W poniedziałek przeciwko projektowi deregulacji protestowało kilkuset taksówkarzy w Krakowie. Kolumna taksówek powoli poruszała się głównymi ulicami miasta, co spowodowało duże utrudnienia w ruchu. W Warszawie przed siedzibą "Gazety Wyborczej", gdzie odbywała się debata, protestowało kilkudziesięciu taksówkarzy.

"Im mniej zawodów regulowanych, tym większa jakość usług. Szczególnie widać to na przykładzie przewodników miejskich. Turyści narzekają u nas tylko na jakość dróg i jakość ich pracy (...). Gospodarka rozwija się tam, gdzie jest wolny rynek, a nie tam, gdzie reguluje ją państwo. Będę deregulował tak długo, jak długo będę ministrem" - oświadczył Gowin.

"Mam świadomość, od początku mówiłem, że będą duże protesty, ale ważny jest interes Polaków, a nie takiej czy innej grupy zawodowej. Jestem przekonany, że akurat ze środowiskiem taksówkarzy możemy dojść do racjonalnego porozumienia" - powiedział dziennikarzom Gowin.

Jego zdaniem decyzja odnośnie taksówkarzy powinna być oddana w ręce samorządów. "Te samorządy, które widzą potrzebę obowiązywania egzaminów, niech to robią, gdzie indziej nie ma potrzeby" - powiedział Gowin.

Wiceminister pracy i polityki społecznej Czesława Ostrowska przypomniała, że w Polsce jest najwięcej zawodów regulowanych w całej UE. Wiele korporacji dążyło do zamknięcia dostępu, dlatego nie mieliśmy np. ogłoszeń o pracę do tych zawodów w urzędach - tłumaczyła Ostrowska. Jej zdaniem deregulacja będzie miała wpływ na kształt szkolnictwa zawodowego, które będzie musiało dostosować się do zmian.

Wystąpienia Gowina wielokrotnie przerywali przedstawiciele zawodów, które mają zostać "otwarte". "Absolutnie jesteśmy przeciwko deregulacji. Chciałbym zadać jedno pytanie: czy podniesienie jakości usług dotyczy również narzędzia, którym te usługi są wykonywane. Dzisiaj w Warszawie jest 9 tys. taksówek, po deregulacji ma przybyć 5 tys. Jak pan minister myśli, na czym zaoszczędzi taksówkarz? Zaoszczędzi na samochodzie. Jeśli mówimy o jakości usług, proszę powiedzieć, jak klient ma zweryfikować, czy pojazd jest sprawny? Taksówkarz nie wozi ziemniaków tylko ludzi. Tylko w Warszawie dziennie z naszych usług korzysta 180 tys. osób" - mówił Artur Oporski, dyrektor jednej z największych korporacji taksówkarskich.

Z kolei Zbigniew Popławski, który występował w imieniu instruktorów jazdy, ocenił, że deregulacja "to majstrowanie przy tykającej bombie". "Dziennie na polskich drogach ginie kilkanaście osób, dlatego domagaliśmy się podwyższenia wymogów dla instruktorów i egzaminatorów, a co się okazuje? Że wedle planowanych zmian ktoś, kto sam jeździ od dwóch lat, będzie uczył innych" - powiedział.

Pomysł Gowina poparli uczestniczący w debacie m.in. bibliotekarze oraz przewodniczący Samorządu Studentów UW Piotr Muller.

Formalnie konsultacje środowiskowe w sprawie deregulacji zakończyły się 10 kwietnia. Prośby o pisemne stanowiska resort sprawiedliwości wysłał do 480 organizacji branżowych. Jeszcze w kwietniu ich opinie mają trafić do innych resortów.

Minister sprawiedliwości chce "otworzyć" dostęp do zawodów, które objęte są szczególnymi regulacjami. Na początku marca zaprezentował transzę pierwszych 49 zawodów regulowanych (z ogólnej liczby 380), do których dostęp ma zostać ułatwiony lub całkowicie otwarty. Na tzw. liście Gowina jest kolejne około 200 profesji.

Całkowicie zniesione mają być wymagania ustawowe m.in. dla przewodników i pilotów; licencje i wymogi mają też przestać obowiązywać pośredników pracy i doradców zawodowych. Bardziej szczegółowe i drobniejsze zmiany dotyczą uzyskiwania uprawnień do wykonywania zawodów prawniczych, np. radcy prawnego, komornika i notariusza. Zmiany mają czekać także m.in. geodetów. Zniesiony ma zostać egzamin i wymóg praktyki zawodowej. Kursy, egzaminy i licencje zniesione zostaną też w odniesieniu do pracowników ochrony fizycznej.

Gowin ma nadzieję, że jeszcze w tym roku parlament uchwali przynajmniej pierwszą z transz deregulacji - 49 zawodów. Na razie jednak, jak dodał, rząd jest przed decyzją w tej sprawie. Minister wskazał, że jest grupa zawodów, co do których regulacje muszą pozostać. Wskazuje je lista Komisji Europejskiej i są to np. lekarze, pielęgniarki, położne, architekci, zawody prawnicze. (PAP)

gdyj/ bno/ jbr/