Nie jest tajemnicą, że umowy o dzieło były przed laty wykorzystywane jako metoda na uniknięcie oskładkowania. Najbardziej jaskrawym tego przykładem było zatrudnianie pracowników ochrony na podstawie tych właśnie umów. To jednak spowodowało, że z wielką nieufnością zaczęto podchodzić do wszystkich umów o dzieło. A dziś doszło wręcz do sytuacji, że jedna i ta sama umowa o dzieło może okazać się rzeczywiście umową o dzieło czyli umową rezultatu, która nie podlega oskładkowaniu, albo umową zlecenia czyli świadczeniem usługi, które jest ozusowane. A wszystko zależy od tego, kto na tę umowę patrzy: prawnik cywilista czy Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Ten ostatni w wydawanych w ślad za orzeczeniami Sądu Najwyższego i sądów powszechnych interpretacjach prawnych zawęża definicję umowy o dzieło określoną w Kodeksie cywilnym do ewidentnego rezultatu i elementów twórczych, a wręcz powtarzalnych czynności i rezultatu. Tylko taka umowa o dzieło, które zawiera te elementy jest dla ZUS umową o dzieło, która nie podlega ozusowaniu.

Czytaj również: Obowiązek raportowania umów o dzieło nie da ZUS rzetelnej wiedzy o ich liczbie

Umowa o dzieło, czyli jaka?

Zgodnie z art. 627 Kodeksu cywilnego, przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia. I tyle.

Zobacz procedurę w LEX:  Wybór właściwej formy zatrudnienia w przypadku umów cywilnoprawnych (umowa zlecenia, inne umowy o świadczenie usług, umowa agencyjna, umowa o dzieło) >

Zdaniem prawników, oznacza to, że osoba, która umówi się z drugą osobą np. na pomalowanie drzwi, zawiera umowę o dzieło. Dziełem zaś są pomalowane drzwi a nie malowanie przez miesiąc drzwi (codziennie o kawałku), jak należałoby uznać zgodnie z interpretacją ZUS. Podobnie sprawa miałaby się z budowanym ogrodzeniem. W takim przypadku wybudowane ogrodzenie byłoby dziełem bez względu na to, czy jego przęsła byłyby bardziej lub mniej artystyczne i bez względu na to, czy jego budowa trwałaby tydzień czy dwa miesiące.

Czytaj w LEX: Osoba prowadząca pozarolniczą działalność wykonująca umowy cywilnoprawne - zbieg tytułów do ubezpieczeń >

To co jest oczywiste dla prawników na gruncie Kodeksu cywilnego, nie jest jednak już tak proste i oczywiste dla celów ubezpieczenia społecznego. ZUS zawężając bowiem definicję umowy o dzieło, tworzy niejako odrębny typ umowy o dzieło, która nie jest oskładkowana, o ile zawiera takie elementy, jak ewidentny (a nie nieoczywisty, jak przy umowach zlecenia) rezultat i elementy twórcze, i to autorskie. W ten sposób Zakład odmawia prawa do uznania za dzieło wykonania utworu przez orkiestrę symfoniczną.

- Są dwa rodzaje umów o dzieło: jedna – na potrzeby postępowań prowadzonych przez ZUS w sprawach ubezpieczeń społecznych, a druga – cywilistyczna. Wszyscy prawnicy, w tym zwłaszcza cywiliści zastanawiają się, jak to jest możliwe – mówi dr hab. Monika Gładoch, prof. UKSW, kierownik Katedry Prawa Pracy, radca prawny. I dodaje: - Niestety wyroki są już karykaturalne. Zamiast traktować umowę o dzieło jako umowę rezultatu, bo taki podstawowy charakter ma ta umowa, sądy nierzadko uznają ją za usługę, wprowadzając nowe wymogi, np. niepowtarzalności lub oryginalności dzieła.

Czytaj w LEX: Zleceniobiorca - zasady podlegania ubezpieczeniom społecznym >

Zdaniem prof. Gładoch, konsekwencją tego jest dualizm prawny, jaki powstaje na skutek braku wykładni systemowej. – Nie może więc dziwić frustracja stron, że urzędnik dokonuje oceny umowy, nie bacząc na wolę jej stron – podkreśla.

Radca prawny Magdalena Januszewska, specjalizująca się w prawie pracy, ubezpieczeń i zabezpieczenia społecznego zauważa, że nadużywanie przez ubezpieczonych umów o dzieło doprowadziło do stosowania przy ich ocenie dodatkowych przesłanek nieznanych K.c., np. twórczego charakteru. Tym samym to, co jest umową o dzieło dla cywilisty może się okazać zleceniem dla ZUS. – Zawężanie cywilistycznej definicji umowy o dzieło pozwala na kwalifikowanie niektórych umów jako zleceń, a co za tym idzie, ich oskładkowanie. Tymczasem odmienne uregulowanie ciężarów fiskalnych umów nie może stanowić samoistnego argumentu za podważeniem swobody ich zawierania, na co zresztą zwracał uwagę SN (np. wyrok SN z 1 lutego 2017 r. I UK 38/16). Nie powinno też być jedyną przyczyną podważania charakteru danej umowy – mówi mec. Januszewska. 

- Pojęcie dzieła powinno być interpretowane zgodnie z kodeksem cywilnym - dlatego trzeba wyjść od naturalnego rozumienia dzieła. Najczęściej bowiem w ramach umowy o dzieło dochodzi do przekazania określonej rzeczy materialnej, choć może być, że i wyników określonych czynności czy przedmiotów o charakterze intelektualnym – mówi z kolei dr hab. Marcin Wujczyk, radca prawny z kancelarii Wardyński i Wspólnicy, adiunkt w Katedrze Prawa Pracy i Polityki Społecznej Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Paweł Korus, radca prawny, partner w kancelarii Sobczyk & Współpracownicy, były wieloletni sędzia sądu pracy, zwraca natomiast uwagę na to, że kwestia „elementu autorskiego” nie jest decydująca. Upraszczając linię orzeczniczą, istotne jest wyłącznie to, czy stronom zależało na „pojedynczym dziele”, czy na „szeregu czynności” (dzieł). Tu, jak twierdzi mec. Korus, bardzo dobrym przykładem jest wyrok SN Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z 2 września 2020 r. (sygn. akt I UK 96/19) z bardzo „intrygującą” tezą i uzasadnieniem. SN uznał bowiem,  że w świetle wykładni art. 627 k.c. w związku z art. 3531 k.c. nie budzi wątpliwości możliwość zakwalifikowania umowy, której przedmiotem było wykonanie tłumaczenia, w rozumieniu przetworzenia określonego tekstu sporządzonego w języku obcym na język polski lub odwrotnie, jako umowy o dzieło. Umowy mające za przedmiot tłumaczenie tekstów mogą być jednak traktowane także jako umowy o świadczenie usług. W konsekwencji działalność tłumaczy realizowana na podstawie umowy o dzieło nie mieści się w granicach wyznaczonych przez przepisy ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, ustalające obowiązkowe oraz dobrowolne tytuły podlegania ubezpieczeniom społecznym. Z kolei działalność tłumaczy realizowana w ramach umów o świadczenie usług stanowi tytuł podlegania ubezpieczeniom społecznym. Wszystko zależy zatem od treści umowy, jej postanowień oraz sposobu jej wykonania.

W uzasadnieniu zaś sąd podkreśla, że szczególnym rezultatem wykonanej umowy może być utwór, czyli – zgodnie z art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1231 ze zm.) – przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Ustawodawca, podając przykładowe rodzaje utworów, zwraca uwagę na tłumaczenia, rozumiane jako opracowania cudzego utworu – utwory zależne (art. 2 ust. 1 ustawy o prawie autorskim).

Według SN, (…) należy mieć na uwadze, że autorski charakter przedmiotu umowy nie ma wpływu na odróżnienie umów o dzieło od pozostałych umów cywilnoprawnych.

Co więcej, według SN, efekt w postaci utworu, w rozumieniu prawa autorskiego, nie przesądza o kwalifikacji zawartej umowy. Przepis art. 1 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i art. 627 KC nie muszą mieć wspólnego zakresu. Dziełem może być rezultat umowy, która nie ma charakteru autorskiego. Prawo autorskie jest też samodzielną regulacją, z której wcale nie wynika, że o autorskim charakterze umowy przesądza tylko wykonanie jej w ramach umowy o dzieło. Utwór w rozumieniu prawa autorskiego może być dziełem w rozumieniu art. 627 k.c., jeżeli powstał w ramach umowy o dzieło. Nie jest to reguła zamknięta, gdyż utwór może powstać również w ramach wykonywania stosunku pracy (art. 12 i 14 ustawy o prawie autorskim) lub umowy o świadczenie usług. Utwór w rozumieniu prawa autorskiego nie determinuje bezwzględnie rodzaju umowy (o dzieło lub o wykonanie usługi).

Dzieło, będące przedmiotem umowy o dzieło, nie musi – zdaniem sądu - stanowić przejawu działalności twórczej, nie musi posiadać cech nowatorskich ani prezentować indywidualnej osobowości wykonawcy dzieła (por. postanowienie Sądu Najwyższego z 22 marca 2018 r., II UK 262/17, oraz wyroki Sądu Najwyższego z 6 września 2018 r., II UK 235/17, i II UK 236/17).

Zobacz procedurę w LEX: Wszczęcie postępowania w sprawach z zakresu ubezpieczeń społecznych >

- Od strony argumentacji prawnej SN ma oczywiście rację, tym niemniej powstał stan niepewności, co do tego, z jakim rodzajem umowy mamy do czynienia – sam fakt, że utwór będzie chroniony prawem autorskim nie oznacza, że strony zawarły umowę o dzieło. Ten stan niepewności i wątpliwości na pewno byłby mniejszy, gdyby umowy o dzieło stanowiły tytuł ubezpieczenia – podkreśla mec. Paweł Korus. Według niego, z uwagi na próby uniknięcia przez niektóre podmioty obowiązków składkowych, orzecznictwo zaczęło z „podejrzliwością” podchodzić do umów o dzieło. - Uderza to w osoby, które chcą być „po stronie prawa”. Trzeba bowiem pamiętać, że rezygnacja z umowy o dzieło też nie jest rozwiązaniem. Może się bowiem okazać, że strony błędnie uznały, iż umowa jest tytułem ubezpieczenia, co może prowadzić do zarzutów związanych z próbą wyłudzenia świadczeń z ZUS itp. Tym samym, najlepszym rozwiązaniem jest objęcie obowiązkiem ubezpieczenia także umów o dzieło, pomijając kwestię, czy składki nie są zbyt wysokie itp. – uważa mec. Korus.

Efekty takiego podejścia sądów najlepiej widać na przykładzie konkretnych orzeczeń.

 


Ułożenie kostki brukowej - to dzieło, a zagranie utworu w orkiestrze – nie

Wymurowanie kominów ponad dachem, ułożenie kostki brukowej oraz naprawa palet euro zostały uznane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych jako umowy starannego działania, czyli zlecenie. Ale SN stwierdził, że to jest dzieło, od czego składek na ubezpieczenie się nie płaci.

Zobacz procedurę w LEX: Opodatkowanie umów zlecenia i o dzieło >

Umowa rezultatu

Istnieje bogate orzecznictwo Sądu Najwyższego w sprawie właściwej wykładni art. 627 k.c.  W szczególności można przywołać wyroki Sądu Najwyższego z dnia 13 czerwca 2012 r. - sygn. akt II UK 308/11 (LEX nr 1235841 i przytoczone tam orzecznictwo) oraz z dnia 18 kwietnia 2012 r., sygn. akt II UK 187/11. Przyjęto w nich, że umowa o dzieło to umowa o pewien określony rezultat pracy i umiejętności ludzkich. W wypadku umowy o dzieło niezbędne jest zatem, aby starania przyjmującego zamówienie doprowadziły w przyszłości do konkretnego, indywidualnie oznaczonego rezultatu. Przyjmuje się przy tym, że rezultat, na który umawiają się strony, musi być z góry określony, mieć samoistny byt oraz być obiektywnie osiągalny i pewny. Wykonanie dzieła najczęściej przybiera postać wytworzenia rzeczy, czy też dokonania zmian w rzeczy już istniejącej (naprawienie, przerobienie, uzupełnienie). Tego rodzaju postacie dzieła są rezultatami materialnymi umowy zawartej między stronami.

 

Sprawdź również książkę: MERITUM Prawo pracy 2021 ebook >>


„Rezultat” umowy nie jest zarezerwowany tylko dla umowy o dzieło (art. 627 k.c.). Określone „dzieło” jako efekt pracy może być też wynikiem starannej pracy zleceniobiorcy.

Nie jest to jednak relacja zwrotna, czyli to co jest właściwe dla umowy o staranną pracę nie jest dziełem, które ma na uwadze art. 627 k.c. Określana w spornych umowach wielkość powierzchni wymagająca stabilizacji pod kostkę brukową nie jest cechą dzieła, lecz miarą ilości pracy fizycznej liczonej od powierzchni, na której należało rozłożyć kruszywo, żużel, materiał zagęszczający i dokonać odpowiedniego ułożenia tych materiałów i ich utwardzenia ubijarką. Sama powierzchnia (1500 m.kw., 3000 m.kw.) nie jest cechą dzieła, lecz stanowi o ilości pracy wymaganej do wykonania umówionej powierzchni stabilizacji, czyli o nakładzie zwykłych powtarzalnych czynności fizycznych. Stanowi więc punkt odniesienia dla średniej ilości prac właściwych dla danej roboty. Dzieło w rozumieniu art. 627 k.c. nie może polegać na powtarzalnych pracach fizycznych na budowie.

W podobnej sprawie kolejny skład w wyroku z 21 lutego 2017 r. (sygn. akt I UK 123/17) orzekł odmiennie ze względu na inny jednak stan faktyczny, który uzasadniał stwierdzenie, że „wykopy łącznie z podsypką i zasypką wykopów pod gazociąg” nie były umowami o dzieło, gdyż nie były określone indywidualne parametry dzieła, natomiast zapłata była pochodną od ilości pracy.

Czytaj również: Rząd chce ozusować umowy o dzieło i wszystkie zlecenia

Wykład jako utwór

Sąd Najwyższy wielokrotnie zaznaczał, że wykład na określony temat może stanowić dzieło w rozumieniu art. 627 k.c., jeżeli posiada on cechy utworu, czyli ma charakter autorski – niestandardowy, niepowtarzalny i twórczy. A nadto jest możliwe jednoznaczne zweryfikowanie jego wykonania.

Wskazany wzorzec weryfikacyjny stosuje się w przypadku, gdy przedmiotem umowy o dzieło ma być osiągnięcie rezultatu niematerialnego i nieucieleśnionego. Zastrzeżono przy tym, że ochronie prawa autorskiego nie podlegają działania o charakterze odtwórczym, polegające na wykonywaniu czynności wymagającym określonej wiedzy i zdolności do jej przekazania ( wyroki z 10 maja 2016 r., II UK 217/15, 4 czerwca 2014 r., II UK 543/13).

Zobacz procedurę w LEX: Zakończenie postępowania w sprawach ubezpieczeń społecznych wyrokiem >

Koncert organowy

Wiele kontrowersji wywołał wyrok Izby Pracy SN z 10 stycznia 2017 r. (sygn. akt III UK 53/16).

Według SN z określenia, „przygotowanie i wykonanie koncertu organowego” nie da się wygenerować sprawdzalnych parametrów uzgodnionego dzieła. Nie realizowały też umowy zgodnie z uzgodnionym wzorcem. Zainteresowana, jak ustalił sąd odwoławczy miała niewielki wpływ na „przygotowanie” i „wykonanie” koncertu, jej rola sprowadzała się do realizacji określonych czynności w ramach „większej całości” – co jest charakterystyczne dla umowy o świadczenie usług). Konkluzje te są wystarczające aby przyjąć, że nie doszło do zrealizowania umowy według modelu z art. 627 k.c. Sn stwierdził, że  zbędne jest rozważanie wątków dotyczących relacji zachodzącej miedzy prawami autorskimi i umową o dzieło.

 

Sprawdź również książkę: MERITUM Prawo pracy 2021 ebook >>


Ryzyko po stronie zleceniodawcy

W odróżnieniu od umowy o dzieło, przyjmujący zamówienie w umowie zlecenia (umowie o świadczenie usług) nie bierze więc na siebie ryzyka pomyślnego wyniku spełnianej czynności. Jego odpowiedzialność za właściwe wykonanie umowy oparta jest na zasadzie starannego działania (art. 355 par. 1 k.c.), podczas gdy odpowiedzialność strony przyjmującej zamówienie w umowie o dzieło niewątpliwie jest odpowiedzialnością za rezultat.

Zobacz procedurę w LEX: Kontrola umów o dzieło przez ZUS >

Swoboda umów ma ograniczenia

Dzieło musi mieć z góry przewidywalne i możliwe do osiągnięcia parametry stanowiące punkt wyjścia w procesie ustalania przesłanek odpowiedzialności z tytułu rękojmi za jego wady (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 28 marca 2000 r., II UKN 386/99, OSNAPiUS 2001 nr 16, poz. 522 i postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 9 października 2012 r., II UK 125/12, LEX nr 1620476). Wynika z tego, że nie jest umową o dzieło umowa, w której „nie oznaczono dzieła”  (wyroki Sądu Najwyższego: z dnia 18 września 2013 r., II UK 39/13, LEX nr 1378531; z dnia 21 lutego 2017 r., I UK 123/16, LEX nr 2269195).

Wynagrodzenie - inaczej

W końcu wynagrodzenie z umowy o dzieło generalnie określa się w sposób ryczałtowy lub kosztorysowy (art. 629-632 k.c.). W odniesieniu do umowy o dzieło wynagrodzenie jest związane z samym dziełem i jego wykonaniem, a nie z ilością, jakością i rodzajem wykonanej pracy, jak ma to miejsce w przypadku umów starannego działania (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 21 lutego 2017 r., I UK 123/16, LEX nr 2269195).

Jak twierdzi prof. Monika Gładoch, jednym z możliwych rozwiązań jest opracowanie definicji umowy o dzieło na potrzeby daninowe. – Nie jest to dobre rozwiązanie, bo definicja powinna być spójna dla systemu prawa, ale niech to będzie umowa taka, jak jest rozumiana w przepisach, a nie interpretacja na potrzeby ubezpieczeń społecznych i podatków – zaznacza.

Z kolei zdaniem dr hab. Marcina Wujczyka, jeżeli orzecznictwo idzie w określonym kierunku, to jedynym słusznym i racjonalnym rozwiązaniem jest doprecyzowanie przepisów poprzez określenie kryteriów dzieła czy chociażby podanie przykładów, choć akurat nie jestem zwolennikiem tego ostatniego rozwiązania.