Jeśli jednak nie uda się odrzucić wniosku w całości, europosłowie chcą, by Unia wprowadziła mechanizmy rekompensujące lub wyłączyła z tego działania niektóre państwa.
Parlament Europejski ma w najbliższym czasie podjąć decyzję w sprawie wniosku KE o zgodę na zmianę harmonogramu dotyczącego zezwoleń na emisję CO2. Pozwolenia na emisję CO2 w UE podlegają rynkowemu obrotowi, przedsiębiorstwa muszą mieć zezwolenie na emisję, niektóre zakłady korzystają z czasowego zwolnienia ze związanymi z tym opłatami. Wszystkie inne muszą pozwolenia kupować na aukcjach, aby móc prowadzić produkcję. Na skutek kryzysu, modernizacji przemysłu i przenoszenia produkcji poza UE, w ostatnim czasie ilość emisji CO2 we Wspólnocie spadła. Skutkowało to spadkiem popytu na zezwolenia i w konsekwencji cen za uwolnienie dwutlenku węgla do atmosfery.
Według Cymańskiego, na skutek lobbingu Zielonych i grup interesów działających na rzecz producentów czystych technologii KE zaproponowała zmianę wcześniej przyjętych zasad. Zakładały one, że w latach 2013-2020 na rynku będą uwalnianie konkretne ilości zezwoleń na emisję CO2. KE chce, by PE zezwolił jej na administracyjne wycofywanie części zezwoleń z rynku.
„To spór dotyczący funkcjonowania, a także zaufania do UE jako instytucji poważnej, która ustala reguły i ich przestrzega. Takie zaingerowanie na rynku spowoduje, że firmy, które planowały inwestycje w sektorze energetycznym na wiele lat do przodu, przestają być pewne, czy za rok znowu nie będzie ingerencji” - powiedział Cymański.
„Intencja jest jasna – taka interwencja spowoduje natychmiastowy wzrost cen emisji (...). To jest sprawa ogromnej wagi, szczególnie dla Polski” - podkreślił europoseł. W jego ocenie paradoksalnie sytuacja jest jednak umiarkowanie pozytywna, bo spowodowała wzburzenie m.in. liberałów, wskazujących na regulacyjną funkcję wolnego rynku.
Cymański zaznaczył, że według analiz wynik głosowania nad wnioskiem KE nie jest przesądzony. Wskazał na potrzebę konsolidacji wszystkich państw, które mogą stracić na planowanych zmianach. Czterech polskich europosłów złożyło poprawki w komisji ds. środowiska w PE. Domagają się odrzucenia wniosku KE.
Za odrzuceniem propozycji KE ws. wycofania z unijnego rynku części pozwoleń na emisję CO2 opowiedziała się w czwartek komisja PE ds. energii. W reakcji cena pozwolenia na emisję tony CO2 spadła do poziomu 3 euro.
Aby zaradzić niskiej cenie pozwoleń i pobudzić zielone inwestycje, KE chce zawiesić aukcje części pozwoleń na emisję CO2. W listopadzie zaproponowała, by w latach 2013-2015 zmniejszyć o 900 mln liczbę sprzedawanych pozwoleń na emisję dwutlenku węgla na unijnym rynku o 900 mln, by o tyle samo zwiększyć ją w kolejnych latach do 2020 r. Jest to tzw. backloading, któremu sprzeciwia się Polska; wątpliwości mają też inne kraje. 19 lutego werdykt ws. propozycji backloadingu wyda komisja ds. środowiska, a później na posiedzeniu plenarnym - cały PE.
Polska od początku sprzeciwia się planowi KE w sprawie pozwoleń na emisję CO2, argumentując, że to administracyjna ingerencja w rynek. Minister środowiska Marcin Korolec przedstawił niedawno w Brukseli analizę, która wskazuje na możliwą stratę ok. 1 mld euro przychodów budżetowych w latach 2013-20 na skutek zawieszenia aukcji 900 mln pozwoleń.
Pakiet klimatyczny zakłada 20-proc. redukcję emisji gazów cieplarnianych, zwiększenie efektywności wykorzystania energii o 20 proc. oraz zwiększenie wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych do 20 proc. - cele te mają być osiągnięte do roku 2020. Polska ma prawo do bezpłatnych uprawnień do emisji CO2, które jednak stopniowo będą redukowane i od 2020 r. również polskie elektrownie będą musiały kupować wszystkie uprawnienia do emisji na aukcjach. Solidarna Polska wraz z innymi środowiskami domaga się zawieszenia pakietu. W siedmiu unijnych krajach trwa zbieranie podpisów pod tą inicjatywą.
kon/ mki/ gma/