1. Stan faktyczny
Pracownicy oddziału dużej spółki energetycznej ulegli w 2009 r. poważnym wypadkom przy pracy. Pierwszy wypadek zdarzył się w lipcu. Pracownik otrzymał polecenie naprawy linii energetycznej. Ignorując wszelkie możliwe przepisy bhp, nie wykonał przed przystąpieniem do pracy wymaganych czynności zabezpieczających, a w szczególności nie wyłączył zasilania. Został śmiertelnie porażony prądem.
Drugi wypadek miał miejsce w grudniu, kiedy to dwóch pracowników spółki otrzymało polecenie wykonania przyłącza kabla wysokiego napięcia. I w tym przypadku zasady bhp zostały zlekceważone. Skończyło się silnym zwarciem elektrycznym, w którego wyniku obaj robotnicy zostali dotkliwie poparzeni.
Postępowania powypadkowe wykazały brak winy po stronie pracodawcy, który zapewnił pracownikom wszystkie niezbędne narzędzia i środki ochrony osobistej, a wcześniej – odpowiednie przeszkolenie. Jednocześnie stwierdzono niebudzące wątpliwości fakty przyczynienia się do wypadku samych (skądinąd doświadczonych) pracowników.
Mimo takich ustaleń inspektor pracy skierował do właściwego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wniosek o podwyższenie o 100% składki na ubezpieczenie wypadkowe płaconej przez oddział spółki.
2. Sąd Najwyższy orzekł
ZUS wydał taką decyzję, spółka się od niej odwołała, przegrywając jednak i w sądzie okręgowym, i w apelacyjnym, by następnie wnieść środek nadzwyczajny w postaci kasacji do Sądu Najwyższego. Skargę kasacyjną SN uwzględnił, uchylając prawomocne (w zwykłym trybie) orzeczenie sądu apelacyjnego i nakazując ponowne rozpatrzenie sprawy.
Pracodawca nie powinien być karany przez ZUS podwyższeniem składki wypadkowej o 100%, jeżeli sam przestrzegał przepisów bhp, a wypadki przy pracy powstały wyłącznie z winy pracowników – stwierdził Sąd Najwyższy wskazując jednocześnie, że podniesienie składki wypadkowej o 100% nie może następować w każdym przypadku, gdy dochodzi do nieprzestrzegania przepisów bhp, bez względu na to, kto przepisy złamał.
Na pracodawcy ciąży wprawdzie oczywisty obowiązek zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, co wynika z art. 207 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (tekst jedn.: Dz. U. z 1998 r. Nr 21, poz. 94 z późn. zm.) – dalej k.p.,  oraz przepisów szczególnych, w tym rozporządzeń wykonawczych, ale nie można traktować odpowiedzialności pracodawcy na zasadzie ryzyka, bez uwzględnienia działań samych pracowników.
„Należy oddzielić odpowiedzialność pracodawcy od winy pracownika” – podkreślił SN, przedstawiając ustne motywy wyroku. Zastrzegł przy tym, że zawinienie pracownika nie zawsze ma charakter decydujący. W podobnych sytuacjach należy więc zawsze sprawdzać, czy pracodawca należycie wykonywał obowiązki z zakresu bhp.
Sąd Najwyższy wskazał, ponadto że Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie jest bynajmniej związany wnioskiem inspektora pracy o podwyższenie składki: „ZUS jest w takich wypadkach uprawniony do stwierdzenia, czy doszło do naruszenia przepisów bhp po stronie pracodawcy”.
3. Komentarz
Sądy I i II instancji stanęły na stanowisku, że liczą się jedynie okoliczności obiektywne w postaci:
1)    faktów zaistnienia ciężkich wypadków przy pracy, o tragicznych następstwach;
2)    faktów rażącego naruszenia przepisów bhp;   
3)    faktów przeprowadzenia przez Państwową Inspekcję Pracy dwóch kolejnych kontroli, podczas których PIP za każdym razem „znajdowała” (ujawnione w protokołach) ciężkie wypadki;
4)    faktu wystąpienia inspektora pracy o podniesienie o 100 proc. składki wypadkowej w roku następnym, w którego rezultacie składka została przez ZUS podniesiona.
Z odtworzonego toku rozumowania sądu okręgowego i apelacyjnego wynika, że skoro wystąpiły łącznie przesłanki z punktów 1)-3), to uprawniony był zarówno wniosek inspektora PIP, jak i decyzja ZUS o podwyższeniu składki wypadkowej, czyli pkt 4).
Istota problemu nie polega jednak na kwestionowaniu poszczególnych, skądinąd bezspornych faktów, lecz na interpretacji odnoszących się do niektórych z nich przepisów prawa.
Nie ulega wątpliwości, że art. 36 ust. 1 ustawy z dnia 31 października o ubezpieczeniach społecznych z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (tekst jedn.: Dz. U. z 2009 r. Nr 167, poz. 1322 z późn. zm.) – dalej u.u.w., stwarza możliwość wystąpienia inspektora pracy do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z wnioskiem o podwyższenie o 100% składki wypadkowej na najbliższy rok składkowy płatnikowi, u którego w czasie dwóch kolejnych kontroli stwierdzono rażące naruszenie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy.
Niewątpliwym jest również, że z przepisu art. 36 ust. 1 u.u.w. wynika, iż jedną z dwóch niezbędnych przesłanek jego zastosowania musi być „rażące naruszenie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy”. I takie naruszenie też bez wątpienia miało miejsce.
Powstaje jednakże pytanie, kto musi naruszyć przepisy bhp tak rażąco, aby zasadną stała się możliwość „karnego” podwyższenia stawki ubezpieczenia wypadkowego?
Z litery przywołanego artykułu i reguł logiki wynika w sposób oczywisty, że tym podmiotem może być tylko i wyłącznie płatnik składki wypadkowej, czyli pracodawca (nikomu nie da się podnieść składki, której nie ma obowiązku płacić).
Rozpatrzmy również z punktu widzenia wykładni gramatycznej konstrukcję językową sformułowania art. 36 ust. 1: „...u którego…” (czyli u którego to pracodawcy nastąpiło naruszenie). Może tu chodzić jedynie o sam fakt stwierdzenia przez PIP niebudzących wątpliwości, wyjątkowo poważnych („rażących”) naruszeń w sferze bhp, jakie wystąpiły w danym zakładzie pracy, jednakże – co istotne – bez dociekania, z czyjej winy doszło do takich naruszeń.
W rezultacie – i taki właśnie odczytuję orzeczenia sądów I i II instancji – nie ma znaczenia, czy do rażących naruszeń doszło z winy pracodawcy, czy pracownika/pracowników, wystarczy bowiem sam fakt ich stwierdzenia przez inspekcję pracy, by zasadnym stał się wniosek o podwyższenie składki wypadkowej. Tak więc w interesującej nas materii pracodawca ponosiłby odpowiedzialność niezależnie od stopnia wypełnienia własnych obowiązków wobec przepisów bhp. Także wtedy, gdy – mówiąc kolokwialnie – nie zdoła upilnować swoich pracowników, którzy te przepisy z różnych powodów (lekkomyślność, niedbalstwo) z własnej winy naruszyli.   
Zgoła odmiennie rozumował Sąd Najwyższy stwierdzając, że podniesienie składki wypadkowej nie musi następować w każdej z sytuacji, gdy Państwowa Inspekcja Pracy stwierdza, choćby bezspornie, „goły” fakt rażącego naruszenia przepisów bhp. SN wiąże z tym potrzebę odstąpienia od stygmatyzowania niejako z góry pracodawcy jako winnego rażących naruszeń przepisów bhp, w kontekście art. 36 ust. 1 u.u.w. Wręcz odwrotnie, stwierdza jednoznacznie, że pracodawca nie powinien być karany przez ZUS 100% podwyższeniem składki wypadkowej, jeżeli sam przestrzegał przepisów bhp, a do wypadków doszło wyłącznie z winy pracowników.
Z kolei do obowiązków inspektora pracy – wskazuje Sąd Najwyższy – należy przebadanie każdego wypadku pod kątem zawinienia jednej ze stron stosunku pracy, nie jest bowiem właściwą taka interpretacja (dodajmy: dziś rozpowszechniona), w myśl której to na pracodawcy spoczywa ryzyko poniesienia konsekwencji z powodu wypadku przy pracy, jakiemu uległ jego pracownik. Sam jednak musi najpierw uczynić zadość wymogom przepisów regulujących kwestie bezpieczeństwa i higieny pracy. W omawianym wyroku SN zwraca więc uwagę sądowi apelacyjnemu na konieczność wzięcia pod uwagę – i rozdzielenia – odpowiedzialności pracodawcy od winy pracownika.
Nasuwają się ponadto uwagi odnośnie do przywołanego przez Sąd Najwyższy art. 207 § 1 k.p., w myśl którego pracodawca ponosi odpowiedzialność za stan bezpieczeństwa i higieny pracy w zakładzie pracy. Stanowi on rozszerzenie umieszczonego w dziale pierwszym k.p. art. 15. Otóż Sąd Najwyższy statuuje w swym wyroku ważną zasadę, że trudno mówić o wyłącznej odpowiedzialności pracodawcy bez współdziałania samych pracowników w zakresie bhp. Aż takim ryzykiem obciążać pracodawcy nie można. W konsekwencji nie powinno się go również obciążać odpowiedzialnością materialną – jak w omawianym przypadku – w sytuacji. gdy dopełnił wszelkich swych powinności względem prawideł bezpieczeństwa i higieny pracy, a do wypadku przy pracy doszło wyłącznie z powodu niedbalstwa, lekkomyślności czy zgoła bezmyślności samych zatrudnionych.
Należałoby na omawiany wyrok Sądu Najwyższego spojrzeć także od strony zapożyczonej z prawa cywilnego zasady słuszności oraz logiki dnia codziennego. Wydaje się, że odpowiada on jednej i drugiej.
Z jednej bowiem strony mamy do czynienia ze wskazaniem SN na konieczność naprawienia nieprawości w postaci finansowego ukarania (łańcuszek: PIP > ZUS > sąd okręgowy > sąd apelacyjny) przestrzegającego prawa pracodawcy za winy nie przestrzegających prawa pracowników. Dodam od siebie: tym bardziej, że podwyżka o 100% składki wypadkowej dotyczy oczywiście wszystkich pracowników danej firmy, toteż kara taka – zwłaszcza w przypadku zatrudniających liczną załogę pracodawców – może być nieproporcjonalnie dolegliwa.
Z drugiej natomiast, wobec panujących dotychczas reguł można zastosować reductio ad absurdum; okazałoby się wówczas, że pracodawca w obawie przed sankcją, o jakiej wyżej mowa, musiałby nad każdym z pracowników ustanowić nadzorcę pilnującego przestrzegania przezeń przepisów bhp. Ale kto wówczas pilnowałby pilnujących? Quis custodiet ipsos custodes?
Można na koniec – po raz drugi kolokwialnie – stwierdzić, że Sąd najwyższy wrzucił kamyczek do ogródka Zakładu Ubezpieczeń Społecznych zwracając mu pośrednio uwagę, że bynajmniej nie musi bezkrytycznie przychylać się do wszystkich wniosków inspektorów pracy, ma bowiem uprawnienia do samodzielnego spojrzenia na sprawę i podjęcia decyzji zgodnie z własnymi ustaleniami.
IV. Konkluzja
Mamy do czynienia z nowatorskim wyrokiem Sądu Najwyższego, podważającym taką interpretację art. 36 ust. 1 u.u.w., w myśl której do wystąpienia Państwowej Inspekcji Handlowej do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych o 100% podniesienie pracodawcy wysokości składki wypadkowej, wystarczy sam fakt stwierdzenia przez PIP – podczas dwóch kolejnych kontroli u tego pracodawcy – rażących naruszeń przepisów bhp (w omawianym kazusie: w postaci wypadków przy pracy), bez wnikania w powody takiego stanu rzeczy.
Przy takiej bowiem wykładni pracodawca nadal stałby na z góry straconej pozycji, ponieważ nie miałaby znaczenia nawet bezspornie stwierdzona wina pracownika jako okoliczność (ewentualnie) uwalniająca pracodawcę od odpowiedzialności finansowej w postaci zwyżki składki. Nie miałoby przy tym znaczenia, że ów pracodawca wcześniej dopełnił wszelkich starań, aby zadośćuczynić nałożonym nań obowiązkom przeszkolenia pracownika i wyposażenia go w odpowiedni sprzęt (ochronny oraz inny). Stanowisko Sądu Najwyższego każe teraz odmiennie spojrzeć na tę kwestię, mianowicie z uwzględnieniem „wkładu” obu stron – pracodawcy i pracownika – w stwierdzone rażące naruszenie przepisów bhp.   
Wyrok SN został wydany w konkretnej sprawie, tym niemniej powinien być przyjęty przez sądy powszechne I i II instancji jako swoista wytyczna; co ważne – zgodna chyba także z powszechnym w społeczeństwie rozumieniem sprawiedliwości. Na tym również, moim zdaniem, polega jego doniosłość.
Orzeczenia SN z dnia 4 czerwca 2013 r.,  I UK 526/12 ma – a przynajmniej powinno mieć – szerszy zasięg oddziaływania. Nie ogranicza się bowiem tylko do sądów, śląc ważne sygnały także pod adresem Państwowej Inspekcji Pracy oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
W gruncie rzeczy, na swój sposób przestrzega bowiem inspektorów pracy przed podejmowaniem pochopnych, jednostronnych działań, czyli – tu kolokwializm po raz trzeci i ostatni – pójścia na efektowną łatwiznę.  
Organy ZUS przestrzega natomiast przed bezkrytycznym akceptowaniem wszelkich wniosków PIP w przedmiotowej materii, zachęcając jego urzędników do większej samodzielności i korzystania z nadanych im uprawnień.
Zapewne ten wyrok – dopiero co ogłoszony, z jedynie ustnymi motywami –  będzie jeszcze wielokrotnie komentowany, słusznie stając się przedmiotem licznych glos i analiz.