Podczas czwartkowego posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. praw pacjentów specjalistka przekonywała, że dla gospodarki niekorzystne jest rozdzielenie budżetów Narodowego Funduszu Zdrowia oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ponieważ wtedy zbyt małą uwagę poświęca się porównywaniu kosztów bezpośrednich - związanych z leczeniem, z kosztami pośrednimi - wynikającymi ze zwolnień lekarskich i rent, jak również strat wynikających z przedwczesnych zgonów pacjentów.

Profesor Nojszewska powołała się na opracowany w 2016 roku raport „Ocena strat ekonomicznych i kosztów leczenia nowotworów piersi, szyjki macicy i jajnika w Polsce”, którego jest współautorką.
- Wynika z niego, że łączne wydatki NFZ przeznaczone na leczenie tych nowotworów narządów kobiecych w latach 2010-2014 były aż sześciokrotnie mniejsze niż związane z nimi łączne koszty pośrednie – podkreśliła.

 [-OFERTA_HTML-]

Raport wykazał, że w tym okresie na leczenie raka piersi, szyjki macicy i jajnika wydano 3,29 mld zł, podczas gdy ich łączne koszty pośrednie wyniosły 20,82 mld zł. Straty ponoszone z powodu przedwczesnych zgonów – jak wyliczono - sięgnęły ponad 6,5 mld zł, a straty wynikające z niezdolności do pracy - ok. 5,9 mld zł.

Uwzględniono również prezenteizm opiekunów chorych, czyli mniejszą wydajność w pracy i spadek jej jakości (3,4 mld zł), absencję chorobową pacjentów (ponad 2,9 mld zł) oraz prezenteizm chorych (1,4 mld zł).

Przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. praw pacjentów Krzysztof Ostrowski (PiS) powiedział, że na świecie coraz częściej zwraca się uwagę na koszty pośrednie chorób przewlekłych, do których coraz częściej zaliczane są różnego typu nowotwory.

- Powstaje w związku z tym pytanie: czy warto inwestować w nowoczesne bardziej skuteczne terapie, które mogłyby obniżyć koszty pośrednie – podkreślił poseł Ostrowski. Przyznał jednak, że nowe metody leczenia są zwykle drogie i „nie ma kraju, który byłby w stanie w pełni je udźwignąć”.

Monika Zientek z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Młodych z Zapalnymi Chorobami Tkanki Łącznej „3majmy się razem” powiedziała, że nowe terapie są szansą na większą aktywność zawodową osób z chorobami reumatologicznymi, w tym szczególnie z reumatoidalnym zapaleniem stawów (RZS).

Zientek powołała się na raport „Ja Pacjent 2017”, który opracowano na podstawie ankiet wypełnionych od listopada 2016 roku do lutego 2017 roku przez 270 chorych z RZS (głównie kobiet).


Na temat najniższego wynagrodzenia w podmiotach leczniczych czytaj w bezpłatnym e-booku>>>


- Z badań tych wynika, że aż 75 procent chorych na RZS to osoby młode, jeszcze przed 40. rokiem życia, spośród których 57 procent wykazuje niepełnosprawność umiarkowaną, a 10 procent – znaczną – powiedziała. Dodała ona, że z powodu niepełnosprawności aż 70 procent osób cierpiących na RZS musiało przerwać edukację.

Profesor Nojszewska przekonywała, że konsekwencje chorób przewlekłych są dwojakie: z jednej strony są to zwolnienia lekarskie i renty, a z drugiej utracone dochody, co wiąże się z ograniczeniem konsumpcji i ewentualnych inwestycji.
- Maleją w związku z tym wpływy z PIT, CIT oraz na ubezpieczenia społeczne – wyjaśniała.

Zdaniem specjalistki, opłaca się inwestować w leki innowacyjne i medycynę spersonalizowaną, bo choć takie leczenie jest drogie, to jednak może zmniejszyć koszty pośrednie.

Dyrektor Departamentu Analiz i Strategii Narodowego Funduszu Zdrowia dr Andrzej Śliwczyński zapewniał, że NFZ dostrzega te zależności i współpracuje z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych nad możliwościami zmniejszenia kosztów pośrednich chorób. Zwrócił jednak uwagę, że trudno policzyć wszystkie koszty pośrednie chorób, potrzebna jest w tym zakresie pomoc instytutów naukowych.

 -Nowe terapie to tylko wycinek wszystkich kosztów ponoszonych przez NFZ, opieka na pacjentem musi dotyczyć również wielu innych jej aspektów i związanych z tym wydatków – podkreślił dr Śliwczyński. (pap)

 [-DOKUMENT_HTML-]