Wreszcie zaczęły wzrastać inwestycje i popyt krajowy. To są symptomy tego że ożywienie zaczyna nabierać trwałości. Cały czas przyspiesza eksport, a to dobrze z punktu widzenia tego, co może się dalej dziać w gospodarce. Wszystko wskazuje na to, że czwarty kwartał był jeszcze lepszy – prognozuje dla agencji informacyjnej Newseria Biznes prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny z PwC.

Niestety, ekonomiści często sami korygują swój optymizm, dodając, że bardzo dużo zależy od pogody, nastroju konsumentów oraz wielu innych zmiennych, które trudno prognozować. Nie są to silne podstawy i równie dobrze trend może okazać się odwrotny.

– Odbudowa aktywności inwestycyjnej zależy w sporej mierze od pogody. Jak są mrozy, to dróg się nie buduje, więc budownictwo jest bardzo podatne na czynniki sezonowe. W związku z tym pierwszy kwartał jest zawsze zagadką. Choć w budownictwie sytuacja poprawia się, to jeszcze cały czas jest gorsza niż rok temu – studzi nieco entuzjazm Witold Orłowski.

Jest ożywienie, ale wskaźniki zamarły

Jednym z filarów tego optymizmu jest ożywienie gospodarcze na zachodzie Europy a szczególnie w najbardziej dla Polski istotnych Niemczech.

Wcześniej byliśmy liderem wzrostu, teraz to raczej my patrzymy na Europę jako na nadzieję, na to co się dzieje w Niemczech. Myślę że Niemcy w solidny sposób przeszły przez okres recesji, chociaż pewnie bardzo powoli będą odbudowywać swoją aktywność gospodarczą. Bardzo delikatne ożywienie, jakie tam obserwujemy od lata, jest niesłychanie wrażliwe, wskaźniki gospodarcze nie chcą się dobrze odbić. Już nasze wyglądają znacznie lepiej, bardziej obiecująco – mówi Witold Orłowski.

Najważniejsze jest, że to ożywienie powinniśmy zaobserwować na rynku pracy, czyli w sferze, która najbardziej interesuje przeciętnego Polaka.

Bezrobocie będzie jeszcze leciutko wzrastało w pierwszym kwartale, a w drugim dość wyraźnie spadnie. Myślę, że z tych 13 proc. pewnie zejdziemy poniżej 12 proc. Nie oczekiwałbym cudów, bo nie sądzę, żeby ten rok był wystrzałowy, chociaż powinien być czasem zauważalnego wzrostu. Jest znacznie większa szansa przekroczenia zakładanych w budżecie 2,5 proc. Ja bym strzelał, że będzie poniżej 3 proc. – prognozuje Witold Orłowski.