Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej przedstawiło analizę skutków finansowych rozwiązań przewidzianych w projekcie ustawy o zmianie ustawy – Kodeks pracy oraz niektórych innych ustaw (nr UC 118). Stanowi ona załącznik do Oceny Skutków Regulacji w drugiej, ostatecznej wersji projektu, nad którym jeszcze pracuje rząd. W sumie, przez 10 lat, jak prognozuje rząd, saldo ogółem będzie ujemne i zamknie się kwotą 14 877,8 mln zł.

Czytaj również: 
Kodeks ma być bardziej propracowniczy i prorodzinny, ale pracodawcy zaniepokojeni>>

Rząd nie da tyle pracownikom, ile już za rok da Unia>>
 

Work-life balance – rozwiązania dla pracowników-rodziców

Chodzi o dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1158 z 20 czerwca 2019 r. w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów oraz uchylającej dyrektywę Rady 2010/18/UE (Dz. Urz. UE. L Nr 188, str. 79), popularnie zwana work-life balance. Wdrażając ją do polskiego prawa rząd ma wprowadzić:

  • bezpłatny urlop opiekuńczy (5 dni);
  • zwolnienie z pracy spowodowane działaniem „siły wyższej” (16 godzin lub 2 dni);
  • 9 tygodni nieprzenoszalnego urlopu rodzicielskiego dla ojca, niezależnie od podlegania przez matkę ubezpieczeniu społecznemu + dodatkowy 24-tygodniowy urlop rodzicielski dla pracownika – rodzica dziecka posiadającego zaświadczenie stwierdzające ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu;
  • zmienić wysokość zasiłku macierzyńskiego;
  • dodatkowe dwie (płatne) 15-minutowe przerwy w pracy.

I tak, z analizy przygotowanej przez Wydział Analiz Społecznych Departamentu Analiz Ekonomicznych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że saldo ogółem bezpłatnego urlopu opiekuńczego (do 5 dni w roku kalendarzowym) dla zapewnienia osobistej opieki lub wsparcia osobie będącej członkiem rodziny lub zamieszkującej w tym samym gospodarstwie domowym, która wymaga znacznej opieki lub znacznego wsparcia z poważnych względów medycznych, w latach 2022 -2032 będzie ujemne i wyniesie 2 814,5 mln zł. Ujemne będzie też w omawianym okresie saldo wprowadzenia zwolnienia z pracy spowodowane działaniem „siły wyższej” (562,9 mln zł), urlopu rodzicielskiego dla ojca (10 039,8 mln zł w ciągu 10 lat), a zmiana wysokości zasiłku macierzyńskiego – 1 026,9 mln zł.

MRiPS oszacowało też całościowe skutki finansowe wprowadzanych zmian w latach 2022 - 2032. I tak, dochody ogółem w omawianym okresie będą niższe o 9 719,3  mln zł (tylko w 2022 r. – o 235,6 mln zł, a w 2023 r. – o 671 mln zł), wydatki ogółem sektora finansów publicznych wyniosą łącznie 5 158,4 mln zł, a saldo ogółem będzie ujemne i zamknie się kwotą 14 877,8 mln zł.

W skutkach uwzględnione zostały też koszty ZUS związane są z modyfikacją systemu informatycznego w zakresie obsługi spraw i wypłat zasiłków po wejściu w życie znowelizowanych przepisów, a także (w zależności od brzmienia przepisów przejściowych) - w zakresie obsługi spraw i wypłat zasiłków w okresie przejściowym. - Konieczność dostosowania systemów informatycznych wiąże się z poniesieniem przez ZUS wydatków rzędu 3,2 mln zł w pierwszym i 2,2 mln zł w drugim roku obowiązywania nowej regulacji – podaje ministerstwo.

 


Zapłacą pracodawcy, których kosztów nikt nie liczy?

Zdaniem dr Antoniego Kolka, prezesa spółki Instytut Emerytalny, eksperta Pracodawców RP, główne koszty zmian poniosą pracodawcy. Bo, jak tłumaczy, co prawda do budżetu państwa nie wpłyną dochody z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) i składek na ubezpieczenie społeczne za pracowników, którzy nie będą pracowali, bo będą np. przebywali na bezpłatnym urlopie opiekuńczym, albo wzrosną wydatki państwa z uwagi chociażby na dłuższe urlopy rodzicielskie i konieczność wypłacenia zasiłków, to i tak to pracodawcy poniosą koszty związane z organizacją pracy – koszty zastępstwa albo wręcz zamknięcia firmy w danym dniu, jeśli przykładowo wszyscy pracownicy wezmą dzień wolny w pierwszy dzień roku szkolnego.

- Gdyby reforma została wprowadzona jeszcze w tym roku, to jej koszt dla  finansów publicznych wyniósłby około 300 mln zł. W 2023 roku koszty sięgnęłyby 1 mld zł – mówi dr Kolek. Jednak, jak zauważa,  przeważająca część tych kosztów to ubytek w dochodach wynikający z nieobecności pracowników. – Szacowane skutki finansowe nie uwzględniają kosztów, jakie poniosą pracodawcy z koniecznością zapewnienia właściwej organizacji pracy – zauważa. I dodaje: - Mimo to jako Pracodawcy RP jesteśmy za tymi rozwiązaniami. Patrząc zaś na skalę zjawiska i prospołeczne efekty wydaje się, że dla państwa nie będzie to znaczące obciążenie.