Jak zauważa Oskar Kasiński, Business Director Wyser Polska, zdarza się, że oczekiwania finansowe dwudziestokilkulatków bardzo często przewyższają średnie, krajowe wynagrodzenia. Zdaniem eksperta, jeżeli mówimy o samej podstawie, to pensja ok. 3 tys. zł netto dla osoby, będącej świeżo po studniach, jest dość rozsądna. Do tego oczywiście może być wynagrodzenie prowizyjne, uzupełnione takimi bonusami, jak opieka medyczna czy karta do klubu fitness. Na początku kariery powyższe warunki powinny być satysfakcjonujące, lecz w praktyce nie zawsze tak jest.
– Osoby, właśnie wchodzące na rynek pracy, często zupełnie bezwarunkowo, słyszały od swoich rodziców, że są po prostu najlepsze. Dlatego, wykazują ogromną pewność siebie i reprezentują postawę roszczeniową wobec pracodawców. To niesie ze sobą dość duże ryzyko niedostosowania się do otoczenia, zwłaszcza w pierwszym miejscu pracy. W praktyce widoczny jest brak akceptacji oczekiwań przełożonych, choćby w tak podstawowym zakresie, jak dress code. Młodzi ludzie wierzą bowiem, że jeżeli dany szef nie jest nimi zachwycony, to następny z pewnością będzie. I rzeczywiście potrafią bardzo szybo zdobywać informacje o nowych stanowiskach w swoich branżach, ale bez takich narzędzi, jak Wi-Fi, stają się już dość bezradni – stwierdza Oskar Kasiński.
W ocenie eksperta, pracodawcy wielokrotnie ustępują dwudziestokilkulatkom w ich roszczeniach. Wynika to z tego, że obecnie mamy rynek pracownika i ilość wakatów w Polsce gwałtownie rośnie. Jak podał GUS, liczba wolnych miejsc pracy wyniosła 119,5 tys. pod koniec pierwszego kwartału 2017 roku i była wyższa o 41,5 tysięcy, czyli aż o 53,2%, niż w poprzednim kwartale. Z kolei, w porównaniu z pierwszym kw. 2016 roku, ta wartość wzrosła o 29,9 tys., tj. o 33,4%. W związku z tym, przedsiębiorcy bardzo często podnoszą wynagrodzenia nawet tym osobom, które dopiero zaczynają karierę zawodową. Zdaniem Oskara Kasińskiego, to już nie wygląda na poszczególne przypadki, lecz na poważną tendencję.
– W Warszawie mamy skrajnie niskie bezrobocie, dlatego firmy są zmuszone do czynienia ustępstw w poszukiwaniu pracowników. Coraz częściej zatrudniają najlepszych ludzi z tych, dostępnych na rynku, a nie takich, których faktycznie widzieliby na danym stanowisku. Jak wynika z moich obserwacji, w całej Polsce, w samym tylko IT brakuje nawet miliona osób do pracy. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego za pierwszy kwartał 2017 roku, najwięcej wakatów odnotowano w przetwórstwie przemysłowym – 25,1% i budownictwie – 15,8% – zauważa Oskar Kasiński.
Tymczasem, młodzi ludzie, znając języki obce, próbują swoich sił za granicą. Rozmowa kwalifikacyjna z przedsiębiorcą z innego kraju to zaledwie kwestia uruchomienia Skype’a. Przedstawiciele najmłodszego pokolenia na rynku pracy raczej nie martwią się o swoją przyszłość. Powinni jednak pamiętać o tym, że kryzys gospodarczy, jaki ostatnio dotknął międzynarodowe rynki w 2008 roku, pojawia się co około dekadę. Zbiera mniejsze lub większe żniwa, m.in. w postaci masowych zwolnień pracowników. To, czy młodzi ludzie utrzymają swoje posady w warunkach kolejnej recesji, zależeć będzie od indywidualnych przypadków. Zdaniem Oskara Kasińskiego, pracowitość i lojalność wciąż są bardzo cenione przez większość pracodawców i to raczej szybko się nie zmieni. A niewykazywanie takich cech zawsze ma wpływ na decyzje zarządów.
– Obecnie najmłodszych pracowników motywują do działania nie tylko wysokie zarobki, ale też inne zasoby, które podnoszą jakość życia. Mają oni określone oczekiwania względem miejsca i narzędzi pracy. Dla przykładu, służbowa poczta musi być skonfigurowana w komórce, a CRM – działać zdalnie. Można to wyjaśnić w ten sposób, że dwudziestokilkuletnie osoby prywatnie korzystają z nowoczesnych smartfonów oraz tabletów. I tego typu przedmioty chcą używać w celach zawodowych. Nie przyjmą od pracodawcy np. niemodnego telefonu lub starszego modelu laptopa. Firmy coraz częściej inwestują w najlepszej klasy sprzęty i wygodne meble, podnoszące komfort pracy – mówi Oskar Kasiński.
Według eksperta, młodzi ludzie oczekują, że wykonywanie obowiązków służbowych będzie sprawiało im przyjemność i upływało w przyjaznej atmosferze. Jeśli firma ich rozczaruje, to ją zmienią. Chcą bowiem pracować, żeby żyć, a nie żyć, żeby pracować, jak często robili to ich niestrudzeni rodzice czy dziadkowie. Oskar Kasiński dodaje, że dla przedstawicieli najmłodszego pokolenia na rynku pracy coraz większe znaczenie zyskuje tzw. Work Life Balance. Pod tym pojęciem kryje się odnajdywanie równowagi między życiem zawodowym i osobistym. Dlatego, w szeregu oczekiwań młodych osób pojawia się m.in. dostępność dla pracodawcy tylko do godziny 17:00. Potem pracownicy zamierzają odpoczywać i oddawać się swoim pasjom, np. uprawianym sportom.
[-DOKUMENT_HTML-]
– Chcąc zrozumieć międzypokoleniowe różnice, warto wspomnieć baby boomers. Powojenne pokolenie wyżu demograficznego to tytani pracy, nawet na emeryturze. Ich dzieci, czyli rodzice obecnych dwudziestokilkulatków, często zaczynali swoje kariery w wolnej Polsce. Bardziej, niż starsi, dbali o balans między życiem rodzinnym i zawodowym. Przekazali ten wzorzec następnej generacji. Dziś młodzi ludzie cenią rodzinne relacje. I jakby na to nie patrzeć, zachowanie równowagi między firmą a domem jest zdrowe. Trzeba tylko pamiętać, że w zależności od wykonywanej pracy i jej charakteru, ten balans okresowo może mieć różne wahnięcia – podkreśla Oskar Kasiński.
Jak podsumowuje ekspert z Wyser Polska, dwudziestokilkuletnie osoby potrafią dobrze pracować. Jednak ogromnym wyzwaniem dla dzisiejszych managerów jest i jeszcze długo będzie umiejętność zarządzania przedstawicielami różnych pokoleń w jednej firmie. W przypadku najmłodszych osób kluczowe okazuje się zachęcanie ich do działania. Inspirację dla nich może stanowić prawdziwy lider, który jednocześnie odbiega od wizerunku tradycyjnego, wyniosłego i groźnego szefa. Nowoczesny przywódca traktuje podwładnych po partnersku. Wówczas zyskuje ich zaufanie i może sprawniej nimi zarządzać.
Źródło: MondayNews.pl