Europejski Trybunał Praw Człowieka z wyroku z 11 grudnia uznał, iż zakaz prowadzenia porodów domowych przez czeskie położne nie narusza prawa do poszanowania życia rodzinnego i prywatnego rodzących.

Skargę do Trybunału wniosły dwie obywatelki Czech, które chciały urodzić dziecko w domu. Prawo czeskie jednakże zabrania osobom wykonującym zawody medyczne asystowania przy porodach domowych - poród musi odbywać się w szpitalu. Przed Trybunałem skarżące zarzucały, iż taki stan rzeczy stanowi naruszenie ich prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, które jest chronione w art. 8 Konwencji o prawach człowieka.

Trybunał nie zgodził się ze skarżącymi i nie stwierdził naruszenia Konwencji. Trybunał co prawda uznał, iż zakaz asystowania przy porodach domowych stanowił ingerencję w prawa skarżących z art. 8 Konwencji, lecz ingerencja ta była zgodna z prawem czeskim, "realizowała uzasadniony prawnie cel", a mianowicie cel ochrony zdrowia, i jako taka nie naruszyła art. 8 Konwencji.

Istotą sporu przed Trybunałem stało się to, czy zakaz prowadzenia porodów domowych był "konieczny w demokratycznym społeczeństwie", zgodnie z art. 8 ust. 2 Konwencji - tylko takie ingerencje w prawo do poszanowania życia rodzinnego są uznawane za usprawiedliwione. Trybunał wskazał, iż wśród państw członkowskich Rady Europy nie istnieje żadne wspólne stanowisko ani praktyka, które pozwalałyby przyjąć, iż porody domowe są dopuszczalne lub są dopuszczalne warunkowo, przy zachowaniu określonych zasad. Kwestia ta wymaga dokonania odpowiedniej analizy przez władze krajowe, przy uwzględnieniu różnych czynników dotyczących zagrożenia dla życia i zdrowia matki i noworodka w przypadku porodu poza szpitalem. Dopuszczalność porodów domowych wymaga również przeprowadzenia analizy czynników o charakterze ogólnym takich jak rozdział publicznych środków finansowych, które winny zostać przeznaczone na powstanie odpowiedniego systemu reagowania na zagrożenie dla dziecka i matki pojawiające się w czasie porodu domowego. Wszystkie te okoliczności skłoniły Trybunał do uznania, iż państwom-stronom Konwencji przysługuje w tej mierze szeroki margines uznania.

Prawdą jest, iż rząd czeski przyznał w kwestii dopuszczalności porodów domowych pierwszeństwo interesom noworodka (w razie komplikacji okołoporodowych szybsza pomoc bezsprzecznie zostanie zapewniona wówczas, gdy poród odbywa się w szpitalu) niż interesom kobiety rodzącej (skarżące twierdziły, iż w czasie porodów szpitalnych zmuszano je do poddawania się procedurom, których sobie nie życzyły, i zasadniczo doznawały trudności z respektowaniem swych życzeń dotyczących przebiegu porodu przez personel szpitala). Trybunał uznał jednak, iż takie zrównoważenie ochrony interesów nie jest nieracjonalne i mieści się w granicach marginesu uznania przysługującego władzom państwowym. Tym samym naruszenia art. 8 Konwencji nie było.

Omawiany wyrok może budzić kontrowersje. Porody domowe oraz odchodzenie od nadmiernego zmedykalizowania porodów szpitalnych jest coraz bardziej popularnym trendem w położnictwie, zwłaszcza w przypadku kobiet, których ciąża przebiega bez żadnych komplikacji. Regulacja czeska, która przewiduje sankcje wymierzane położnym i lekarzom za świadczenie pomocy przy porodzie domowym, wydaje się nadmierna i niepotrzebna. Trybunał w tym przypadku wybrał jednak strategię "niemieszania się" uznając, iż faktyczny przymus porodu szpitalnego nie nakłada na kobiety ciężarne nadmiernego obciążenia i nie sprowadza się do naruszenia ich praw do prywatności i poszanowania życia rodzinnego.

Tak wynika z wyroku Trybunału z 11 grudnia 2014 r. w połączonych sprawach nr 28859/11 i 28473/12, Dubská i Krejzová przeciwko Republice Czeskiej.

Katarzyna Warecka