Zgłoszona przez Komisję Europejską propozycja "Energy Roadmap 2050" ("Energetyczna Mapa Drogowa 2050") z 2011 r. ustala ramy unijnej polityki energetycznej oraz harmonogram wprowadzenia w UE gospodarki niskoemisyjnej. Dokument postuluje dojście do obniżenia emisji gazów cieplarnianych przy produkcji energii o 80-95 proc. w stosunku do roku 1990.

Unia Europejska wytwarza obecnie około 14 proc. światowej emisji tego gazu. Chce być jednak liderem wśród światowych gospodarek w ograniczaniu tej emisji, co wiąże się z ogromnymi kosztami.

Oceny "Energetycznej Mapy Drogowej 2050" ma dokonać najpierw w specjalnym raporcie komisja PE ds. energii i przemysłu, a potem cały Parlament Europejski, co nastąpi najprawdopodobniej w styczniu przyszłego roku.

Podczas konferencji w Senacie były przewodniczący Parlamentu Europejskiego zwrócił uwagę, że ze względu na znaczące plany redukcji CO2 unijna "mapa" budzi kontrowersje w PE. "Jestem przekonany, że jest to bardzo niekorzystna propozycja dla gospodarki europejskiej, ale dzisiaj szczególnie państwa pogrążone w kryzysie muszą myśleć przede wszystkim o szybkim wzroście, o konkurencyjności, o tworzeniu miejsc pracy, bo to najbardziej interesuje naszych obywateli, bardziej niż cele klimatyczne, które są dosyć mgliste" – powiedział Buzek.
"Jeśli zrealizujemy to, co jest napisane w energetycznej Mapie Drogowej do 2050, to obniżymy naszą konkurencyjność, nasza gospodarka osłabnie, nie będziemy mogli tworzyć miejsc pracy" – dodał.

Przed konsekwencjami unijnej polityki klimatycznej przestrzega również Krajowa Izba Gospodarcza.

Jak zaznacza KIG, wprowadzenie wytycznych zawartych w "Energetycznej Mapie Drogowej 2050" może doprowadzić do zwiększenia cen energii – w hurcie miałyby one urosnąć trzykrotnie do 2050 r. w porównaniu do roku 2005. Ceny ciepła sieciowego miałyby natomiast wzrosnąć aż czterokrotnie. Z danych KIG wynika również, że koszty, jakie poniesie Polska wdrażając tę politykę wyniosą 5 mld zł już w 2015 roku. W roku 2030 będzie to 13 mld zł, a w 2050 roku – aż 22 mld zł.

"Chodzi o to, żebyśmy naszą politykę gospodarczą, energetyczną prowadzili w sposób minimalizujący koszty. By nie robić rzeczy, na które w żadnym przypadku nie stać Polski i naszej gospodarki, która wówczas bardzo obniżyłaby swoją konkurencyjność" – mówi prezes KIG Andrzej Arendarski.

We wtorek opinię ws. "Energetycznej Mapy Drogowej 2050" autorstwa europosła Jacka Saryusz-Wolskiego (PO, EPL) przyjęła komisja spraw zagranicznych w PE.

"To ważny dokument, ale pomija kwestie bezpieczeństwa energetycznego, nie uwzględniając zmian, które zachodzą w sektorze energetycznym oraz jest zbyt optymistyczny, gdyż zakłada osiągnięcie światowego porozumienia klimatycznego na unijnych warunkach" – zwraca uwagę Saryusz-Wolski.

"UE nie może pozostawać bierna wobec przemian, które zachodzą na poziomie światowym w sektorze energetycznym. Moja opinia to podkreśla i proponuje konkretne rozwiązania oraz sposoby angażowania naszych partnerów we współpracę energetyczną" - mówił po głosowaniu w PE.

W ocenie europosła, łączenie kwestii związanych z bezpieczeństwem energetycznym oraz koniecznością działań dla ochrony klimatu (czyli tak jak proponuje KE) może prowadzić z jednej strony do zwiększonej efektywności obu tych polityk, ale z drugiej również do wypaczeń, gdzie polityka energetyczna UE zostanie de facto podporządkowana celom klimatycznym.

"Należy pamiętać, że unijna polityka energetyczna oparta jest na trzech filarach, które mają zapewnić bezpieczny, zrównoważony i konkurencyjny dostęp do energii. Unia powinna być przygotowana na wdrażanie takich polityk, które pogodzą potrzebę zachowania konkurencyjności gospodarki europejskiej oraz potrzebę przechodzenia w kierunku gospodarki niskoemisyjnej. Szczególną rolę w tym zakresie pełni gaz naturalny, w tym gaz łupkowy" – zaznaczył Saryusz-Wolski.

Polska sprzeciwia się unijnej "Mapie Drogowej 2050", gdyż – jak wyjaśnia Tomasz Tomczykiewicz, sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki – "oznacza ona dla nas koszty nie do przyjęcia i to jest zadanie na dzisiaj, aby przed takimi zmianami się bronić".

Jak tłumaczy, "polski węgiel będzie nadal w miksie energetycznym podstawowym paliwem jeszcze przez dziesiątki lat", choć nie znaczy to, że będzie on "wykorzystany w sposób mniej emisyjny niż dzisiaj". "Trwają intensywne prace nad tym, aby w inny, bardziej nowoczesny sposób pozyskiwać energię z węgla" – poinformował.

"Największym problemem dla Polski jest w tej chwili znalezienie pieniędzy na nowoczesne inwestycje energetyczne" – dodaje Tomczykiewicz.

Źródło: www.euractiv.pl