Klienci spółek security w terenie nie akceptują wyższych kosztów ochrony i aby utrzymać na dotychczasowym poziomie nakłady na bezpieczeństwo swych firm i instytucji, sugerują likwidację części posterunków – wynika z sondy „Rzeczpospolitej" przeprowadzonej wśród firm ochroniarskich.
[-DOKUMENT_HTML-]
Kto nie płaci pod stołem, zwija interes
Jeszcze na początku roku wydawało się, że sektor security zatrudniający wciąż 250 tys. pracowników i wyjątkowo wrażliwy na gwałtowne zmiany kosztów pracy, poradzi sobie na kolejnym zakręcie. Według Polskiej Izby Ochrony (PIO), rzeczywiście nieco lepiej renegocjacje umów z klientami poszły największym spółkom w branży, takim jak Solid, Impel, Konsalnet czy Securitas, które obsługują banki, wielkie sieci handlowe czy zajmują się liczeniem i konwojowaniem gotówki. Opór wobec podwyżek stawek za usługi uderzył mocno w małe i średnie lokalne firmy security. Mają one coraz większe problemy, aby na rozsądnych warunkach ułożyć się z klientami i waloryzować umowy.
Budżetówka bez dodatkowych pieniędzy
– Prawo wprowadziło na przełomie roku obowiązek wypłaty wyższych stawek za ochronę, ale budżety publicznych placówek w części przeznaczonej na zapewnienie bezpieczeństwa nie wzrosły proporcjonalnie – ocenia PIO.
Monitoring zamiast strażnika
Rafał Luboiński, prezes RR Security, spółki która zapewnia bezpieczeństwo ponad 30 osiedlom w pięciu największych miastach Polski i opiekuje się obiektami urzędów kontraktujących usługi w oparciu o ustawę o zamówieniach publicznych: – W naszym przypadku to administratorzy prywatnych osiedli i inni klienci z prywatnego sektora odrzucali już na starcie negocjacji możliwość zwiększenia nakładów na ochronę. Wyjściem była wymuszona redukcja posterunków i zatrudnienia oraz perspektywa zastąpienia fizycznej ochrony dozorem elektronicznym np. monitoringiem wizyjnym – mówi prezes RR Security.
Źródło: "Rzeczpospolita"