Józef Kielar: Wszystkich elektryzuje perspektywa powrotu szkół do stacjonarnego nauczania. Ministerstwo Edukacji Narodowej zaprezentowało wytyczne dotyczące rozpoczęcia roku szkolnego. Jak będzie rola inspektorów sanitarnych?

Jarosław Pinkas: Są to wytyczne wskazujące najważniejsze obszary, na które należy zwrócić uwagę przy organizacji zajęć szkolnych. Zawierają one ogólne i szczegółowe zalecenia związane m.in. z organizacją zajęć w szkole, wydawaniem posiłków, higieną, czyszczeniem, dezynfekcją pomieszczeń i powierzchni, postępowaniem w przypadku podejrzenia zakażenia u uczniów i pracowników szkoły. Jesteśmy w końcowej fazie stworzenia wytycznych dla Państwowych Powiatowych Inspektorów Sanitarnych. Będą oni opiniować wnioski o zawieszenia lub ograniczenia zajęć stacjonarnych i kontynuowanie ich w formie nauczania zdalnego. Każda placówka szkolno - wychowawcza posiada swoją specyfikę, w związku z czym procedury postępowania muszą być do niej dostosowane, czyli uwzględniać wielkość szkoły, sposób organizacji zajęć, które mają wpływ na szerzenie się zakażeń pomiędzy grupami uczniów itd. Opinie te muszą brać pod uwagę także lokalną sytuację epidemiologiczną na danym obszarze, a więc liczbę osób zakażonych, zapadalność, dynamikę wzrostu, z uwzględnieniem przypadków związanych z transmisją poziomą oraz ogniskami instytucjonalnymi i ich charakterem. Następnie rozpoczną się spotkania informacyjne z wojewodami, kuratorami oświaty i inspektorami sanitarnymi na szczeblu wojewódzkim i powiatowym. Jednak podkreślam, że sytuacja jest bardzo dynamiczna i będzie to wymagało szybkiego podejmowania optymalnych decyzji.

Czytaj: Wytyczne dla szkół: Uczeń bez maseczki, ale z obowiązkiem dezynfekowania rąk>>
 

Czy podziela pan opinię, że polski rząd był słabo przygotowany do walki z z pandemią COVID-19, mimo iż służby specjalne już w styczniu ostrzegały przed tym zagrożeniem? 

Zdecydowanie dementuję każdą część tego pytania. Po pierwsze, byliśmy przygotowani dokładnie tak samo jak inne kraje. Wirus zaskoczył wszystkich. Jeszcze na początku lutego Światowa Organizacja Zdrowia i Europejskie Centrum Kontroli Chorób twierdziły, że w Europie epidemia jest praktycznie niemożliwa, że możliwość wystąpienia pandemii jest minimalna. Mamy przecież obowiązek posługiwać się informacjami, które pochodzą od wiarygodnych instytucji. Nasze reakcje były zgodne z naszą wiedzą. Każdego dnia powiększała się ona i każdego dnia byliśmy mądrzejsi. Do dzisiaj nie mamy pełnej wiedzy na temat biologii tego wirusa oraz na temat  możliwego rozwoju sytuacji epidemiologicznej na całym świecie. Prawda jest taka, że liczba zakażonych pacjentów przewyższała możliwości diagnostyczne i terapeutyczne w większości krajów na świecie. W Polsce mieliśmy to szczęście, że żaden lekarz nie musiał dokonywać dramatycznych wyborów, tak jak to miało miejsce w innych krajach.

 

Jakie przedsięwzięcia dotyczące walki z pandemią okazały się najbardziej skuteczne, a które były błędne?

Współpracowaliśmy z ekspertami, którzy potrafili analizować dane epidemiologiczne. Uważam, że najlepszą decyzją było powstanie szpitali jednoimiennych. Ponadto zapewniliśmy m.in. ochronę placówkom opieki podstawowej i szpitalnym oddziałom ratunkowym. Mam takie poczucie, że to raczej inne kraje powinny czerpać wiedzę z naszych doświadczeń. Przecież wszyscy pacjenci w Polsce mieli dostęp do technologii medycznych i zapewnione łóżko w szpitalu jednoimiennym.

Sprawdziła się administracja zespolona. Dzięki dobrej współpracy wojewodów, policji, Straży Granicznej, Wojsk Obrony Terytorialnej itd., sytuacja wygląda naprawdę dobrze.

Inspekcja sanitarna zrobiła wszystko, żeby prowadzić dochodzenie epidemiologiczne w odpowiednim standardzie i robić to w odpowiednim czasie. Pomimo pewnych ułomności  wynikających z wieloletniego niedofinansowania, pokazaliśmy w sposób jednoznaczny, że jesteśmy najważniejszą instytucją zdrowia publicznego w kraju, gwarantującą bezpieczeństwo Polakom.

Jak pan ocenia zdyscyplinowanie Polaków w ostatnich miesiącach? Na przykład w sklepach mało kto nosi maseczki.

We wczesnym okresie pandemii, ludzie byli bardzo zdyscyplinowani. W niezwykle racjonalny sposób stosowali się do naszych zaleceń. W trakcie kwarantanny policja  sprawdzała, czy osoby nie opuszczają miejsca zamieszkania. Okazało się, że zrobiło to dużo mniej niż 1 procent przebywających na kwarantannie. Dlatego wysoko oceniam tę racjonalną postawę naszego społeczeństwa Obecnie musimy jednak prowadzić zmasowaną akcja edukacyjną, żeby przypominać o obowiązku noszenia maseczek szczególnie w pomieszczeniach zamkniętych i w transporcie publicznym. Uważam, że powinniśmy kulturalnie zwracać uwagę tym, którzy nie noszą maseczek. Społeczeństwo musi nawzajem się kontrolować. Niesubordynowani mogą być bowiem zagrożeniem dla innych.

Czytaj: COVID-19 - od soboty nowe ograniczenia krajowe i regionalne>>
 

Czy antyszczepionkowcy powinni płacić za leczenie, tak jak sugeruje profesor Krzysztof Simon?

Uważam, że ludzie powinni mieć zaufanie do szczepień ochronnych. Muszą wiedzieć, że to jest największe dobrodziejstwo nauki i medycyny. Dzięki temu opanowaliśmy wiele chorób,  jesteśmy krajem bezpiecznym. Szczepimy się dla innych, dla tych którzy nie mogą być zaszczepieni. Nie jestem zwolennikiem penalizacji. Jest to bardzo kontrowersyjna teza. Myślę jednak, że rozwiązanie sugerowane przez profesora Krzysztofa Simona warto poddać publicznej debacie.

Czy jesteśmy przygotowani na jeszcze większy atak wirusa SARS-CoV-2 ?

Trudno powiedzieć, czy świat w ogóle jest na to przygotowany. Pandemia sprowokowała systemy ochrony zdrowia do wdrażania nowych rozwiązań, jednak zasoby są ograniczone. Jeżeli więc dojdzie do kumulacji dwóch zagrożeń, czyli wirusa grypy i wirusa SARS- CoV-2, może być naprawdę niebezpiecznie. Mogą powstać wówczas bardzo duże problemy natury diagnostycznej i dostępności pacjentów do opieki medycznej. Dlatego tak istotne jest stworzenie szczepionki lub wynalezienie efektywnego leku. To  może jeszcze potrwać. Z drugiej strony wiemy, że akurat szczepienia na grypę są niezwykle efektywne, a ten rok jest szczególny, w którym powinniśmy się zaszczepić dla siebie i dla innych. W pierwszej kolejności powinien się zaszczepić personel ochrony zdrowia. Szeroko  rozumiane autorytety w dziedzinie medycyny winny  tłumaczyć ogółowi  społeczeństwa, dlaczego jest to w tym roku szczególnie ważne.

Jak pan ocenia rolę inspekcji sanitarnej w obecnej sytuacji?

Państwowa Inspekcja Sanitarna odgrywa kluczową rolę w działaniach przeciwepidemicznych. A przecież przez wiele lat była instytucją niedocenianą i niedofinansowaną. Nasi pracownicy zarabiali najmniej ze wszystkich innych inspekcji. A po cóż nam ten Sanepid? No i teraz nagle okazało się, że jest nam jednak niezbędny. Warto wrócić do sytuacji z 2019 roku, w którym obchodziliśmy stulecie służb sanitarnych w Polsce. Udało nam się wtedy przypomnieć, co zrobiła inspekcja sanitarna przez 100 ostatnich lat, dlaczego nie ma w Polsce wielu chorób, dlaczego jesteśmy bezpiecznym krajem?  No i później przyszedł 2020 rok. Od samego początku, kiedy zauważono, że bez inspekcji sanitarnej niczego nie można zrobić, jesteśmy na pierwszej linii frontu walki z pandemią. I tak już zostanie.

 

POLECAMY