Sejm uchwalił w czwartek nowelizację przepisów, w myśl której od początku przyszłego roku mają się zmienić zasady sprowadzania pracowników ze wschodu. Zmiany dotyczą uproszczonej procedury, na podstawie której w zeszłym roku do Polski przyjechało ponad 700 tys. Ukraińców, ale także Rosjan, Białorusinów, Mołdawian, Gruzinów czy Ormian. Nowela przewiduje wprowadzenie opłat za rozstrzygnięcie wniosku i powołanie nowego rejestru Ukraińców wjeżdżających do Polski, by kontrolować, czy dotarli do pracodawcy, który ich zaprosił. Problem w tym, że przyjęta właśnie przez nasz parlament nowela nie uwzględnia zniesienia przez Komisję Europejską wiz dla Ukraińców od 11 czerwca tego roku. A Ukraińcy stanowią ponad 90 proc. pracowników ze wschodu przyjeżdżających do Polski na uproszczonych zasadach.
Otwarcie granic niekorzystne dla firm
Rzeczpospolita: Wszystko wskazuje na to, że po wejściu w życie nowych przepisów Ukraińcy nadal będą musieli stać w kolejkach przed polskimi konsulatami, by uzyskać wizę uprawniającą ich do wjazdu na teren Polski. To nie pierwszy raz, gdy rząd zapomniał o potrzebach przedsiębiorców, którzy coraz bardziej odczuwają brak rąk do pracy mówi Grzegorz Tokarski, ekspert Pracodawców RP.
– Choć uchwalona właśnie przez Sejm nowelizacja stanowi spóźnione o dziewięć miesięcy wdrożenie tzw. dyrektywy sezonowej, to nie uwzględnia wprowadzenie ruchu bezwizowego dla obywateli Ukrainy. To, że mogą oni przyjeżdżać do Polski w celach turystycznych, można było wykorzystać, wprowadzając możliwość legalizowania ich zatrudnienia na miejscu, bez potrzeby ich powrotu na Ukrainę i załatwiania tam wizy pozwalającej na legalną pracę w Polsce przez sześć miesięcy – dodaje Tokarski.