Inicjatywa ma związek z ostatnią nowelizacją Prawa zamówień publicznych, która w zamyśle miała skończyć z dyktatem najniższej ceny. Zgodnie z nowelą, prezes UZP ma przygotowywać i upowszechniać wykazy dobrych praktyk i tworzyć wzorce, z których mogliby korzystać zamawiający.

Zobacz także: Zmiana w Prawie zamówień publicznych wpłynie na zatrudnienie

 

"Bardzo się cieszymy, że Lewiatan chce nam pomóc. Pracujemy nad dobrymi praktykami, w ciągu kilku miesięcy, może roku będą gotowe. Grunt to znaleźć dobre praktyki i je opublikować" - tak zapowiedź Lewiatana skomentował dla PAP wiceprezes UZP Dariusz Piasta. Jak dodał, przepisy noweli niedawno weszły w życie i Urząd stara się je realizować.

Kowalski, cytowany w komunikacie Lewiatana, przypomina, że dzięki noweli Pzp, która obowiązuje od 19 października, cena "nie jest już wyłącznym kryterium rozstrzygania przetargów, a zamawiający będzie mógł wymagać od wykonawcy zatrudniania na podstawie umowy o pracę".

Podkreśla jednak, że sama nowelizacja nie wystarczy, by w obszarze zamówień publicznych wybierane były rzeczywiście najlepsze oferty. "Potrzeba znaczenie więcej niż przepisy – odpowiedniego podejścia, właściwych procedur, a przede wszystkim dobrych praktyk w ramach nowego, efektywniejszego sposobu rozstrzygania przetargów. Dlatego Lewiatan rozpoczyna prace nad zestawem wzorcowych dokumentów dla zamawiających, który zarekomenduje do oceny Urzędowi Zamówień Publicznych (UZP)" - wskazuje.

Zdaniem eksperta konieczne jest opracowanie dobrych praktyk, które zebrałyby wszystkie najistotniejsze wzorce postępowania, jakie powinno się stosować podczas rozstrzygnięć zapytań ofertowych. Kowalski tłumaczy, że chodzi o precyzyjne określenie sposobu oceny poszczególnych kryteriów – zarówno tych ilościowych (takich, jak cena), jak i jakościowych (doświadczenie potencjalnego wykonawcy, możliwości technologiczne) oraz zebranie ich w zestaw wzorów dokumentacyjnych, zatwierdzonych przez Urząd Zamówień Publicznych.

"Przede wszystkim należy zrozumieć, że sama Specyfikacja Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ) musi być konstruowana tak, aby na jej podstawie możliwe było wybranie najkorzystniejszej, a nie najtańszej oferty. Niestety nadal często zdarza się, że zamawiający przygotowuje SIWZ tak, aby tylko pozornie nie poddawać się dyktatowi najniższej ceny. W rzeczywistości dokument skonstruowany jest jednak tak, że czynnik cenowy nadal dominuje nad pozostałymi, a jakość wykonania, rzetelność działań czy zapewnienie długoletniej niezawodności produktu lub usługi nadal odstawiane są na boczny tor i tak naprawdę nie mają większego wpływu na wybór tej czy innej oferty" - przekonuje Kowalski.

Zobacz także: Związki i pracodawcy chcą, aby w ramach zamówień publicznych pracownicy byli zatrudniani w oparciu o umowy o pracę

 

Zwraca uwagę, że głównym celem reform było uniknięcie sytuacji, w której zwycięzca konkursu ofert nie jest w stanie wypełnić założeń kontraktu. A takich przykładów - dodaje Kowalski - nie brakuje w najnowszej historii gospodarczej naszego kraju. "W głośnym przetargu na budowę dwóch odcinków A2 chińskie konsorcjum Covec zaoferowało realizację zlecenia o połowę taniej niż zakładał kosztorys GDDKiA. Propozycja została przyjęta – z uwagi na panujący wówczas dyktat najniższej ceny – i to mimo istotnego ryzyka w kluczowym dla Polski momencie, bo autostrada miała stanowić kluczowy węzeł komunikacyjny podczas Euro 2012. Na rok przed wydarzeniem Covec zaprzestało jednak regulować swoje zobowiązania wobec podwykonawców, co finalnie zakończyło się zerwaniem umowy przez Generalną Dyrekcję" - przypomina ekspert.

I kontynuuje: "Zasadnicze analogie do tej sytuacji widoczne są również w ostatnich tygodniach i niestety także dotyczą spraw najważniejszych dla naszego kraju. Mam na myśli system informatyczny, który został wybrany do podliczania wyników głosowania minionych wyborów samorządowych. Opieranie się na źle dobranych kryteriach, wśród których dominowała cena, również w tym wypadku całkowicie zawiodło, a negatywne skutki budżet państwa będzie odczuwać jeszcze bardzo długo. Nie chodzi tu bowiem o samą wadliwość systemu, ale także o gigantyczne koszty dodatkowe związane z koniecznością organizacji nowego konkursu ofert oraz ewentualnego odpłatnego outsourcingu rozwiązania, który zastąpi dotychczasowe – przynajmniej do momentu rozstrzygnięcia kolejnego przetargu". (PAP)