Zasady finansowania ochrony zdrowia określa art. 131c ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zgodnie z nim od 2023 roku na ochronę zdrowia corocznie w Polsce ma iść nie mniej niż 6 proc PKB. (tzw. ustawa 6 proc.). W 2021 r. ma to być – 5,3 proc. PKB, a w 2022 r. – 5,55 proc. PKB.  Takie ustawowe zapisy wynegocjowało Porozumienie Rezydentów przy Ogólnopolskim Związku Zawodowym Lekarzy walcząc o podwyżki.

Szybciej do wyznaczonego celu

Jednak PiS chce przyspieszyć wzrost nakładów na zdrowie. W 2023 roku ma to być już  6 proc.  PKB, zaś w 2027 - 7 proc. PKB. Według Jarosława Kaczyńskiego, wicepremiera i szefa PiS, 6 proc. PKB oznacza kwotę przewyższającą 150 mld zł, a 7 proc PKB to około 200 mld zł. Plany rządu są jeszcze bardziej ambitne. Sławomir Gadomski, wiceminister zdrowia, podczas debaty zorganizowanej w czwartek przez Federację Przedsiębiorców Polskich powiedział, że wraz z ministrem Adamem Niedzielskim, chciałby, aby poziom 7 proc. PKB  osiągnąć już w 2025 roku.

Czytaj w LEX: Zasady stosowania przez świadczeniodawców standardu rachunku kosztów >

Problem w tym, że podwyższenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców nie wystarczy na takie zwiększenie poziomu finansowania zdrowia, a co gorsze, nie pozwoli ani poprawić jakości leczenia, czego oczekują Polacy, ani dogonić unijnej średniej. Unijna średnia nakładów na zdrowie w 2030 roku ma wynieść aż 8,8 proc. PKB. Zdaniem ekspertów, by osiągnąć ten poziom, trzeba pomyśleć o innym źródle finansowania lub stopniowo podwyższać składkę zdrowotną. Co ciekawe Polacy się na to zgadzają, o ile pójdzie za tym poprawa jakości świadczeń i dostępności do specjalistów.

Czytaj w LEX: Dochodzenie roszczeń wobec NFZ z tytułu tzw. nadwykonań >

 

Polacy są w stanie zapłacić więcej

Z badania przeprowadzonego dla FPP wynika, że aż 72 proc. Polaków ocenia negatywnie system ochrony zdrowia w Polsce. Aż 82 proc. narzeka na dostęp do specjalistów, 42 proc. na dostęp do diagnostyki leczenia i nowych skutecznych leków. Z jakości opieki, dostępu do opieki szpitalnej i lekarzy rodzinnych niezadowolonych jest ok. 30 proc. ankietowanych. W efekcie aż 80 proc. ankietowanych uważa, że należy zwiększyć nakłady na leczenie, a połowa jest w stanie płacić wyższe składki.

Czytaj w LEX: Finansowanie zadłużeń SPZOZów - obowiązek JST czy państwa w kontekście wyroku TK >

Co ciekawe średnia deklarowana dopłata wynosi 95 zł. Polski Ład przewiduje wzrost składki, ale tylko dla przedsiębiorców. Obecnie osoby na umowach o pracę odprowadzają 9 proc. składki od wynagrodzenia. Przedsiębiorcy płacą 381,81 zł (9 proc. jest liczone od 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia w Polsce, czyli o 4 242 zł).  Jedni i drudzy 7,75 proc. składki mogą odliczyć od podatku, a więc realne obciążenie to 1,25 proc. Po zmianach polscy przedsiębiorcy odprowadzą 9 proc. składkę liczoną od dochodu, i nie odliczą jej od podatku.

Piotr Muller, rzecznik rządu, tłumaczy, że system funkcjonujący w Polsce był nietypowy, bo osoba zarabiająca coraz więcej, płaciła coraz mniej. - Chcemy to zmienić jednocześnie wzmacniając ochronę zdrowia i jej jakość – podkreśla rzecznik. Tyle, że z wyliczeń MF wynika, że wpływy do NFZ nie wzrosną tak bardzo, by znacząco podnieść jakość leczenia. W 2019 roku ZUS przekazał do NFZ 84,3 mld zł, w  2020 roku -  85,2 miliarda złotych, po zmianach w oskładkowaniu przedsiębiorców można szacować, że będzie to ok. 100 mld zł, choć w 2020 roku na ochronę zdrowia w sumie wydano 124 mld zł. Tyle, że nie poprawiło to dostępności świadczeń zdrowotnych. I zdaniem ekspertów mimo tak gwałtownego wzrostu nie poprawi się ani jakość leczenia, ani nie zostanie osiągnięty wskaźnik nakładów w wysokości 7 proc. PKB.

Czytaj w LEX: Ustalanie podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne osoby prowadzącej pozarolniczą działalność >

Składka musi wzrosną, ale nie tak gwałtownie

W Polskim Ładzie poza składką zdrowotną nie ma innego elementu, który wpłynie na budżet NFZ – uważa Jakub Szulc, ekspert EY, były wiceminister zdrowia. – W efekcie nie wiemy, z czego i jak sfinansujemy proponowany wzrost nakładów. To, co budzi moje uzasadnione wątpliwości, to jak wygląda realizacja ustawy 6 proc., bo ona nie jest realizowana tak jak powinna. Na papierze wszystko się zgadza, tyle że to nie są pieniądze na leczenie Polaków. To są pieniądze, które w żaden sposób nie przyczynią się do zmiany poziomu zabezpieczenie zdrowotnego. I jeśli w taki sposób będziemy przekazywać środki budżetowe, by osiągnąć 7 proc. PKB, to nie poprawimy opieki zdrowotnej – ocenia Szulc.

Czytaj w LEX: Korekta składek ZUS, a podatek dochodowy od osób fizycznych >

Podobnie uważa dr Małgorzata Gałązka-Sobotka z uczelni Łazarskiego. Miarą poprawy sytuacji polskich pacjentów będą tylko te środki, które trafią bezpośrednio do NFZ. Z wyników badania widać wyraźnie, że Polacy chcą szybkiej porady, skutecznej diagnozy i efektywnego leczenia. Nie możemy wiec rozmawiać tylko jak zwiększyć nakłady na ochronę zdrowia, ale czy pieniądze, których będzie więcej, będą transferowane do NFZ. Absolutna potrzebna też jest dyskusja o mniej szokowych i radykalnych rozwiązaniach niż obciążenie składką zdrowotną przedsiębiorców. Potrzebna jest długoterminowa perspektywa, a nie radykalizm, bo ten może przynieść negatywne skutki – podkreśla Sobotka-Gałązka.

Pomysł jak to zrobić ma właśnie FPP. - Zamiast radykalnych rozwiązań proponujemy stopniowe, podwyższanie składki zdrowotnej o 0,25 pkt proc. rocznie przez okres 4 kolejnych lat, finansowane po stronie pracodawcy - mówi Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich. - Każda taka podwyżka zwiększy wpływy do NFZ o ok. 2,7 mld zł rocznie - dodaje Kowalski. 

Finansowania zdrowia - czego nie mówią liczby

W 2019 roku wydatki bieżące na zdrowie według ustawy 6 proc. powinny wynieść 4,86 proc, a wyniosły 4,9 proc. W 2020 roku powinny 5,03 proc., a wyniosły ok, 5,2 proc., czyli też więcej niż mówi ustawa 6 proc. Jak jednak zauważa Jakub Szulc, ustawa 6 proc. mówi o wydatkach zdrowotnych, a nie kosztach leczenia. – W wydatkach na zdrowie są ujmowane wszystkie pozycje, także 800 mln zł na remonty szpitali MSWiA, 2,5 mld zł na kształcenie podyplomowe lekarzy rezydentów. O tym, ile wydajemy na leczenie pokazują dane GUS. I zgodnie z jego danymi w 2019 roku na leczenie Polska przeznaczyła 4,55 proc., z tego 3,88 proc. stanowiły wpływy ze składki zdrowotnej. Do 6 proc. brakuje nam więc sporo, i nie pokryje tego nowa składka zdrowotna pobrana od przedsiębiorców.

Czytaj w LEX: Zbieg tytułów do obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego >

Łukasz Czernicki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów, powiedział Prawo.pl, że z tego tytułu wpływy do NFZ wzrosną o 14 miliardów złotych. - To nieco o ponad 0,5 proc. PKB – zauważa Jakub Szulc. – By osiągnąć poziom 6 proc. potrzebne więc będzie inne finansowanie budżetowe lub podwyższenie składki zdrowotnej. Finansowanie z budżetu nie gwarantuje zaś poprawy leczenia, bo nie musi trafić do NFZ – dodaje.

Co więcej eksperci wskazują, że już obecnie średnie nakłady na zdrowie w krajach Unii wynoszą 8 proc. PKB, a w 2030 roku mają wynieść 8,8 proc. PKB W efekcie, gdy w 2027 roku osiągniemy te 7 proc., to i tak będziemy poniżej średniej, a na dodatek nie wiadomo na co pójdą te pieniądze. By było inaczej, trzeba znowelizować zasady liczenia nakładów w ustawie 6 proc.