– Jest kilkanaście powodów, dla których pojawiła się tendencja do zmiany kierunków wyjazdów i emigracji zarobkowej na inne niż Niemcy i Wielka Brytania – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Agata Zdybicka, dyrektor ds. klientów międzynarodowych w Work Service. – Polacy wybierają Czechy ze względu na wysokość kwoty na rękę, którą otrzymują – jest to w okolicach 2500–5000 złotych miesięcznie. Dodatkowo, jeżeli przyjmiemy, że akomodacja jest praktycznie darmowa, to w kieszeniach pracowników zostaje jeszcze więcej. Pracodawca czeski zadbał również o to, aby zabezpieczyć transport pracowników. Nad Wełtawę po pracę wybierają się głównie mieszkańcy południowych regionów Polski, niektórzy wręcz dojeżdżają do niej codziennie ze swoich domów.
– Czesi potrzebują ludzi bez kwalifikacji, nie jest potrzebna znajomość języka obcego, natomiast są to stanowiska głównie produkcyjne, magazynowe, operatorzy wózków widłowych, niskiego i wysokiego składowania są bardzo mile widziani, a także operatorzy CNC – mówi Zdybicka. – Polacy bardzo lubią przyjeżdżać do miejsc pracy, które są komfortowe, to są miejsca w fabrykach, które zajmują się produkcją samochodów. Branża automotive to dość popularny obecnie kierunek, jeśli chodzi o rozwój produkcji w Czechach, ale popularna jest również jest branża logistyczna czy FMCG.
Przedsiębiorstwa naszych południowych sąsiadów poszukują pracowników głównie na stanowiska produkcyjne. Oferują im od 22,6 do 31,5 zł brutto za godzinę – to przykładowa stawka dla operatora produkcji, która znalazła się w puli ofert Work Service. To oznacza średnio ok. 4,7 tys. zł miesięcznie. Dodatkowym elementem przyciągającym pracowników są tzw. popołudniówki, czyli lepsze stawki dla osób pracujących między godziną 13:00 a 22:00. I Polacy coraz śmielej z tych propozycji korzystają.
Czesi kuszą pracowników z zagranicy, ponieważ na czeskim rynku brakuje rąk do pracy. Z danych Eurostatu wynika, że Czechy mają najniższe bezrobocie w całej Unii Europejskiej. W II kwartale 2017 roku było to zaledwie 3,1 proc. Wprawdzie Eurostat oblicza stopę bezrobocia według innej niż np. GUS metodologii, co powoduje, że jest ona niższa, ale nawet według europejskiego urzędu statystycznego wynosiła ona w tym czasie w Polsce 5,0 proc. (według GUS 7,1 proc.), w Wielkiej Brytanii 4,4 proc., a w Niemczech 3,8 proc.