Druga transza deregulacji ma dotyczyć m.in. takich profesji, jak: architekci, urbaniści, inżynierowie budowlani, usługowe prowadzenie ksiąg rachunkowych, doradcy podatkowi, agenci i brokerzy ubezpieczeniowi, aktuariusze, biegli rewidenci, rzeczoznawcy samochodowi, nurkowie, zawody związane z obsługą metra czy żeglugą morską i śródlądową.

Brygida Kolenda-Łabuś (PO) zadeklarowała podczas debaty, że jej klub popiera projekt. Jednocześnie zapowiedziała złożenie trzech poprawek, których celem - jak wyjaśniła - jest szersze otwarcie zawodów: urbanisty, aktuariusza i biegłego rewidenta.

Także Grzegorz Schreiber (PiS) zapewnił, że jego klub opowiada się za likwidowaniem zbędnych barier przeszkadzających młodym ludziom w rozpoczynaniu karier zawodowych. Wyraził jednak obawę, czy w przypadku architektów i inżynierów budowlanych rozwiązania projektu nie są zbyt ryzykowne. "Pomimo tej krytycznej uwagi, omówiony zakres zmian chcielibyśmy poprzeć" - powiedział.

Zwrócił natomiast uwagę, że zdaniem wielu konstytucjonalistów dereglamentacja zawodu urbanisty nie powinna znaleźć się w tym projekcie. "Dokonujemy całkowitej jego likwidacji. Może to skutkować chaosem w planowaniu przestrzennym" - zaznaczył i podsumował: "Klub PiS poprze wszystkie zmiany deregulacyjne. Nie widzimy możliwości poparcia tych zmian, które z samą deregulacją nie mają nic wspólnego. Stąd też przygotowaliśmy poprawkę, która stanowi alternatywę dla projektu komisyjnego".

Również Jerzy Borkowski (Twój Ruch) mówił, że jego klub opowiada się za jak największym otwarciem dostępu do zawodów. "O tym, czy ktoś jest dobrym specjalistą w swojej dziedzinie czy nie, powinni decydować jego klienci, nie zaś samorządy zawodowe" - dowodził. Ocenił zarazem, że projekt jest "rozczarowujący". "Zamiast wielkiej deregulacji otrzymaliśmy projekt, który w dużej mierze jest wielką fikcją. Proponowane zmiany - choć idą w dobrym kierunku - mają jedynie charakter kosmetyczny" - stwierdził. Zapowiedział też poprawki "służące rozszerzeniu deregulacji zawodów". "Po uwzględnieniu naszych poprawek, ewentualnie poprzemy proponowane przez komisję zmiany" - oświadczył.

Z kolei Józef Racki (PSL) powiedział, że skutki projektu będzie można obserwować niebawem. Oby - kontynuował - "nie były one negatywne dla gospodarki". Poseł zapowiedział, że klub PSL wyrazi swoje stanowisko ws. tego projektu w głosowaniach.

Ryszard Zbrzyzny (SLD) zastanawiał się, czy deregulacja powinna dotyczyć zawodów zaufania publicznego. "Chodzi przecież o to, by na rynku była odpowiednio zabezpieczona jakość usług, wykonywanych przez osoby wykonujące zawody zaufania publicznego. A więc jakość i odpowiedzialność, a nie bylejakość" - podkreślił. Podobnie jak przedstawiciel PiS mówił o poważnych wątpliwościach konstytucjonalistów do zapisów projektu dot. zawodu urbanisty. Poseł SLD zapowiedział złożenie poprawek do projektu.

O tym, że druga transza deregulacji nie zlikwiduje zawodu urbanisty, lecz korporację urbanistów przekonywał Adam Szejnfeld (PO), szef i sprawozdawca komisji nadzwyczajnej ds. związanych z ograniczaniem biurokracji. "Zachowujemy cały katalog wymogów prawnych, w tym dotyczących wykształcenia, które muszą posiadać osoby chcące wykonywać zawód urbanisty" - wskazał. Polemizując ze Zbrzyznym, uznał, że traktowanie tej profesji jako zawodu zaufania publicznego jest "nonsensem" oraz "nadinterpretacją konstytucji".

Poseł przypomniał, że projekt ustawy o ułatwieniu dostępu do wykonywania niektórych zawodów regulowanych "przewiduje zmiany w 91 zawodach regulowanych, w tym deregulację lub całkowitą dereglamentację w dziewięciu zawodach rynku finansowego oraz 82 zawodach technicznych".

 

W projekcie znajduje się ponadto rozwiązanie, które umożliwia uczelniom stworzenie studiów o profilu praktycznym, których ukończenie stanowić będzie podstawę do zwolnienia z części lub całości postępowania kwalifikacyjnego do wykonywania danego zawodu.