- Powrót do niższego wieku emerytalnego, mimo wydłużania się życia, doprowadzi do zmniejszenia liczby pracujących, zwiększenia liczby emerytów, pogłębienia deficytu finansów publicznych i obniżenia przyszłych emerytur. Państwo, w którym na 38 mln obywateli pracuje zaledwie 16 mln, a ponad 9 mln pobiera emerytury i renty, nie jest w stanie szybko się rozwijać. Finansowanie tych świadczeń ogranicza możliwość realizacji inwestycji niezbędnych do modernizacji gospodarki i w konsekwencji hamuje wzrost produktywności i wynagrodzeń - mówi Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Możliwość wcześniejszego uzyskania emerytury osłabi motywację do dalszej pracy. Nasili się presja na waloryzację emerytur, bo większość kobiet przechodzących na emeryturę w wieku 60 lat nie wypracuje nawet minimalnego świadczenia.
Za 5 lat deficyt Funduszu Ubezpieczeń Emerytalnych sięgnie 56 mld zł w przypadku kontynuowania podwyższania wieku emerytalnego, a 71 mld zł w przypadku powrotu do wieku emerytalnego 60/65 lat.
Polecamy: Ekspert: emerytury mogą być albo wyższe, albo wcześniejsze
- Dalsze zwiększanie obciążenia pokolenia pracujących kosztami emerytur spowoduje spowolnienie wzrostu gospodarczego i nasilenie emigracji, co jeszcze bardziej pogorszy proporcje osób aktywnych i biernych zawodowo - dodaje Jeremi Mordasewicz.
Wiek emerytalny w Polsce nie był podnoszony przez 80 lat, mimo wydłużenia się życia o blisko 20 lat. Obecnie 60-letnia kobieta przechodząc na emeryturę ma przed sobą średnio 24 lata życia.
Polska jest jedynym krajem w Europie obniżającym wiek emerytalny. Emerytury możemy mieć albo wyższe albo wcześniejsze, ale nie możemy mieć i wyższych i wcześniejszych.