Minister Kozłowska-Rajewicz przedstawiła propozycje na konferencji, podczas której zaprezentowano raport Komisji Europejskiej na temat postępów w dziedzinie wyrównywania szans kobiet i mężczyzn w dostępie do stanowisk kierowniczych w biznesie. W spotkaniu tym wzięli też udział: Michał Gondek z dyrekcji generalnej ds. sprawiedliwości KE, dyrektor przedstawicielstwa KE w Polsce Ewa Synowiec oraz Aleksandra Niżyńska z Instytutu Spraw Publicznych.

Kozłowska-Rajewicz podkreśliła, że jest zwolenniczką "miękkich" rozwiązań mających na celu zwiększenie udziału kobiet do minimum 30 proc. w radach nadzorczych i zarządach firm.

W pierwszym etapie chciałaby wprowadzić zapis, który obligowałby duże firmy do upublicznienia informacji o procentowym udziale kobiet w gremiach decyzyjnych. Firmy miałyby także publikować dane dotyczące proporcji zarobków kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach.

Zapis w tej sprawie mógłby się znaleźć w Kodeksie Pracy, a sprawozdania trafiałyby do GUS. Kozłowska-Rajewicz oceniła, że w oparciu o te dane mogłaby się rozpocząć debata publiczna dotycząca udziału kobiet w zarządach i radach nadzorczych firm.

Przedsiębiorcy mieliby także dążyć do wprowadzenia minimum 30-proc. kwotowego udziału kobiet w organach decyzyjnych. W przypadku, gdyby nie udało im się określonego poziomu osiągnąć, musieliby złożyć w tej sprawie wyjaśnienia. Kozłowska-Rajewicz zaznaczyła, że dopiero gdyby te rozwiązania okazały się nieskuteczne, można rozważyć "twarde" rozwiązania, czyli np. wprowadzenie obowiązkowych kwot.

Jak podkreślił Gondek, z raportu KE wynika, że organy decyzyjne spółek w UE są zdominowane przez mężczyzn a wzrost udziału w nich kobiet jest powolny i zróżnicowany w poszczególnych krajach. W Polsce kobiety stanowią 11,8 proc. członków zarządów, od 2010 r. zanotowano wzrost o 0,2 pkt. proc. Gondek ocenił, że liczba ta jest niska. "60 proc. absolwentów uczelni wyższych to kobiety. Kończą one studia ekonomiczne, menadżerskie, MBA jednak rzadko trafiają do rad nadzorczych spółek" - powiedział.

W UE tylko jeden na siedmiu członków zarządów firm notowanych na giełdach jest kobietą - 13,7 proc. To bardzo mały wzrost w porównaniu z 2010 roku, kiedy kobiety stanowiły 11,8 proc. Raport KE ocenia, że w tym tempie zajęłoby aż 40 lat, by osiągnąć znaczącą poprawę w równowadze kobiet i mężczyzn w firmach, a kobiety stanowiły przynajmniej 40 proc.

Na wzrost - o 1,9 proc. - zatrudnienia kobiet w zarządach w UE, wpłynęła głównie sytuacja we Francji. To efekt wprowadzonego tam w 2011 roku narodowego prawa dotyczącego równowagi płci. Udział kobiet w zarządach w tym kraju wzrósł z 12,3 proc. do 22,3 proc. od 2010 do 2012 roku. W kilku krajach natomiast udział ten zmalał - np. na Węgrzech z 13,6 proc. do 5,3 proc., a w Rumunii z 21,3 proc. do 10,3 proc.

Zmalała też z 3,4 proc. w 2010 roku do 3,2 proc. w 2012 roku liczba kobiet-prezesów zarządów firm. (PAP)

kno/ abr/ mag/