Problem zaangażowania osób bezrobotnych w poszukiwanie pracy badano w ramach tzw. „Wieloaspektowej analizy bezrobocia”, którą przygotowało opolskie Obserwatorium. W ramach tych badań przeprowadzono ankiety wśród 800 bezrobotnych z regionu.
Maciej Filipowicz z Obserwatorium Rynku Pracy powiedział PAP, że – według badań - chęć pracy ogólnie zadeklarowało 82 proc. badanych. Zaznaczył jednak, że kiedy dołożyć do tego pytanie o to, czy ankietowani podjęliby ją w krótkim czasie, czyli w ciągu najbliższych dwóch tygodni, to odsetek chętnych do podjęcia zatrudnienia spada już do 73 proc. „Gdy jeszcze dodać do tego deklarację poszukiwania zatrudnienia, to odsetek wynosi już ok. 69 procent. To są osoby, które jednocześnie chcą pracować, wyrażają gotowość podjęcia pracy w najbliższym czasie i deklarują jej poszukiwanie” – wyjaśnił Filipowicz.
Z kolei faktyczne poszukiwanie pracy - wysyłanie ofert czy poszukiwanie wakatów - zadeklarowało w badaniu 44 proc. bezrobotnych. „To stosunkowo niewielka liczba. Trzeba mieć jednak na uwadze kontekst, w jakim funkcjonują te osoby” – mówił Filipowicz. Z tych samych badań wynika bowiem, że w ogóle zaledwie 8 proc. firm w woj. opolskim zgłasza urzędom pracy tzw. popyt na pracę.
Wśród przyczyn, które bezrobotni wskazywali jako powody nie szukania pracy, były ich problemy zdrowotne, zniechęcenie do nieustannego poszukiwania pracy, konieczność opieki nad osobami zależnymi, czyli np. dziećmi czy bliskimi. „Część przyznała też, że musiałoby zrezygnować z aktualnie wykonywanej pracy, co jest tożsame z wykonywaniem jej w szarej strefie” – dopowiedział Filipowicz.
5 proc. ankietowanych zadeklarowało, że w ogóle nie chce pracować, a część - że nie opłaca się im pracować, biorąc np. pod uwagę wysokość pobieranych przez nich zasiłków i proponowanych ewentualnych pensji. Ankietowani pytani byli np. o to czy woleliby przez rok dostawać zasiłek w wysokości ok. 600 zł miesięcznie, czy mieć na ten rok legalną pracę za 1200 zł miesięcznie na rękę. 21 proc. z nich uznało, że wolałoby zasiłki. Stąd m.in. wniosek prowadzących analizę, że wsparcie socjalne - gdy jest jedynym i głównym źródłem dochodów – destymuluje. Zwłaszcza w przypadku osób długotrwale bezrobotnych.
Kierownik Opolskiego Obserwatorium Rynku Pracy Katarzyna Rybak przywołała informacje podawane na jednym ze spotkań w Regionalnym Ośrodku Pomocy Społecznej. Wynika z nich, że przeciętna osoba korzystająca z różnych zasiłków może mieć miesięcznie nawet 1500-2000 zł dochodu - nie wszystko w formie pieniędzy, ale też np. w postaci dopłat do wyżywienia czy mieszkania. "Przy takim wsparciu bezrobotni mocno przemyślają sprawę, nim pójdą do pracy” – dodała Rybak.
Z "Wieloaspektowej analizy badań" prowadzonej w roku 2013 wynika, że przeciętne wynagrodzenie proponowane wtedy w niesubsydiowanych ofertach pracy dostępnych w PUP wynosiło 1642 zł brutto. Tymczasem aspiracje bezrobotnych były wyższe – sięgały 1638 zł, ale netto. „Z naszych badań wynika, że bezrobotni byliby skłonni podjąć pracę za około 66 proc. przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Natomiast urzędy pracy dysponują ofertami sięgającymi 50 proc. tej wartości” – powiedział Filipowicz precyzując, że między wysokością pensji, jakie oferuje PUP, a tym co chcieliby zarabiać bezrobotni by podjąć pracę, jest różnica 401 złotych na rękę.
Bezrobocie na Opolszczyźnie na koniec lutego tego roku wyniosło 14,9 proc. Bez pracy pozostawało na koniec lutego 54,2 tys. osób w woj. opolskim.