W razie nieudzielenia wyjaśnień lekarzom potrąci się z wypłaty na przykład 2,50 zł.

Lekarze są oburzeni. Twierdza, że „odhaczają” obecność za pomocą elektronicznych kart o kilka minut później najczęściej dlatego, że na przykład przedłużają się operacje lub w poradniach zatrzymują ich inne obowiązki.

Poza tym wytykają dyrekcji, że zatrudnia sztab ludzi, aby wykonywali czasochłonne i kosztowne zajęcie (koszt wysyłki listów jest wyższy niż koszt nałożonych kar).

Na listy natomiast odpowiedzieli pismem, w którym tłumaczą się, dlaczego się spóźnili na dyżur i żądają wydania kopii dokumentów o "synchronizacji czasu mierzonego przez Rejestrator Czasu Pracy stosowany w Dolnośląskim Szpitalu Specjalistycznym im. Tadeusza Marciniaka Centrum Medycyny Ratunkowej z Państwowym wzorcem jednostek miar czasu i częstotliwości", tak żeby ewentualne spóźnienia nie były efektem różnic w ustawieniu czasu na różnych zegarach.

Cały tekst: www.gazeta.pl