‒ Mikroprzedsiębiorców, którzy zdecydowali się na ekspansję zagraniczną, nazywamy w badaniach innowacyjnymi i dynamicznymi. Co ciekawe, charakteryzuje ich to, że to nie jest ich pierwszy biznes, tylko drugi czy trzeci. Są już zaprawieni w boju, bo mieli za sobą inne przygody biznesowe, które często kończyły się porażką. Oni jednak nie poddawali się, otwierali nowe biznesy, szukali nowych nisz – tłumaczy w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Krzysztof Kaczmar, prezes zarządu Fundacji Kronenberga.

Kaczmar podkreśla, że mikroprzedsiębiorstwom zatrudniającym do 9 osób i o rocznych obrotach poniżej 2 mln euro ekspansję ułatwia internet. Dzięki dostępowi do sieci nie tylko maleją koszty wejścia na zagraniczne rynki i koszty dystrybucji, lecz także łatwiejszy jest kontakt z kontrahentami i marketing. Dzięki umiejętnemu wykorzystaniu tych możliwości małe firmy mają szanse na działalność nawet na skalę globalną, tak jak polskie przedsiębiorstwo Digital Core Design, które dostarczyło na całym świecie już ponad 250 mln mikroprocesorów.
To właśnie przedsiębiorstwa rywalizujące jakością, a nie tylko ceną, mają największe szanse na sukces międzynarodowy. Kaczmar podkreśla, że każda udana ekspansja ma pozytywny wpływ na całą polską gospodarkę.
Z punktu widzenia całej gospodarki na eksport w ujęciu ilościowym wciąż jednak większy wpływ mają duże inwestycje, a nowoczesne technologie nie są wiodącą branżą.
‒ Gdyby przyjąć kwotowo, to oczywiście przemysł wydobywczy jest największy, bo transakcja KGHM-u [budowa kopalni Sierra Gorda w Chile – red.] jest największa w historii Polski. Przemysł dóbr szybko zbywalnych, spożywczy oraz ostatnio także rolniczy – to są takie branże, które są na kolejnych miejscach – wylicza Kaczmar.
Dodaje, że poza branżami produkcyjnymi, światowe rynki podbijają również firmy z sektora usług. Głównym kierunkiem ekspansji pozostaje Unia Europejska, a szczególnie Niemcy. Polscy przedsiębiorcy są również zainteresowani Francją, Hiszpanią, Wielką Brytanią, a w mniejszej skali krajami regionu – Czechami, Słowacją i państwami bałtyckimi.
Mniej firm zainteresowanych jest Afryką i Ameryką Południową, choć są również polscy przedsiębiorcy, którzy dostrzegają szanse z nimi związane. To przede wszystkim dynamiczny wzrost i mniejsza niż w Europie konkurencja. Bardziej konkurencyjne od nich są rynki azjatyckie. Kaczmar dodaje, że pomimo wydarzeniom politycznym na Wschodzie polskie firmy nie porzucają rynku rosyjskiego.
‒ Robiliśmy nasze badanie przed wprowadzeniem embarga, ale cały czas otrzymujemy informacje, że firmy, które są na rynku rosyjskim, nie wycofują się z niego, tylko czekają na rozwój wydarzeń – mówi Kaczmar.