- Sytuacja epidemiologiczna w zakresie gruźlicy w Polsce generalnie jest dobra i na tle innych państw, szczególnie krajów ościennych, powiedzieć można nawet, że bardzo dobra, o czym świadczy stosunkowo niski współczynnik zapadalności i bardzo niski współczynnik występowania gruźlicy wielolekoopornej – powiedział Radziewicz-Winnicki na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia.

Profesor Halina Batura-Gabryel, przedstawiając posłom komisji szczegółowe dane dot. gruźlicy, podkreśliła, że "temat jest aktualny”. Jak poinformowała, obecnie (dane za 2013 rok) wskaźnik zachorowalności w Polsce wynosi około 18 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców.

Czytaj: WHO: ciągle trwa walka z gruźlicą >>>

Zachorowalność, jak wskazała, jest zróżnicowana terytorialnie.
- Są województwa w których wskaźnik jest niewielki - w granicach 10–13 na 100 tysięcy mieszkańców, a są województwa w których wskaźnik ten jest dwa, trzy razy wyższy – poinformowała, dodając, że wyższe wskaźniki odnotowywane są na ścianie wschodniej.

Profesor Batura-Gabryel podała, że w Polsce nie ma na szczęście wielu przypadków gruźlicy lekoopornej.
- Odnotowano 40 przypadków gruźlicy wielolekoopornej i około 150 chorych z opornością wyłącznie na izoniazyt - podała.

Zaznaczyła jednocześnie, podobnie jak wcześniej wiceminister, że niepokojące jest nasilone występowanie gruźlicy lekoopornej w krajach z nami sąsiadujących, między innymi na Białorusi i Ukrainie.



 

Rozprzestrzenianiu choroby sprzyja – jak wskazała - migracja polityczna i ekonomiczna z krajów ubogich o dużym zagruźliczeniu oraz masowa turystyka umożliwiająca przypadkowy kontakt z chorym, na przykład w samolocie.

Ludzie zaatakowani gruźlicą, którą nazywano niegdyś "suchotami" lub "chorobą piersiową", chudną, mają bladą cerę i stany podgorączkowe lub gorączkę; gruźlica wywołuje kaszel, powoduje utratę wagi, krwioplucie. Szerzy się głównie drogą kropelkową i przez bliski kontakt z chorymi.

Ryzyko zachorowania na gruźlicę zwiększają złe warunki socjalne, bieda ale także życie w stresie czy przepracowanie. Choroba dotyka między innymi osoby bezdomne, przebywające w domach opieki, imigrantów, ale także dzieci, osoby starsze, pracowników służby zdrowia.

- Na świecie odnotowywanych jest rocznie około 9 mln nowych zachorowań, co znaczy, że gruźlica jest problemem – oceniła profesor Batura-Gabryel, podkreślając, że choroby tej nie da się szybko wykorzenić.

W raporcie WHO opublikowanym w październiku 2014 roku podano, że w ciągu roku gruźlicą zaraziło się około 9 mln ludzi, z czego 3,5 procent zaatakował szczep w znacznej mierze lekooporny. Według WHO wskaźnik zgonów na gruźlicę był na koniec 2013 roku "globalnie" niższy o 45 procent niż w 1990 roku, a liczba chorych mniejsza o 41 procent. (pap)