Rak gruczołu krokowego to najczęściej wykrywany nowotwór u mężczyzn. Stanowi on drugą przyczynę zgonu z powodu nowotworów złośliwych w Unii Europejskiej. W Polsce w ciągu ostatnich 30 lat zachorowalność na raka prostaty zwiększyła się blisko czterokrotnie. Co roku zapada na niego 9 tysięcy mężczyzn, z czego blisko 4 tysiące umiera.
– Rak prostaty należy do najgroźniejszych zabójców polskich mężczyzn, ponieważ jest coraz więcej zachorowań na ten nowotwór. Im starsze społeczeństwo, tym chorych będzie coraz więcej. Wiemy, że u wielu mężczyzn, choć może nie u wszystkich, bo jest to choroba, który ma bardzo długi przebieg, ten nowotwór będzie stanowił bezpośrednią przyczynę ich śmierci – mówi agencji informacyjnej Newseria profesor Piotr Wysocki, onkolog z Zachodniopomorskiego Centrum Onkologii w Szczecinie.
Rak prostaty rozwija się bardzo powoli, czasem nawet kilkanaście lat, dlatego najczęściej diagnozowany jest u mężczyzn po 70 roku życia. Jego objawy to między innymi częste oddawanie moczu, trudności z oddawaniem moczu, krwiomocz, bóle podbrzusza, zaburzenia wzwodu oraz obecność krwi w spermie. Na rozwój nowotworu prostaty wpływają wiek, rasa, predyspozycje genetyczne, używki, niezdrowa dieta oraz brak aktywności fizycznej.
Czytaj: Eksperci: rak prostaty nie zawsze wymaga radykalnego leczenia >>>
– Prawidłowa masa ciała i regularny wysiłek fizyczny są czynnikami, które zdecydowanie zmniejszają ryzyko wystąpienia tego nowotworu i poprawiają rokowania tych, u których już go zdiagnozowano. W USA pokazano, że chorzy, którzy w ciągu tygodnia około 4 godziny spacerują w tempie 5 km/h lub szybszym, mają o 40 procent zmniejszone ryzyko zgonu i nawrotu choroby w porównaniu do pacjentów, którzy nie ćwiczą w takim zakresie – mówi profesor Wysocki.
W diagnostyce raka prostaty stosowane są badania per rectum, czyli przez odbytnicę, TRUS, czyli ultrasonografia przezodbytnicza, oraz określanie stężenia białka PSA w surowicy krwi. Badanie PSA powinien wykonać każdy mężczyzna, który ukończył 50 rok życia.
Po zdiagnozowaniu nowotworu prostaty możliwe są dwie ścieżki terapeutyczne. W przypadku raka na wczesnym etapie zaawansowania stosuje się terapie radykalne, a więc zabieg chirurgiczny lub radioterapię. Obie te metody umożliwiają całkowite wyleczenie chorych. Gdy choroba jest bardziej zaawansowana, a przerzuty wykraczają poza obręb miednicy, stosowane jest leczenie paliatywne, którego celem jest wydłużenie przeżycia chorych i zapewnienie jak najlepszej jakości życia.
– Na tym etapie mówimy przede wszystkim o metodach farmakologicznych – mówi profesor Piotr Wysocki. – Enzalutamid należy do leków hormonalnych nowej generacji, które okazały się być bardzo skuteczne u chorych, u których wyczerpano już możliwości klasycznej hormonoterapii. To lek, który zdecydowanie poprawia rokowania chorych, wydłuża czas przeżycia całkowitego, opóźnia moment wystąpienia progresji i wyraźnie wpływa na poprawę jakości życia chorych.
Przyczyną wysokiego stopnia umieralności na raka prostaty w Polsce jest w dużej mierze zbyt późna diagnoza. Mężczyźni za późno zgłaszają się do lekarza, zazwyczaj kierowani wstydem przed badaniem. Wielu nie poddaje się terapii, zwłaszcza chirurgicznemu usunięciu gruczołu krokowego, w obawie przed utratą potencji.
Problemem jest także ograniczona dostępność do leków nowej generacji. Nowoczesne leki są niezbędne na każdym etapie leczenia, także w przypadku zaawansowanej choroby. Są one wówczas w stanie znacznie poprawić jakość życia chorego, ograniczyć ryzyko przerzutów, złamań kości długich oraz zmniejszyć ból.
– Gdy mówimy o możliwościach leczenia raka gruczołu krokowego, szczególnie na tym zaawansowanym etapie, i chcemy porównać się do UE lub innych krajów o zbliżonym PKB do Polski, to widzimy, że dostępność do nowych leków w Polsce jest zdecydowanie mniejsza. Mamy do dyspozycji z dwóch nowych leków hormonalnych tylko jeden – mówi ekspert.
Opóźnienia we wdrażaniu nowoczesnych leków wynikają przede wszystkim z długotrwałego procesu ich rejestracji. Aby leki mogły być wprowadzone na rynek, muszą otrzymać pozytywną opinię Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Dopiero wtedy Ministerstwo Zdrowia może rozpocząć rozmowy z producentami leku na temat wprowadzenia go na listę leków refundowanych. Cały ten proces może zająć nawet dwa lata.