Implant nowej generacji może być stosowany u pacjentów, u których naturalna droga przekazywania dźwięku do ucha wewnętrznego jest zablokowana. Jedyną dla nich szansą na odzyskanie słuchu jest system oparty na technice przewodnictwa kostnego. Polega on na tym, że kości czaszki są stymulowane drganiami mechanicznymi. Drgania kierowane są bezpośrednio do ucha wewnętrznego, gdzie następuje ich przetwarzanie, podobnie jak w przypadku normalnie docierających dźwięków (pomijany jest odcinek między uchem zewnętrznym a środkowym).

Taki aparat od niedawna jest już wszczepiany w Polsce, ale przeznaczony był wyłącznie dla osób dorosłych. "Nowy implant, który dziś wszczepiliśmy, dopuszczono do użycia zarówno dla dorosłych, jak i dzieci. Przeznaczony jest dla osób z uszkodzeniami ucha zewnętrznego i środkowego albo wewnętrznego, które nie mogą skorzystać z innych rozwiązań" – powiedział prof. Henryk Skarżyński.

Nowy implant zajmuje mniej miejsca w kości skroniowej, dzięki czemu można go stosować u osób z różnymi wadami rozwojowymi, np. z cienką powierzchnią czaszki. Zapewnia również lepszy efekt kosmetyczny.

Wewnątrz czaszki umieszczany jest implant połączony z elementem magnetycznym. Na zewnątrz znajduje się jedynie procesor dźwięku połączony z magnesem umieszczanym ma specjalnej podkładce, który dostosowuje się do kształtu głowy. Dzięki temu równomiernie rozkłada siły nacisku na skórę i minimalizuje odczucie noszenia procesora na głowie. Daje to większy komfort w codziennym użytkowaniu.

Obie części systemu połączone za pośrednictwem przezskórnego przyciągania magnetycznego. Zmniejsza to ryzyko powstania stanów zapalnych, infekcji skórnych i innych powikłań pooperacyjnych.

Prof. Skarżyński powiedział, że nowy implant jest kolejnym krokiem do zastosowania całkowicie już wszczepialnych implantów słuchowych. W takich aparatach nie będzie wystawał za uchem mały procesor mowy ani mikrofon, który odbiera dźwięki. Wszystkie elementy będą schowane.

Technicznie jest to już możliwe. "Kłopot jest jedynie ze skonstruowaniem mikrofonu, który odbierałby jedynie dźwięki z otoczenia i nie rejestrował odgłosów z naszego ciała powstających wtedy, gdy gryziemy, połykamy ślinę lub otwieramy usta" – mówi specjalista.

Problem ten próbuje się rozwiązać poprzez zastosowanie w jednym implancie dwóch mikrofonów, z których jeden wychwytuje dźwięki z otoczenia, a drugi odbiera odgłosy dochodzące z wnętrza organizmu. Procesor je porównuje i eliminuje niepożądane dźwięki.

Prof. Skarżyński uważa, że nowe całkowicie wszczepialne implanty pojawią się już niedługo. Mogą zainteresować przede wszystkim osoby z częściowym uszkodzeniem słuchu. Takie aparaty, uzupełniające istniejący słuch, są dla nich znakomitym rozwiązaniem. Ważne jest równie z to, że nie powinny być droższe niż obecnie stosowane implanty słuchowe.