We wtorek 26 września 2017 roku nad przygotowanym przez Ministerstwo Zdrowia projektem pracowała komisja zdrowia - jej sprawozdaniem ma się zająć w środę 27 września 2017 roku wieczorem Sejm na posiedzeniu plenarnym. O zdjęcie projektu z porządku obrad zaapelowała po południu szefowa klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.

Jeden z proponowanych przez resort zdrowia przepisów zakłada - jako warunek rozpoczęcia wdrożenia, realizacji i finansowania programu polityki zdrowotnej - konieczność uzyskania pozytywnej albo warunkowo pozytywnej opinii prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji albo przesłania oświadczenia podmiotu opracowującego projekt programu o jego zgodności z rekomendacją prezesa Agencji.

Negatywna opinia prezesa AOTMiT w sprawie projektu programu polityki zdrowotnej miałaby oznaczać niemożność wdrożenia, realizacji i finansowania programu polityki zdrowotnej. Obecnie jest tak, że negatywna opinia Agencji nie blokuje możliwości realizacji programu.

Zaproponowane przez resort Konstantego Radziwiłła rozwiązania skrytykowali w środę 27 września 2017 roku posłowie PO, byli ministrowie zdrowia: była premier Ewa Kopacz i Bartosz Arłukowicz, który jest obcenie szefem sejmowej komisji zdrowia, a także wiceszefowa tej komisji Beata Małecka-Libera.

- Rząd zaproponował ustawę, w której chce kontrolować pieniądze wydawane przez samorządowców, między innymi na in vitro. Proponowane przez ministra Radziwiłła rozwiązania mówią o tym, że każdy samorządowiec w kraju - prezydent, burmistrz, jeśli będzie chciał wydać pieniądze na program zdrowotny, będzie musiał mieć zgodę Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji - instytucji podległej ministrowi zdrowia - mówił Arłukowicz.

Jak stwierdził, "rząd nie zatrzymał się na likwidacji" ogólnopolskiego programu refundacji in vitro.
- Rząd idzie dalej - chce ingerować w decyzje samorządowców o tym, czy w swoich miastach mogą pomagać ludziom walczącym z niepłodnością. To jest rzecz niedopuszczalna - ocenił poseł PO. Zapowiedział, że klub Platformy będzie głosować za odrzuceniem projektu.

Ewa Kopacz przypomniała, że program refundacji in vitro wprowadził w 2013 roku rząd Donalda Tuska.
- Dawaliśmy szczęście ludziom, którzy w sposób naturalny nie mogli mieć potomstwa. Dzisiaj rząd, w tych swoich religijnych, fanatycznych przekonaniach, zabiera to szczęście Polakom. Likwiduje drugi etap (programu), czyli tak naprawdę wyklucza możliwość stosowania metody in vitro - powiedziała Kopacz.

Uznała przy tym, że dyskusja, która toczy się obecnie, dotyczy wyboru "między wolnością, a fanatyzmem; między Europą, a średniowieczem". Zadeklarowała, że Platforma, jeśli powróci do władzy, przywróci finansowanie metody in vitro w całym kraju.
- A do pani premier Beaty Szydło - do kobiety, matki, tak po ludzku apeluję: niech się pani nie boi tych matek i ojców, którzy są szczęśliwi. Niech pani zobaczy te piękne, zdrowe dzieci, a jest ich ponad 5 tysięcy, które urodziły się dzięki metodzie in vitro. Niech się pani z nimi spotka, niech one pobudzą pani wrażliwość - powiedziała Kopacz, zwracając się do obecnej szefowej rządu.

Sprawę projektu poruszyła też w środę 27 września 2017 roku w Sejmie szefowa klubu Nowoczesnej, która zaapelowała o wycofanie go z porządku środowych obrad.
- Państwo chcą ze swoich ideologicznych powodów zabrać coś, co jest najbardziej wartościową rzeczą - prawo do szczęścia, prawo do macierzyństwa i prawo do radości - podkreśliła Lubnauer, zwracając się do posłów PiS.

Przekonywała, że na bezpłodność cierpi bardzo wielu Polaków, a jedyną szansą dla nich - jak przekonywała - jest in vitro.
- Państwo nie tylko nie pozwalają im korzystać z procedury in vitro opłacanej przez państwo, ale działają państwo jak "pies ogrodnika" - nie dosyć, że sami nie dajecie pieniędzy, to jeszcze nie pozwalacie samorządom pomagać - mówiła posłanka Nowoczesnej.

 [-DOKUMENT_HTML-]

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński poinformował, że punkt dotyczący projektu zmian w ustawie o świadczeniach zdrowotnych nie zostanie zdjęty z porządku posiedzenia.

Wiceszef komisji zdrowia Tomasz Latos (PiS) pytany wcześniej w środę o zarzuty Platformy dotyczące propozycji ministerialnych, mówił: "wydaje mi się, że tu jest swego rodzaju obsesja opozycji, która wszędzie przy każdej ustawie i przy każdym projekcie rządowym widzi wyłącznie in vitro".
- Więc ja informuję koleżanki i kolegów z opozycji, z komisji zdrowia, byłych ministrów zdrowia, że nie tylko jest in vitro, są problemy onkologii, problemy podstawowej opieki zdrowotnej i wiele innych - podkreślił poseł PiS.

Dopytywany, czy proponowane przez Ministerstwo Zdrowia zmiany nie będą uniemożliwiać samorządom finansowania in vitro, Latos odparł: "No mam nadzieję, że nie będzie". Zastrzegł jednak, że nie chce w tej sprawie wypowiadać się za ministra zdrowia.

- Pamiętajmy o jednym: przy tym finansowaniu służby zdrowia, którą mamy w tej chwili, przy cały czas jeszcze niedużych nakładach, bo to jest 4,5 procenta PKB, my naprawdę mamy w pierwszej kolejności do załatwienia problemy pacjentów na przykład onkologicznych i wielu innych - powiedział Latos. - Cały czas jest zbyt długa kolejka, cały czas jest zbyt mała dostępność do różnych procedur - zaznaczył. - W pierwszej chwili załatwmy te problemy, które ratują życie pacjentów - dodał poseł PiS.

Rządowy projekt zmiany ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych oraz ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, wpłynął do Sejmu pod koniec lipca 2017 roku. W uzasadnieniu projektu podkreślono, że ma na celu między innymi  "uproszczenie i doprecyzowanie procedury tworzenia programu polityki zdrowotnej, a także zapewnienie standaryzacji podejmowanych działań".

Obecnie program refundacji in vitro prowadzi kilka miast, w tym Częstochowa, Łódź i Poznań. W czerwcu 2017 roku uchwałę w tej sprawie przyjęła rada Warszawy.

W tym samym miesiącu gdańscy radni ponownie przyjęli program zakładający między innymi dofinansowanie zabiegów in vitro. Poprzednią uchwałę w tej sprawie - przyjętą w lutym 2017 roku - unieważnił wojewoda pomorski Dariusz Drelich (PiS). Swą decyzję wojewoda uzasadniał brakiem właśnie opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji do miejskiego programu. Nowy program opinię AOTMiT uzyskał i jest ona pozytywna.(pap)

 [-OFERTA_HTML-]