Zanieczyszczenie powietrza w dalszym ciągu pozostaje główną środowiskową przyczyną przedwczesnych zgonów w krajach Unii Europejskiej. Opublikowane przez Europejską Agencję Środowiska (EEA) 19 listopada badanie wykazuje, że to właśnie z powodu zapylenia atmosfery umiera co roku prawie pół miliona obywateli 28 krajów członkowskich UE.

Kontakt z drobnym pyłem zawieszonym w atmosferze w dalszym ciągu pozostaje główną przyczyną zgonów spowodowanych przez czynniki środowiskowe (430 tys. przedwczesnych zgonów w 2011 r.). Za nim plasuje się ekspozycja na ozon (ponad 16 tys. przypadków śmiertelnych w ciągu roku).

Zanieczyszczenie atmosfery jest silnie zróżnicowane w różnych krajach UE. Belgia, Bułgaria, Holandia, Luksemburg, Polska, Słowacja i Włochy północne uplasowały się w czołówce europejskich regionów o powietrzu najbardziej zanieczyszczonym przez przemysł i spaliny samochodowe. Chorwacja, Hiszpania północna, Słowenia, Węgry, Włochy wschodnie, centralna część Półwyspu Iberyjskiego i ponownie Bułgaria oraz Polska to regiony bardzo mocno skażone ozonem troposferycznym, wytwarzanym także przez silniki spalinowe. Sytuacja nie zmieniła się od czasu poprzedniego badania dwa lata temu.

W raporcie Europejskiej Agencji Środowiska wyszczególniającym dziesięć europejskich miast o powietrzu najgorszej jakości figuruje aż sześć polskich aglomeracji. Są to: Gliwice, Katowice, Kraków, Nowy Sącz, Sosnowiec i Zabrze.

Podobny raport przygotował również kilka miesięcy temu francuski dziennik „Le Monde”. W niechlubnej pierwszej dziesiątce najbardziej zanieczyszczonych przez smog miast UE znalazły się aż trzy miasta Polski - Warszawa, Wrocław i Kraków. W małopolskiej stolicy stężenie smogu przekracza dopuszczalną normę aż 210 dni w roku, we Wrocławiu - 166, a w Warszawie - 152.

Według badań europejskich organów odpowiedzialnych za kwestie środowiskowe, w 2012 r. 21,5 proc. europejskiej ludności miejskiej było narażone na kontakt z niebezpiecznym pyłem, którego stężenie przewyższało dopuszczalny poziom ustalony przez UE, 14,2 proc. obywateli miało kontakt z ozonem o stężeniu znacznie przewyższającym normę, a 8 proc. - z dwutlenkiem azotu (czynnikiem bezpośrednio związanym z całkowitą liczbą pojazdów użytkowanych w kraju).

Wartości te znacząco idą w górę, jeśli wziąć pod uwagę dużo bardziej restrykcyjne normy ustalone przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Jest ona dużo bardziej rygorystyczna pod tym względem i szacuje, że na niebezpieczny kontakt z powyższymi czynnikami narażone było aż 95 proc. europejskiej ludności miejskiej.

Badania pokazują ponadto, że spadek emisji zanieczyszczeń powietrza (szczególnie dwutlenku azotu i pyłu) od 1990 r., nie znajduje odzwierciedlenia w ostatnich próbkach zaczerpniętych ze stacji badawczych w 400 europejskich miastach. Dalekie od zmniejszenia poziomu emisji są także inne czynniki zanieczyszczające, jak na przykład benzopiren, którego stężenie od 2003 do 2012 r. wzrosło aż o 21 proc.

Pomimo znaczącej poprawy ogólnej sytuacji, organy odpowiedzialne za kwestie środowiskowe podkreślają, że UE daleka jest od zapewnienia swoim obywatelom powietrza o jakości, która nie stwarzałaby zagrożenia dla zdrowia ludzkiego i dla środowiska naturalnego. Jego szkodliwego działania na życie roślin i funkcjonowanie ekosystemów - od zakwaszenia gleb przez eutrofizację po bezpośrednie uszkodzenia flory - nie sposób, niestety, nie zauważyć.

EEA podkreśla także rosnącą liczbę badań naukowych, które wyraźnie pokazują, że czynniki zanieczyszczające „wpływają na zdrowie człowieka dużo poważniej” niż uważano dotychczas. Za przykład mogą posłużyć opublikowane ostatnio wyniki analiz udowadniające związek pomiędzy kontaktem z czynnikiem zanieczyszczającym, a problemami z rozwojem płodu oraz dolegliwościami zdrowotnymi osób starszych. Powszechnie znany jest też ich negatywny wpływ na układ oddechowy i krwionośny.

Źródło: www.euractiv.pl, stan z dnia 26 listopada 2014 r.