– Badania dowodzą, że zakłócenie rytmu tygodniowego obniża wydajność. Nadprogramowo przepracowany weekend jest obciążeniem dla organizmu i może skutkować lekkim osłabieniem odporności, pogorszeniem jakości snu, rozdrażnieniem i spadkiem koncentracji – mówi Maliwna Użarowska, konsultant ds. strategii komunikacji wielu polskich firm. Aby nie pozwolić na spadek wydajności pracownika związany z pracą w dni wolne podczas długiego weekendu, powinien on wtedy odetchnąć. – Lepiej, żeby nasi pracownicy odpoczywali. Na pewno będą bardziej kreatywni i wydajni, będą mieli szybszy refleks, mniejszą skłonność do rutyny i będą rzadziej się przeziębiać – uważa Użarowska. Dla lepszego samopoczucia zespołu, zwiększenia jego wydajności, a także ułatwienia przygotowań do wypoczynku ważne jest jasne określenie zasad związanych z pracą w dni wolne.

Malwina Użarowska z ulgą pożegnała reguły, które obowiązywały kilkanaście lat temu, gdy pracowała w agencjach reklamowych. – Kto nie poświęcał się pracy ponad miarę, ten był leniem albo był za mało zdolny, żeby mieć pełne obłożenie projektami. Z biegiem czasu zaczęło się to zmieniać. Obecnie naturalne jest, że w wielu agencjach reklamowych, ale nie tylko w nich, pracuje się w ramach czasowych od poniedziałku do piątku. W długi weekend, nawet poprzetykany pracującymi dniami, firmy zamknięte są na trzy spusty – mówi. Jej zdaniem to efekt zachodnich tendencji, takich jak długofalowe spojrzenie na realizację celów czy projektowy model zadań. – Zmniejszają one chaos i porządkują zadania. Dzięki temu możemy utrzymać rytm pracy, zachowując wolne weekendy i wolne dni w długie weekendy – tłumaczy Użarowska. – Świadomość, że wypoczęty pracownik to znacznie lepsze wyniki w skali roku, wreszcie zaczęła się u nas rozpowszechniać i coraz bardziej się ugruntowuje. To bardzo dobry kierunek – dodaje.

Jak wypoczywać, by wypocząć?

Majowy długi weekend w tym roku to po sobocie i niedzieli wolny poniedziałek, pracujący wtorek i wolna świąteczna środa. Część firm pracuje we wtorek, część nie. Usługi są dostępne, ale nie do końca wiemy, co możemy załatwić, a gdzie pocałujemy klamkę. Choć niektórzy będą narzekać, że na majówce straci nie tylko skarb państwa, ale też ich własny portfel, powinni zastanowić się, jak spędzić długi weekend poza firmą. Zdaniem Malwiny Użarowskiej umysł wykonuje większy wysiłek, by utrzymać równowagę w zakłóconym tygodniu pracy, dlatego mądrze spędzony długi weekend przynosi wiele korzyści dla szarych komórek. Oprócz błogosławieństw są też zagrożenia. – Wydajność przed długim weekendem i po nim jest obniżona. Najbardziej męczy nas dezorganizacja i zamieszanie – uważa Malwina Użarowska.

Urlop to nie nagroda

Na wyjazdy podczas długich weekendów często udają się osoby, które chcą uciec od zawodowego kieratu. Niestety nie wszyscy mogą pozwolić sobie na taki komfort podczas długiego weekendu. Bywa, że przyznanie urlopu traktowane jest przez szefa w kategoriach kija i marchewki. Warto jednak pamiętać, że urlop to prawo pracownika, a nie nagroda. – Wykonanie pracy w dzień wolny musi być rozliczone poprzez uzyskanie innego dnia wolnego bądź wypłacenie nadgodzin. Jest to prawo określone w art. 1513 Kodeksu Pracy – mówi Malwina Użarowska. – Traktowanie przywileju urlopu jako nagrody, a nakazu pracy jako kary jest naruszeniem przepisów i może skutkować konsekwencjami prawnymi dla pracodawcy – dodaje. Jej zdaniem lider, który działa w ten sposób, rządzi zespołem, a nie zarządza i choć może to być bodziec wpływający na zespół, z pewnością nie jest skuteczny w dłuższej perspektywie.

[-DOKUMENT_HTML-]

Czasami sytuacja w firmie bądź jej specyfika nie pozwalają na to, by wszyscy pracownicy mogli udać się na długi weekend. Jak powinno się sprawiedliwie wyznaczać osoby, które muszą pojawić się wtedy w pracy? – Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać sprawiedliwe wybieranie do dodatkowych zadań osób mniej obciążonych osobistymi obowiązkami. W dłuższej perspektywie jednak staje się to zwykle źródłem konfliktów i frustracji w zespole. Przeczy to równouprawnieniu, faworyzuje pewne grupy. Nie można doprowadzać do sytuacji, gdy powstaje reguła: kto ma trudniej w domu, ten ma lepiej w pracy. Nie można również przeciążać osób, których prywatny czas wydaje się elastyczniejszy – argumentuje Malwina Użarowska. Choć pracownicy powinni funkcjonować na zasadach wspólnych dla wszystkich, a zachwianie tej równowagi może doprowadzić do napięć i osłabić jakość pracy i pozycję lidera (złe dysponowanie zespołem), warto zachować margines na sytuacje wyjątkowe. – Pracodawca czy lider powinien wówczas zadbać, by sytuacja była jasna dla pracownika i zespołu, że dany wyjątek nie staje się normą. Nie może być zatem regułą, że grupy osób z zasady nie są proszone o uczestnictwo w krytycznych weeknedach, ponieważ każdy pracownik ma bezwzględnie prawo do wykorzystania swojego czasu pracy w wybrany przez siebie sposób – mówi specjalistka od strategii i taktyki komunikacji w projektach zmian. Jej zdaniem wyznaczając osobę do pracy w długi weekend, należy się kierować potrzebą projektu i kompetencjami. – Powinny to być tylko te osoby, które są niezbędne do wykonania „świątecznych” zadań bądź ochotnicy – puentuje.

Długi weekend w pracy? To jest to!

Firma wymagająca od swego pracownika świątecznych nadgodzin zgodnie z przepisami powinna zapłacić mu za nie dodatkowo. Przepisy nie regulują jednak innej ważnej kwestii – dobrego słowa za dodatkową pracę. – Docenienie wysiłku przez pochwałę i podziękowanie powinno być elementem stylu zarządzania współczesnego lidera, dlatego wszelkie nietypowe sytuacje w zespole należy wyróżniać w komunikacji. Inne nagrody pozostawiłabym na zakończenie projektu, świętowanie sukcesu, okolicznościowe upominki czy inne okazje – mówi Malwina Użarowska. Wśród pracowników są jednak tacy, którym bardziej niż na podziękowaniach zależy na świętym spokoju. Poszukując go, często chętnie podejmują się pracy w dni wolne. Oprócz finansowych powodów takiej decyzji, istotne są te emocjonalne. Szczególnie w twórczych zawodach w ciszy i spokoju, bez dzwoniących telefonów i codziennego zamieszania można podgonić pracę we własnym tempie. Zdarza się też, że powodem zgłaszania się na ochotnika do świątecznego dyżuru jest po prostu samotność. Podejście do weekendowych pracusiów może być dwojakie. – Są to osoby bardzo pożądane w pracy, jednak należy pamiętać również, że nie mogą one być nieustannie eksploatowane, ponieważ zawłaszczają gratyfikacje związane z dodatkową pracą. Często też chcą być postrzegane jako bardziej pracowite i odpowiedzialne niż inni. A to może wpłynąć frustrująco na pozostałą część zespołu – uważa Malwina Użarowska.