Beata Dązbłaż: Czym różni się medycyna estetyczna od kosmetologii estetycznej i czy Polacy właściwie rozróżniają te dziedziny?

Andrzej Ignaciuk: Różnica jest taka sama, jak między medycyną a kosmetyką. Kosmetologia nie jest zawodem medycznym i nie ma nic wspólnego z medycyną, opieką nad pacjentem czy usługami dla pacjenta. Kosmetologia zajmuje się klientem, nie pacjentem, także edukacją związaną z kosmetyką. To rozróżnienie widoczne jest także w podziale ministerialnym, medycyną estetyczną zajmuje się MZ, a kosmetologia podlega pod inny resort. Ci, którzy chcą to rozróżniać, robią to. Jeśli ktoś chce szybciej, łatwiej, taniej – choć i to nie zawsze, wybierze kosmetologię. A ten, kto jest odpowiedzialny i chce mieć minimum gwarancji w razie problemów, kto chce w razie komplikacji mieć się gdzie odwołać – pójdzie do lekarza. Są to dwie absolutnie różne dziedziny, których nie da się porównać. A że mogą i powinny ze sobą współpracować, to jest zupełnie inna sprawa.

Czytaj też: Zabiegi medycyny estetycznej - umowa zlecenia czy umowa o dzieło? >>

Czy medycyna estetyczna jest jednoznacznie zdefiniowana?

Zgodnie ze stanowiskiem Naczelnej Rady Lekarskiej „medycynę estetyczną stanowią świadczenia zdrowotne, wiążące się z ingerencją w tkanki ludzkie, udzielane przez lekarzy i lekarzy dentystów, służące przywracaniu lub poprawie fizycznego i psychicznego samopoczucia oraz społecznego funkcjonowania pacjenta, poprzez zmianę jego wyglądu”. Trzeba pamiętać, że w medycynie estetycznej defekt estetyczny jest tylko punktem wyjścia do całościowej oceny organizmu. Skupia się na wprowadzeniu na właściwe tory całego codziennego funkcjonowania człowieka. Nie może być odwrotnie, czyli najpierw korekcja przed naprawieniem źle funkcjonującego organizmu.

 

Zabiegi w medycynie estetycznej są świadczeniem zdrowotnym?

Jest to oczywiście świadczenie zdrowotne. Jako lekarz świadczę usługi zdrowotne. Inną sprawą jest to, że nie finansuje ich NFZ, podobnie jak w zdecydowanej większości na świecie nie finansuje ich państwo. Czasami jednym z celów tych świadczeń jest poprawa estetyki, ale z tym wiąże się cały szereg innych istotnych dla zdrowia spraw, jak np. poprawa funkcjonowania, a co za tym idzie samopoczucia. NFZ sfinansuje niektóre zabiegi, tylko jeśli są one wynikiem choroby.

Medycyna estetyczna ma sprawić, by organizm dobrze funkcjonował adekwatnie do wieku i oddziedziczonych możliwości. A dopiero potem jest korekcja estetyczna. Nie odwrotnie, korekcja nie może przykryć źle funkcjonującego organizmu. Podkreślę jeszcze raz, że defekt estetyczny jest punktem wyjścia do naprawienia funkcjonowania całego organizmu.

Czytaj także na Prawo.pl: Usunięcie znamienia i korekta powieki na NFZ - możliwe, ale pod pewnymi warunkami>>

Zatem są to zabiegi oparte wyłącznie na wiedzy medycznej?

Oczywiście, że tak. Przed każdym zabiegiem medycyny estetycznej odpowiedzialny lekarz musi pacjenta zbadać, postawić diagnozę i wybrać oraz zaproponować mu rodzaj terapii albo korekcji. Później je przeprowadzić, i jeśli zdarzą się powikłania, skutecznie sobie z nimi radzić. Tymczasem osoba bez wykształcenia medycznego nie ma tytułu do tego, żeby badać klienta i wybrać odpowiednią terapię. Tylko w Polsce jest tak, że kosmetologia jest kierunkiem studiów, w Europie chyba nie ma takiego drugiego kraju. Co prawda kosmetologia nie jest umiejscowiona przy wydziałach lekarskich na uczelniach, ale zazwyczaj np. farmaceutycznych. Jest także mnóstwo szkół prywatnych. Kosmetolodzy mają na studiach wykłady teoretyczne z medycyny estetycznej. To jest podobnie jak z technikiem obsługującym samoloty, który ma o nich dużą wiedzę, ale nie ma uprawnień do ich pilotowania.

Czytaj też: Usługi medyczne a podatek od towarów i usług na przykładach >>

Czyli nie można porównywać procedur lekarskich i kosmetologicznych?

Naturalnie. Problem powstał, kiedy sprowadzono i uproszczono medycynę estetyczną tylko do zabiegów. Jeśli idę do chirurga, żeby usunął mi ślepą kiszkę, to jest to poprzedzone całą procedurą. Ostatecznie on mi ją usuwa, to jest zwieńczenie całego procesu. Identycznie jest w medycynie estetycznej - jest to interwencja medyczna, jak każda inna. I także tutaj zabieg jest tylko zwieńczeniem wcześniejszej procedury, a więc badania, diagnozy, wyboru terapii dla pacjenta.

Niestety, w tym strywializowaniu medycyny estetycznej miało udział także środowisko medyczne. Byli lekarze, którzy uczyli kosmetologów i kosmetyczki zabiegów medycznych, wystawiając nawet certyfikaty. To narobiło dużej szkody, aż Naczelna Rada Lekarska zdecydowała, że lekarz nie ma prawa do kształcenia praktycznego w zakresie medycyny estetycznej nie-lekarzy. Oczywiście, w internecie można znaleźć wszystko, ale to jest niezgodne z prawem. Podkreślę jeszcze raz, błędnie rozumiemy medycynę estetyczną jako korekcję. Jej zasadniczym celem jest bowiem prewencja.

Czytaj też: Medycyna estetyczna a dobrostan pacjentów - uwagi po wyroku Trybunału (C-91/12) >>

 

Jak więc nie pogubić się w gąszczu informacji, gdy chcemy wybrać odpowiedniego specjalistę medycyny estetycznej? Wyniki raportu w ramach kampanii edukacyjnej współprowadzonej przez Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging (PTMEiAA) „Etyka i przyszłość medycyny estetycznej” wskazują, że głównym źródłem informacji w tym obszarze dla Polaków jest internet, kosmetyczki i kosmetolodzy oraz media społecznościowe. Wzrasta coraz bardziej zainteresowanie medycyną estetyczną, a jednocześnie tylko 30 proc. Polaków korzysta w tej materii z usług lekarzy. To niepokojące dane.

Szukając specjalisty, należy przede wszystkim włączyć sobie sensor ograniczonego zaufania, także względem lekarzy. Należy o specjaliście dowiedzieć się jak najwięcej, jakiej specjalizacji jest lekarzem, czy w ogóle ma specjalizację, czy jest na pewno lekarzem, jakie ma wykształcenie, gdzie zdobyte, jakie jest jego doświadczenie. Należy też zwrócić uwagę, jak ten lekarz prezentuje się np. w internecie, jak sam o sobie mówi. Jeśli rzetelnie, merytorycznie, a nie tylko same wspaniałe rzeczy, jaki jest świetny, można się przy nim zatrzymać. Jeśli informacji jest mało, można wprost zapytać specjalistę o jego wykształcenie i doświadczenie. Jeśli nie ma określonych twardych reguł funkcjonowania tego obszaru, trzeba uciec się do innych metod. Musi być też przede wszystkim wizyta kontrolna. Jeśli cokolwiek podczas takiej wizyty nam się nie podoba, to trzeba brać torebkę i uciekać. Trzeba myśleć racjonalnie, i zanim poddamy się jakiemukolwiek zabiegowi, trzeba pięć razy się zastanowić i dopiero potem podjąć decyzję. Mówią o tym nawet zarządzenia komitetów zajmujących się procedurami z zakresu chirurgii, medycyny estetycznej, że pacjent ma prawo do zastanowienia się.

Polskie Towarzystwo Dermatologiczne opracowało listę 15 procedur medycyny estetycznej, które powinny być wykonywane jedynie przez lekarzy. To słuszny kierunek?

Tak, oczywiście, jednak chcę zwrócić uwagę, że znów mówimy o pewnym uproszczeniu, czyli o zabiegach, a medycyna estetyczna, to coś więcej, o czym już mówiłem. Ta lista służy temu, żeby określić jasno, że np. zabiegi z użyciem toksyny botulinowej, czyli botoksu, kwasu hialuronowego czy niektórych typów laserów i zabiegi związane z poważniejszą ingerencją w tkankę ludzką, powinny być zabiegami wyłącznie lekarskimi. Po prostu, nie-lekarz nie powinien zajmować się medycyną praktyczną, to cała filozofia.

Czytaj też: Przeprowadzanie zabiegów z chirurgii estetycznej u osób małoletnich >>

Jakie są zatem przykłady procedur, a w rezultacie zabiegów, których kosmetolog absolutnie nie powinien wykonywać?

Takim przykładem jest stosowanie toksyny botulinowej. Jest to jad kiełbasiany, najsilniejsza organiczna trucizna, która równocześnie jest lekiem. Aby móc go zastosować, musi być kupiony na receptę, trzeba mieć uprawnienia, by takim lekiem dysponować. Stosuje się go szeroko w medycynie estetycznej, ale też w wielu innych dziedzinach jak neurologia czy flebologia. Jest to lek potencjalnie groźny i podany w niewłaściwy sposób lub miejsce, może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia, włącznie z zaburzeniami połykania. Może to być też opadanie powieki czy też wiele innych, ale przejściowych powikłań. Innym przykładem są wypełniacze, czyli substancje iniekcyjne. Źle podane mogą doprowadzić do utraty wzroku, owrzodzeń, martwicy skóry, oszpecenia. W przypadku martwicy skóry czy zaburzeń widzenia, zmiany są nieodwracalne, nie cofną się. Podobnie jest z niewłaściwym podaniem w nieodpowiednie miejsce tak popularnego kwasu hialuronowego. Powikłania mogą być bardzo poważne, np. niedokrwienie okolicy twarzy z wypadaniem włosów. Po niewłaściwym zastosowaniu mocnych urządzeń emitujących energię elektromagnetyczną czyli laserów może dojść do poparzenia, po którym zostanie blizna. Podobnie jak po kwasie hialuronowym. Zagrożeń jest bardzo dużo.

Zgoda na czynności z zakresu medycyny estetycznej - WZÓR >

Rozumiem, że obecnie wykonują te zabiegi również kosmetolodzy?

Oczywiście, że tak.

Domyślam się, że nie ma danych, które określałyby liczbę powikłań w kosmetologii. Ale czy są takie dane w przypadku medycyny estetycznej?

Nie ma takich danych, jeśli chodzi o kosmetologię, natomiast jest ich dużo. Słyszymy tylko o nielicznych przypadkach opisanych przez media. Wiąże się to często z tym, że ludzie wstydzą się w tym obszarze dochodzić swoich roszczeń w sądach. Jeśli są one niezbyt uprzykrzające życie np. przebarwienia, często klienci machają na to ręką. Jednak w poważnych sytuacjach, trafiają do szpitali i są leczeni na NFZ, więc ostatecznie i tak państwo za to płaci. W medycynie estetycznej zdarzają się także powikłania, ale zazwyczaj lekarze sobie z nimi radzą. I to jest też zasadnicza różnica między kosmetologią a medycyną estetyczną wykonywaną przez lekarzy. Lekarz jest też ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej. Pacjent zawsze może zgłosić w izbie lekarskiej, że zabieg został wykonany źle. Są procedury i instancje, do których pacjent może się odwołać.

Czy PTMEiAA podejmuje działania w kwestii uregulowania przypadków powikłań?

Całe środowisko medyczne podejmuje tę kwestię, ale jest to trudne, gdyż lekarze medycyny estetycznej mają różne specjalizacje, jak np. dermatolodzy, chirurdzy plastyczni czy otolaryngolodzy. Aktywnie włącza się w to samorząd lekarski i izby lekarskie. Pierwszym krokiem do regulacji było powstanie definicji medycyny estetycznej i zaproponowanie zmiany definicji świadczenia zdrowotnego. Niestety idzie to powoli, przeszkodził covid, nie jest to temat najważniejszy z punktu widzenia decydentów.

Jak więc uregulować procedury medycyny estetycznej i kosmetologiczne?

Musi być jednoznaczny akt prawny jasno rozdzielający te dwa zawody. Współpraca – tak, ale zastępowanie lekarza przez nie-lekarza – nie. Często patrzymy na medycynę estetyczną z pobłażaniem, tymczasem niekiedy działania z tego obszaru mają poważny wpływ na zdrowie pacjentów. Jeden z sądów w Polsce wydał certyfikat biegłej w zakresie medycyny estetycznej osobie, która nie jest nawet kosmetologiem. Po mojej interwencji, cofnięto to. Wydaje się, że idziemy w kierunku uregulowań, powstał Parlamentarny zespół ds. medycyny estetycznej, choć zapewne będzie to trwało w czasie.

Powiedział pan, że medycynę estetyczną należy uczynić mniej błyszczącą, a bardziej solidną. Co to znaczy?

To znaczy, że niestety w samym środowisku medycyny estetycznej jest także sporo do naprawienia i lekarze także nie są święci. Mówię oczywiście o jakiejś ich części. Nie każdy, kto budzi się rano i postanowi, że będzie zajmował się medycyną estetyczną, może to robić. Te kwestie także wymagają regulacji. Chodzi o uczciwość intelektualną i spójność tego, co się mówi i co się robi, oraz jakie ma się umiejętności do tego. Medycyna estetyczna, jak każda inna dziedzina medyczna, ma doprowadzić do jak najlepszego funkcjonowania człowieka wraz z satysfakcjonującym go wyglądem. Zatem ważne jest dobre funkcjonowanie w ładnym opakowaniu.

Dr Andrzej Ignaciuk: Jeden z inicjatorów i założycieli w 1993 r. Sekcji Medycyny Estetycznej Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. W 2009 r. zostało ono przekształcone w Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Ant-Aging PTL (PTMEiAA). Dr Ignaciuk był jego prezesem do listopada 2022 roku. Obecnie prezes Międzynarodowej Unii Medycyny Estetycznej (Union Internationale de Médecine Esthétique – UIME). Autor licznych publikacji naukowych i założyciel podyplomowej 3-letniej Szkoły Medycyny Estetycznej PTL dla lekarzy.