Strona powodowa domaga się uznania, że za tragedię odpowiada Skarb Państwa, co ułatwiłoby późniejsze dochodzenie roszczeń.

Jak powiedział w sobotę pełnomocnik części poszkodowanych mec. Adam Car, tym razem pozew obejmuje 33 osoby - bliskich ofiar śmiertelnych. Wcześniejszy pozew złożony przez Cara, pod którym podpisali się także ranni w katastrofie, nie został przyjęty przez sąd.

„Poprzedni pozew zbiorowy nie został przyjęty, bo wykładnia przepisów jest taka, że w pozwach zbiorowych nie mogą brać udziału osoby, które same doznały uszczerbku na zdrowiu, natomiast bliscy osób, które zginęły, mogą w takim pozwie zbiorowym wystąpić razem. Po prostu takie są przepisy” - powiedział adwokat.

Strona powodowa nie domaga się w pozwie konkretnych odszkodowań czy zadośćuczynień, a jedynie uznania, że za tragedię odpowiedzialny jest Skarb Państwa. Jeżeli sąd uzna, że pozew nadaje się do rozpoznania w postępowaniu grupowym, także bliscy innych ofiar będą mogli się do tej sprawy przyłączyć.

„W razie pozytywnego rozstrzygnięcia tej sprawy mam nadzieję, że będziemy krok bliżej do zawarcia ugód, a jeżeli nie – bo wszystko zależy od stanowiska drugiej strony – każdy z poszkodowanych będzie miał o wiele łatwiejszą drogę do dochodzenia konkretnych roszczeń” - powiedział Car. Przypomniał, że w innych indywidualnych sprawach o odszkodowania w sprawie MTK sądy uznawały już odpowiedzialność Skarbu Państwa.

W lutym 2011 r. do warszawskiego sądu trafił pierwszy pozew, obejmujący 16 osób reprezentowanych przez Cara. Także wówczas chcieli oni uznania, że za tragedię odpowiedzialne jest państwo. W kwietniu 2011 r. Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił pozew, uznając że w świetle prawa nie był dopuszczalny. Sąd wskazał, że zgodnie z ustawą w postępowaniu grupowym nie można dochodzić roszczeń o ochronę dóbr osobistych, jak de facto - według sądu - było w przypadku tego pozwu.

We wrześniu odwołania Cara od tego wyroku nie uwzględnił warszawski sąd apelacyjny. Pełnomocnik poszkodowanych złożył kasację do Sądu Najwyższego, ta jednak nie została przyjęta.

W opinii Cara, bliscy ofiar, występujący w nowym pozwie mogą dochodzić roszczeń, bo w ich przypadku nie chodzi wyłącznie o dobra osobiste, ale także o szkodę majątkową, związaną ze stratą bliskiego.

Od dnia katastrofy do sądów w Katowicach i Chorzowie wpłynęło około stu jednostkowych spraw o odszkodowania. Łączna kwota zgłoszonych roszczeń sięgała kilkudziesięciu milionów złotych. Do rozpoznania zostały jeszcze ostatnie z nich. W zakończonych sprawach sądy zwykle przychylały się do roszczeń, choć zasądzały odszkodowania, zadośćuczynienia i renty w niższej kwocie niż domagali się poszkodowani - od kilku do kilkuset tys. zł.

Poszkodowani początkowo kierowali roszczenia pod adresem spółki MTK, ale później także do Skarbu Państwa, podkreślając, że jest on samoistnym posiadaczem terenu, na którym stała hala (MTK były tylko dzierżawcą terenu). Wskazywali też na zaniedbania władzy publicznej w zakresie nadzoru budowlanego, które - co w części potwierdziła również prokuratura - przyczyniły się do katastrofy.

W 2008 r. zapadł pierwszy prawomocny wyrok, w którym najpierw chorzowski, a później katowicki sąd zdecydował, że 8 tys. zł odszkodowania jednemu z rannych w katastrofie powinna wypłacić nie spółka MTK, ale właśnie państwo. Wyrok w tamtym procesie stał się jednym z argumentów reprezentantów innych pokrzywdzonych, którzy uważają, że w tej sytuacji Skarb Państwa powinien porozumieć się z poszkodowanymi.

Proces karny w sprawie katastrofy toczy się przed katowickim sądem okręgowym. Odpowiadają w nim m.in. dawni szefowie spółki MTK i projektanci hali. Według prokuratury, na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem.

Jedną z oskarżonych przez prokuraturę osób jest b. inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie. Śledczy zarzucili jej, że powiadomiona w 2002 r. przez straż pożarną o ugięciu się dachu hali nie podjęła żadnych czynności w celu kontroli stanu budynku lub wyłączenia go z użytkowania. Maria K. jest też oskarżona o nieumyślne sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy.

Hala MTK zawaliła się 28 stycznia 2006 r., w pawilonie odbywały się wtedy międzynarodowe targi gołębi pocztowych. Pod zawalonym dachem zginęło 65 osób, a spośród ponad 140 rannych 26 osób doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W dniu katastrofy na dachu hali zalegała gruba warstwa śniegu. 

kon/ jbr/