W powszechnym przekonaniu polskie drogi budowane są w taki sposób, że już po kilku latach należy je remontować. Z kontroli przeprowadzonej przez NIK wynika, że na co drugim kilometrze dróg publicznych występują koleiny powyżej 2 cm głębokości, na co czwartym - powyżej 3 cm.

W krajach UE takie jezdnie - ze względu na bezpieczeństwo kierowców wyłączane są z użytkowania. W Polsce spowodowałoby to jednak zamknięcie niemal połowy dróg. Dlatego drogi uszkodzone przez koleiny klasyfikowane są jako znajdujące się w złym stanie technicznym i jedynie ogranicza się na nich prędkość. W okresie intensywnej rozbudowy polskiej sieci drogowej dzięki rekordowemu zastrzykowi funduszy unijnych jakość wykonawstwa prac na drogach stała się jednym z kluczowych problemów sektora. Oliwy do ognia dolewały medialne doniesienia na temat nieprawidłowości w budowie kluczowych dróg w naszym kraju, m.in. jakości zastosowanych materiałów przy budowie odcinka drogi S2. Po części niska jakość wykonawstwa prac budowlanych na drogach jest konsekwencją przepisów prawa zamówień publicznych. Uznanie ceny za podstawowe kryterium atrakcyjności ofert wykonawców sprawia, że podczas walki o kontrakt ceny są zaniżane, co niejednokrotnie prowadzi do obniżenia jakości prowadzonych robót. Optymizmem napawać może fakt, że intensywne kontrole prac budowlanych prowadzone przez laboratoria GDDKiA wskazują na wyraźną poprawę jakości tych prac. Z komunikatu dyrekcji wynika, że porównując 2011 i 2012 r. aż dwunastu z siedemnastu generalnych wykonawców robot budowlanych poprawiło swoje wyniki w tym zakresie.