Piotr A. był zatrudniony w Zakładzie Instalacyjno-Budowlanym Z. w G. jako elektryk. Był on wcześniej zatrudniony jako etatowy pracownik w szpitalu akademickim w tym samym mieście G.

Po przejęciu prac instalacyjno-elektrycznych przez firmę Z. szpital rozwiązał umowę o pracę z Piotrem A. za porozumieniem stron. Zaraz potem firma Z. podpisała z nim nową umowę o pracę. U nowego pracodawcy Piotr A. otrzymał wynagrodzenie w stawce godzinowej, wyraźnie wyższe od dotychczasowego (dotąd wynagradzany był wg. stawki miesięcznej). Jego wynagrodzenie było z kolei wyraźnie niższe od stawki, jaką otrzymali inni zatrudnieni, nadal wykonujący pracę dla szpitala w tejże firmie Z.
Piotr A. pozwał więc byłego pracodawcę o zapłatę 20 tys. zł odszkodowania za naruszenie zasad równego traktowania w zatrudnieniu.
Sąd I instancji uznał roszczenia za zasadne, podobnie orzekł sąd II instancji, oddalając apelację pracodawczyni.
Sąd Najwyższy uwzględnił jednak jej skargę kasacyjną i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. Uzasadniając orzeczenie SN wskazał, że z nierównym traktowaniem związane są dwie odrębne zasady kodeksowe.
Pierwsza – to zasada równouprawnienia pracowników wykonujących te same prace na tym samym stanowisku, określona w art. 112 k.p. Druga – to właściwy zakaz dyskryminacji, określony w art. 113, a zdefiniowany w art. 183a i dalszych przepisach k.p.
Kodeks pracy zakazuje dyskryminacji ze względu na szereg przesłanek (m.in. wiek, płeć, narodowość, orientację seksualną itp.). Katalog tych przesłanek jest otwarty, ale są to istotne społecznie cechy, leżące po stronie pracownika. Cechy te są na tyle ważne dla ustawodawcy, że zakazał różnicowania pracowników z uwagi na nie. To oznacza, że tylko posiadanie przez pracownika istotnych społecznie cech może uzasadniać odpowiedzialność pracodawcy za dyskryminację w zatrudnieniu, jeżeli różnicuje on pracowników, lepiej lub gorzej traktując tych, którzy dane cechy posiadają lub ich nie mają.
Tymczasem w procesie nie wykazano, że elektryk-powód był dyskryminowany z określonego, ważnego powodu. Za dyskryminację uznano jedynie skalkulowanie jego pracy na niższym poziomie niż innych pracowników na tym samym stanowisku.
SN stwierdził więc w konkluzji, że w takim zaś wypadku nie można mówić o dyskryminacji w rozumieniu art. 113 k.p., a tym samym nie znajdują również zastosowania przepisy antydyskryminacyjne, zawarte w rozdziale IIa działu I Kodeksu pracy. To również oznacza, że pracownikowi nie będzie przysługiwało odszkodowanie za naruszenie zakazu dyskryminacji.
Wyrok Sądu Najwyższego z 2 października 2012 r. (sygn. II PK 82/12).
Michał Culepa