Wiek emerytalny jest podnoszony stopniowo. Od początku 2013 roku co kwartał jest wydłużany o jeden miesiąc. - To oznacza, że do 2020 roku wiek emerytalny wzrośnie o 2 lata. Wybraliśmy rozwiązanie, które pozwoli każdemu przygotować się do dłuższej pracy - mówi minister Kosiniak-Kamysz.

Zrównanie wieku kobiet i mężczyzn do 67 lat nastąpi dopiero w 2040 r. W takim wieku na emeryturę przejdą kobiety urodzone po 1974 r. Jednocześnie to one najwięcej skorzystają na dłuższej pracy. Ich emerytury będą wyższe nawet o 70 proc. niż gdyby wiek emerytalny nie został podniesiony. Średnio dzięki dłuższej pracy świadczenia będą wyższe o 45 proc.

- Wszystkie państwa europejskie podnoszą wiek emerytalny. Jedne robią to wyprzedzająco i stopniowo, inne pod przymusem, gwałtownie i dużym kosztem społecznym. My chcieliśmy dobrze przygotować Polaków na ten proces i wprowadzić niezbędne zmiany stopniowo - tłumaczy minister Kosianiak-Kamysz.

Niemcy i Szwedzi będą pracować do ukończenia 67 lat, Włosi i Finowie do 68 lat, a Duńczycy od 2040 r. nawet do 70 lat. W całej Europie jedynie trzy kraje (Rumunia, Bułgaria i Słowenia) nie zdecydowały się jeszcze na zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Z konieczności dłuższej aktywności zawodowej zdaje sobie sprawę większość europejskich przywódców.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel o podnoszeniu wieku emerytalnego: - Ludzie muszą spojrzeć prawdzie w oczy: żyjemy dłużej. Jeśli chcemy zagwarantować sobie rozsądne emerytury, to musimy wydłużyć okres, jaki w życiu przepracujemy. Byłoby bardzo niedobrze dla młodego pokolenia, gdybyśmy teraz po prostu przymknęli oczy na rzeczywistość i pewnego dnia cały ten problem spadłby na nasze dzieci i wnuki.

Laszlo Andor, unijny komisarz ds. zatrudnienia i spraw społecznych: - W obecnej sytuacji demograficznej są trzy rozwiązania: podniesienie wieku emerytalnego, podniesienie składek emerytalnych albo obniżenie emerytur, co w wielu krajach doprowadziłoby do zwiększenia ubóstwa. Z tych trzech rozwiązań wydłużenie aktywności zawodowej wydaje się najlepsze.

Również niezależni eksperci wskazują, że gdyby nie podniesienie wieku emerytalnego, kolejne rządy musiałyby podnieść podatki lub obniżyć emerytury. Powód? Dzisiaj na jednego emeryta przypadają cztery osoby zdolne do pracy. Za 50 lat będą to już jedynie dwie osoby. Trudno byłoby w takiej sytuacji utrzymać nie tylko obecny poziom emerytur, ale również zapewnić wzrost gospodarczy.

- Polacy są, obok Francuzów i Słowaków, w gronie tych narodów w Europie, które najwcześniej odchodzą na emeryturę. Pracujących jest coraz mniej, dzieci także. Za to emerytów coraz więcej. Nie ma rady, musieliśmy podnieść wiek emerytalny, musimy pracować dłużej - tłumaczy dr Agnieszka Chłoń-Domińczak z SGH.

Ministerstwo pozostawiło furtkę dla osób, które nie będą chciały lub nie będą mogły dłużej pracować. W ustawie zapisano możliwość skorzystania z emerytury częściowej. Mogą z niej skorzystać kobiety w wieku 62 lat i mężczyźni w wieku 65 lat pod warunkiem, że oszczędzali na emerytury co najmniej przez 35 lat (kobiety) i 40 lat (mężczyźni). Emerytura częściowa wyniesie połowę przysługującego w danym momencie świadczenia.