „i” pomiędzy odesłaniem do wskazanych powyżej przepisów. Takie brzmienie przepisu oznacza, że ochrona stosunku pracy będzie w tym przypadku wyłączona, gdy wystąpią obie przesłanki łącznie: zwolnienie dyscyplinarne i zwolnienie z przyczyn niedotyczących pracownika, co jest zwyczajnie niemożliwe. Jeden czyn czy działanie pracownika nie może być jednocześnie podstawą do zwolnienia dyscyplinarnego i jednocześnie być okolicznością niedotycząca pracownika – podkreśla mec. Bartoszewicz. Według niego, poprawne powinno być użycie spójnika „lub” lub spójnika „albo”. Dodatkowo, jak wskazuje, ustawodawca powinien używać w obrębie jednego aktu prawnego jednolitej terminologii. - Tutaj z kolei, w obrębie trzech sąsiadujących ze sobą przepisów, ustawodawca, używa trzech różnych określeń donoszących się chyba do tego samego: raz mówi o rozwiązaniu stosunku pracy bez wypowiedzenia z winy pracownika (art. 303), raz odwołuje się wprost do art. 52 KP (art. 304), a raz mówi o rozwiązaniu wyłącznie z winy pracownika (art. 306). Zakładając racjonalność ustawodawcy użycie trzech różnych określeń powinno oznaczać trzy inne instytucje prawne. Czy rzeczywiście taki był jego cel - pyta.  

 

Sprawdź również książkę: Kodeks pracy. Przepisy >>


Terytorialsi – nawet 6 lat ochrony, a pracodawcy bez świadczenia

Bublem prawnym jest też przepis gwarantujący ochronę stosunku pracy osobie powołanej do terytorialnej służby wojskowej. – Terytorialsi przez dwa dni w miesiącu mają szkolenia, które odbywają się w dni wolne od pracy, dodatkowo pełnią służbę rotacyjną wedle potrzeb  - może ona przypadać w dni pracy pracownika. Ale dopóki taka osoba jest w służbie, to pracodawca nie może bez jej zgody ją zwolnić za zwykłym wypowiedzeniem. A taka służba może trwać nawet przez 6 lat – zaznacza mec. Łukasz Kuczkowski.

W ten sposób przez 6 lat pracodawca będzie musiał akceptować słabo pracującego pracownika. - Można przewidzieć, że terytorialsi za chwilę nie będą zbyt pożądanymi pracownikami – mówi mec. Kuczkowski. Według niego, wadliwy jest też przepis mówiący o świadczeniu, jakie przysługuje pracodawcy za dni służby terytorialsa. Ma ono pokryć koszty pracodawcy związane z nieobecnością pracownika. – Takim kosztem nie może być jednak ani wynagrodzenie wypłacone nowemu pracownikowi, który zostanie zastąpiony na zastępstwo za terytorialsa, ani też wynagrodzenie wypłacone innemu pracownikowi w firmie, który przejmie obowiązki za terytorialsa czy też z powodu jego nieobecności będzie pracował w nadgodzinach. Kosztem nie jest też odprawa wypłacana osobie powołanej do służby wojskowej. W takim razie co może być kosztem pracodawcy – pyta mec. Kuczkowski. I dodaje: - Czy może być nim np. kara umowna za niezrealizowany w terminie projekt na skutek nieobecności terytorialsa?

Bublem prawnym jest też, w o cenie mec. Kuczkowskiego, różnicowanie statusu żołnierzy. W ustawie mamy sześć różnych statusów żołnierzy i w zależności od tego statusu ustawodawca zróżnicował przepisy ochronne. Przykładowo w przypadku żołnierzy zawodowych stosunek pracy wygasa z mocy prawa.

Czytaj również: Będą przepisy, ale firmy nie mają co liczyć na szybkie rekompensaty za nieobecność żołnierzy WOT

Pomieszanie z poplątaniem – konieczne usystematyzowanie

- Ustawa o obronie Ojczyzny mocno miesza w prawie pracy. Najwyraźniej pisał ją ktoś, kto nie ma pojęcia o systemie prawa pracy – uważa mec. Łukasz Kuczkowski.

- Problem polega na braku spójności wewnętrznej systemu prawa - tj. pomiędzy poszczególnymi jego elementami. Przy tworzeniu aktów prawnych prawodawca musi brać pod uwagę nie tylko dorobek doktryny, ale i zadbać o określenie pojęć czy definicji. Jeżeli celem jest wprowadzenie odrębnych definicji w stosunku do Kodeksu pracy, to powinno to być wyraźnie w ustawie zaznaczone. A jeżeli takiej odrębnej definicji nie wprowadzono, to wówczas w zakresie odnoszącym się do prawa pracy należy posługiwać się terminologią spójną z Kodeksem pracy. Tym bardziej, że w takim przypadku należy stosować odesłanie do Kodeksu pracy w zakresie nieuregulowanym daną ustawą – tłumaczy Tomasz Klemt, radca prawny, właściciel kancelarii prawnej.

Zdaniem mec. Klemta, problem (małżonka żołnierza - przy. red.) wskazuje na konieczność usystematyzowania tej ustawy w kontekście całego systemu prawa. - Niewykluczone, że prawodawcy chodziło o ochronę żony żołnierza odbywającego obowiązkową zasadniczą służbę wojskową przed zwolnieniem dyscyplinarnym i przepis został tak skonstruowany celowo. Jednakże jeżeli celem było udzielenie pełnej ochrony, to wtedy konieczna jest zmiana przepisu – dodaje.