Pracownicy służby bhp dokonujący prawnej kwalifikacji zgłoszonego wypadku, często stają przed wyzwaniem dotyczącym ustalenia rodzaju urazu, jakiego doznał pracownik. Poszkodowany często nie dysponuje żadną dokumentacją medyczną stwierdzającą, jakich obrażeń doznał, a jeśli nawet, to jest ona niejasna dla osoby nieposiadającej fachowej wiedzy medycznej. To poważny problem, gdyż bez jednoznacznego stwierdzenia, co naprawdę się stało (i czy z tą przyczyną można wiązać późniejsze skutki dla zdrowia pracownika), zaistniałego zdarzenia nie można zakwalifikować jako wypadku przy pracy.

Stosownie do art. 234 § 1 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy (tekst jedn.: Dz. U. z 2014 r. poz. 1502) w razie wypadku przy pracy pracodawca ma obowiązek podjąć niezbędne działania eliminujące lub ograniczające zagrożenie, zapewnić udzielenie pierwszej pomocy osobom poszkodowanym i ustalić w przewidzianym trybie okoliczności i przyczyny wypadku oraz zastosować odpowiednie środki zapobiegające podobnym wypadkom w przyszłości.

Okoliczności i przyczyny zdarzenia, zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 1 lipca 2009 r. w sprawie ustalania okoliczności i przyczyn wypadków przy pracy (Dz. U. Nr 105, poz. 870), analizuje zespół powypadkowy (co do zasady składający się z pracownika służby bhp oraz społecznego inspektora pracy), który powinien tego dokonać nie później niż w terminie 14 dni od dnia uzyskania zawiadomienia o wypadku. Sporządzając protokół powypadkowy, którego wzór określa załącznik do rozporządzenia Ministra Gospodarki i Pracy z dnia 16 września 2004 r. w sprawie wzoru protokołu ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku przy pracy (Dz. U. Nr 227, poz. 2298), zespół powypadkowy powinien dokonać kwalifikacji prawnej zdarzenia, a więc stwierdzić, czy dany wypadek jest wypadkiem przy pracy. Tu często pojawia się problem - o ile nie budzi wątpliwości nagłość zdarzenia, jego przyczyna (zewnętrzna), a także związek z pracą, o tyle pojawia się pytanie, jakie skutki zdrowotne wywołało dane zdarzenie.

Jest to istotne, gdyż – jak stwierdził Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 9 czerwca 2009 r., sygn. akt II PK 318/08, Lex 535954 – stwierdzenie w konkretnej sprawie, czy u ubezpieczonego wystąpił uraz (uszkodzenie tkanek ciała lub narządów człowieka wskutek działania czynnika zewnętrznego) musi być poprzedzone szczegółowymi ustaleniami faktycznymi. Ich dokonanie, jako że wymaga specjalistycznej wiedzy medycznej, musi zostać dokonane przez biegłych lekarzy.

Często poszkodowani, którzy trafiają do szpitalnych oddziałów ratunkowych lub poradni lekarskich, nie przywiązują wagi do przekazywanych im przez lekarzy „papierków”. Nie ma się czemu dziwić - po ciężkim przeżyciu, przeważnie związanym z silnym bólem fizycznym, a także wielu godzinach spędzonych w izbie przyjęć w oczekiwaniu na udzielenie pomocy, poszkodowani marzą tylko, by jak najszybciej wrócić do domu. Dokumentów więc nie zabierają w ogóle lub po prostu gdzieś je gubią. Niekiedy natomiast – pomimo przedstawienia przez poszkodowanego dokumentacji medycznej zespołowi powypadkowemu – trudno cokolwiek z niej wyczytać (dzieje się tak, gdy jest sporządzona odręcznie…). Jeszcze inny, równie często występujący przypadek wiąże się z brakiem wiedzy medycznej, uniemożliwiającym powiązanie stwierdzonego przez lekarza urazu z zaistniałym zdarzeniem. Najczęściej wątpliwości budzą schorzenia, które mogą występować już od lat, a zdiagnozowane zostały dopiero w momencie, gdy poszkodowany zgłosił się po pomoc po wypadku przy pracy.

Niezależnie od tego, który z przypadków ma miejsce, najprostszym rozwiązaniem jest zwrócenie się do poszkodowanego, aby uzyskał i dostarczył niezbędną dokumentację. Niestety, z różnych względów poszkodowany nie zawsze jest w stanie temu podołać. Co w takim razie powinien zrobić zespół powypadkowy?

Członkom tego zespołu przysługuje prawo zasięgnięcia opinii lekarza, a w razie potrzeby -opinii innych specjalistów, w zakresie niezbędnym do oceny rodzaju i skutków wypadku. Naturalnie, taka opinia może sprowadzać się jedynie do odpowiedzi na pytania dotyczące rodzaju urazu, w tym jego umiejscowienia, a także kwalifikacji wypadku, a więc odpowiedzi na pytanie, czy doznane obrażenia obligują pracodawcę do zakwalifikowania wypadku jako ciężki. W tym miejscu pojawia się kolejny problem. Zgodnie z art. 40 ust. 1 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (tekst jedn.: Dz. U. z 2011 r. Nr 277, poz. 1634 z późn. zm.), lekarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy informacji związanych z pacjentem, a uzyskanych w związku z wykonywaniem zawodu. O ile więc można liczyć na pomoc medyka przy przekazaniu niezbędnych informacji i odpowiednim sformułowaniu pytania dotyczącego kwalifikacji prawnej zdarzenia, bądź też jej związku z wykonywaną w chwili wypadku pracą, o tyle bezskutecznym może być wystąpienie na temat samego urazu (złamania, zwichnięcia, skręcenia itp.). Trudno wymagać, by lekarz zlekceważył możliwość naruszenia kodeksu etyki.

W takim przypadku zespołowi powypadkowemu pozostanie jedynie pomoc poszkodowanemu, będącemu jednocześnie pacjentem, w uzyskaniu niezbędnej dokumentacji. Powinno to być o tyle prostsze, że jednym z obowiązków lekarza jest udzielanie pacjentowi przystępnej informacji o jego stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz innych możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu.

Warto przypomnieć, że dostęp do dokumentacji medycznej lub sporządzenie opinii może wiązać się z pewnymi kosztami. Nie ma to jednak znaczenia dla poszkodowanego, ponieważ zgodnie z art. 234 § 4 k.p., wszelkie koszty związane z ustalaniem okoliczności i przyczyn wypadków przy pracy obciążają pracodawcę.

Maciej Ambroziewicz