SN uwzględnił kasację Prokuratura Generalnego w tej sprawie, która teraz wróci do SO. SN orzekł, że SO popełnił błąd, gdyż nie można umorzyć sprawy osób, które były już wcześniej karane. A zanim zapadł wyrok SO, obaj szefowie PKS byli już prawomocnie skazani za przestępstwo zniesławienia jednego ze związkowców (został publicznie oskarżony przez nich o złodziejstwo - czego nie potwierdziło postępowanie karne).
Stanisław B. i Henryk G. zostali oskarżeni przez prokuraturę o to, że jako szefowie PKS w Suwałkach w 2011 r. popełnili przestępstwo utrudniania działalności związkowej (za co grozi kara grzywny). Przestępstwo miało polegać na niezawiadamianiu jednego z kilku związków zawodowych o spotkaniach z zarządem spółki oraz nieoddelegowaniu przedstawicieli tego związku do komisji socjalno-bytowej.
W marcu 2014 r. Sąd Rejonowy w Suwałkach uznał ich za winnych takiego przestępstwa. Prezesa B. skazano na 2 tys. grzywny, a członka zarządu G. - na 1500 zł grzywny. W wyniku apelacji oskarżonych, Sąd Okręgowy w Suwałkach w czerwcu 2014 r. uchylił wyroki skazujące, a ich sprawę prawomocnie warunkowo umorzył na rok tytułem próby, uznając "niską szkodliwość społeczną" ich czynu.
W kasacji Prokurator Generalny wniósł o uchylenie wyroku SO z racji faktu, że między orzeczeniem SR a SO uprawomocnił się wyrok skazujący B. i G na grzywnę za zniesławienie związkowca. W kasacji zarzucono SO rażące naruszenie prawa materialnego, bo jednym z koniecznych warunków umorzenia czyjegoś procesu jest jego niekaralność.
Trzyosobowy skład SN uznał kasację za zasadną. "W chwili wyroku SO obaj oskarżeni byli już prawomocnie skazani z art. 212 Kodeksu karnego, co oznacza że SO nie powinien był umarzać ich sprawy" - powiedział w uzasadnieniu wyroku SN sędzia Dariusz Świecki. Dodał, że błąd wynikał z nieaktualnego zaświadczenia o niekaralności oskarżonych. Podkreślił, iż SO przyznał się do tego błędu, ale jedynym sposobem jego naprawienia była kasacja Prokuratora Generalnego.
Teraz SO zbada ponownie apelację oskarżonych, ale nie będzie juz mógł ponownie umorzyć ich sprawy.
Zdzisław Matelski, oskarżyciel posiłkowy w tym procesie i wiceszef Wolnego Związku Zawodowego Kierowców RP przy PKS w Suwałkach, był usatysfakcjonowany z wyroku SN; wyraził nadzieję na utrzymanie wyroku skazującego przez SO. "To byłaby przestroga dla innych" - powiedział PAP.
Dodał, że jego związek był dyskryminowany przez ówczesny zarząd, bo bronił praw pracowników zwalnianych pojedynczo z pracy. Mówił o bardzo złych stosunkach za ówczesnego zarządu, który - jak powiedział - miał nasyłać na związkowców prywatnych detektywów. On sam został zwolniony z pracy pod sfingowanym w ten sposób zarzutem, ale sąd przywrócił go do pracy, podobnie jak kilku innych zwolnionych związkowców. Według Matelskiego obecny zarząd współdziała ze wszystkimi związkami.
W SN nie stawili się ani oskarżeni, ani ich adwokat. (PAP)