Szefowie mieliby dużo więcej pożytku z młodych podwładnych, gdyby wreszcie zaczęli ich cenić.
W najbliższej dekadzie reprezentanci pokolenia Y, zwani także milenialsami, będą stanowić około 75 proc. osób aktywnych zawodowo na świecie i zajmą większość stanowisk menedżerskich. To może zatopić gospodarkę i rynek pracy. Dlaczego? Takie pytanie zadaje tylko ktoś, kto nigdy nie słyszał, jacy są dzisiejsi dwudziestoparolatkowie. Zostali wychowani bezstresowo i w przekonaniu o własnej wyjątkowości, co przekłada się na roszczeniowość i przeczulenie na punkcie swoich przywilejów i praw. Zarządzanie takimi podwładnymi jest trudniejsze niż wydojenie jednorożca. Ledwo zdobędą posadę, a już pytają o urlop. Ciągle trzeba ich pilnować, inaczej nie podniosą nosa znad smartfona. Nawet nie próbują maskować arogancji i cynizmu. Odpowiadają za przekroczone terminy, kiepską jakość usług i złe traktowanie klientów. Chyba tylko za trzęsienie ziemi w Japonii nie można ich obwiniać.
Więcej: www.kariera.pb.pl/4431354,47501,co-wscieka-igreka
Źródło: Puls Biznesu, stan z dnia 27 kwietnia 2016 r.