Ponadto pacjent musi być świadomy tego, czego się domaga i musi dwukrotnie, w obecności dwóch świadków, zgłosić opiekującemu się nim lekarzowi taką prośbę. Zmuszanie do zażycia śmiertelnego specyfiku lub spowodowanie zażycia go podstępem jest przestępstwem.
Demokratyczny gubernator Jerry Brown podkreślił w oświadczeniu, że dokładnie przeanalizował argumenty obu stron.
- Nie wiem, co zrobiłbym, gdyby umieraniu towarzyszył długotrwały i rozdzierający ból - napisał Brown. - Jestem jednak przekonany, że podniosłaby mnie na duchu możliwość wzięcia pod uwagę opcji, jakie daje mi ta ustawa. Nie odmówiłbym też innym tego prawa - dodał.
W Kalifornii sprawa nabrała nowego impetu po nagłośnieniu przez media przypadku chorej na raka mózgu 29-letniej Brittany Maynard. W 2014 roku musiała ona zostać przewieziona do stanu Oregon, aby skorzystać z obowiązującej tam ustawy o godnej śmierci.
Legalizacji wspomaganego samobójstwa sprzeciwiał się między innymi Kościół katolicki oraz obrońcy osób niepełnosprawnych, którzy przekonywali, że opiekunowie lub krewni mogą naciskać na pacjentów, by odebrali sobie życie.
Przeciwnicy ustawy argumentowali również, że nowe przepisy będą zachęcać firmy ubezpieczeniowe, by wykorzystywały ubogich pacjentów, proponując im, że pokryją koszty leków do eutanazji, a nie kosztownych kuracji, które mogą uratować życie.
Ustawa ma obowiązywać przez 10 lat, o ile okres ten nie zostanie przedłużony. Taki kompromis wypracowano, by zadowolić tych, którzy obawiali się, że nowe przepisy mogą być wykorzystywane przeciwko osobom ubogim, starszym i niepełnosprawnym.







