Sierżant Zbigniew W. ma kilkunastoletni staż w policji. Wcześniej służył w strukturach kryminalnych, gdzie nie nosi się munduru i pozwala na zapuszczanie dłuższych włosów, więc on zapuścił je prawie do pasa. Gdy jednak w maju 2012 r. przeniósł się do jednostki konwojowej w Piotrkowie Trybunalskim, polecono mu wizytę u fryzjera. Policjant ściął włosy na długość do ramion i do służby zameldował się z fryzurą w kok.

Przełożony sierżanta prosząc go o pójście do fryzjera powołał się na zarządzenie komendanta głównego policji, które stanowi, że "umundurowany policjant-mężczyzna noszący włosy, brodę lub zarost" obowiązany jest nosić je "schludnie i krótko przystrzyżone". Przepisy nie precyzują jednak, jaka długość włosów u policjantów-mężczyzn spełnia wymogi regulaminowe. Funkcjonariuszkom regulamin wskazuje, że włosy mogą być dłuższe, ale w czasie służby powinny być krótko upięte lub związane.

Ostatecznie funkcjonariusz został ukarany dyscyplinarnie przeniesieniem na niższe stanowisko służbowe, za niewykonanie wydanego mu polecenia. Decyzję podtrzymał Komendant Główny Policji. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, bo policjant ją tam zaskarżył. Wsparła go Helsińska Fundacja Praw Człowieka i mec. Katarzyna Janowska, która pro bono zdecydowała się reprezentować w sądzie policjanta.

WSA w październiku 2012 r. oddalił jego skargę podtrzymując orzeczenie dyscyplinarne i uznając, że policjant powinien był wykonać polecenie. W tej sytuacji mec. Janowska złożyła kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który rozpatrzył ją w piątek.

Skarżący wskazywali, że różnicowanie określenia długości włosów wobec funkcjonariuszek i funkcjonariuszy policji narusza konstytucyjną zasadę równości. Wskazywali też, że Komendant Główny Policji nie miał uprawnienia do regulowania w swym zarządzeniu takich spraw jak długość włosów policjantek i policjantów.

Przeciwnego zdania była radca prawny policji Magdalena Będziejewska-Michalska. Jak mówiła, kwestie takie jak wygląd policjanta także dotyczą form i metod pełnienia służby. Podkreśliła, że funkcjonariusze nie mają również prawa nosić kolczyków ani malować paznokci, a ponadto funkcjonariuszki mają inne niż funkcjonariusze normy, gdy chodzi o wydolność fizyczną, "ale gdy trzeba iść gdzieś z bronią +na bojowo+, to idą, na takich samych zasadach jak mężczyźni".

Prawniczka policji podkreśliła, że Zbigniew W., gdy kilkanaście lat temu był przyjmowany do służby, "nie miał wątpliwości, co to znaczy +krótkie włosy+, bo na zdjęciu w aktach osobowych jest obcięty króciutko". "Służba konwojowa ma swoją specyfikę, ze względu na stykanie się z osobami z subkultur. Policjant tym bardziej nie powinien się z nimi identyfikować, lecz odznaczać się schludnym wyglądem" - dodała.

NSA podzielił zdanie policji i oddalił skargę kasacyjną pełnomocniczki policjanta. Jak mówiła sędzia Ewa Kwiecińska, komendant policji był uprawniony do wydania zarządzenia, w którym regulował sprawy takie jak długość włosów funkcjonariuszek i funkcjonariuszy.

Sędzia Kwiecińska wskazywała, że prawidłowo oceniono różnice płci w policji i sąd nie dopatrzył się tu naruszenia konstytucyjnej zasady równości płci. "Są przecież także różnice w umundurowaniu kobiet i mężczyzn. Nie wdając się w dyskusje o kanonie mody myślę, że wszyscy się zgodzimy co do tego, że włosy do ramion u mężczyzn to nie są włosy krótkie" - dodała.

 

Wyrok NSA kończy tę sprawę. Możliwa jest jeszcze skarga do Trybunału Konstytucyjnego na zarządzenie KGP, lub nawet skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, o której mówił sierżant Zbigniew W. po wyroku WSA w 2012 r. Nie wiadomo, czy się na to zdecyduje, bo nie było go w sądzie.