W administracji rządowej co roku jest wszczynanych około pół tysiąca postępowań dyscyplinarnych. Przy czym tylko co trzecie kończy się wymierzeniem kary, na dodatek najniższej - upomnienia lub nagany. Na 122 tys. członków korpusu wydalenie z pracy lub ze służby występuje w pojedynczych przypadkach.

Z sondy "Dziennika Gazety Prawnej" przeprowadzonej w urzędach wojewódzkich i ministerstwach wynika, że urzędnikom najczęściej zarzucano nierzetelne i nieterminowe wykonywanie obowiązków.

Czytaj: Chcesz zwolnić pracownika z dnia na dzień? Zastosuj dyscyplinarkę

Zdaniem związków zawodowych to, że sprawy są umarzane lub kończą się łagodnymi karami, to efekt tego, że dyrektorzy generalni nadużywają procedur dyscyplinarnych. Dr Stefan Płażek, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, zwraca uwagę, że dyrektor generalny powinien ponosić odpowiedzialność za przegrane sprawy. Obecnie nawet jeśli urzędnik zostanie oczyszczony z zarzutów, to jego przełożony nie ponosi żadnej konsekwencji. (PAP)