19 szpitali monoprofilowych wyznaczonych do leczenia i hospitalizacji pacjentów z COVID-19 oraz pozostałe kilkadziesiąt placówek z oddziałami zakaźnymi w kraju, będą musiały położyć szczególny nacisk na odziały intensywnej terapii i anestezjologii. A zwłaszcza na obsługę stanowisk z respiratorami. Do nich pacjentów zarażonych koronawirusem mogą podłączać tylko anestezjolodzy. A tych jest w kraju zaledwie 7 tysięcy.

Jeśli sprawdzą się przewidywania ministra zdrowia, który podaje, że lada dzień w Polsce może być 1000 zarażonych COVID-19, praca anestezjologów będzie na wagę złota. Wprawdzie nie wszyscy pacjenci z koronawirusem mają niewydolność wydechową i muszą być podłączeni do respiratora, ale według statystyk, takiej intensywnej opieki potrzebuje 20 proc. zakażonych. Dlatego niedostateczna ilość anestezjologów może się okazać wąskim gardłem systemu.

Czytaj w LEX: Zadania i obowiązki podmiotów leczniczych wynikające ze specustawy o koronawirusie >

Opieka anestezjologów nad zarażonymi koronawirusem jest niezbędna

-Problemem jest to, że anestezjolodzy boją się pracować w maskach i kombinezonach. Nie umieją ich prawidłowo zakładać i zdejmować. Ich praca będzie teraz szczególnie cenna. Bo jak pacjent jest w dobrym stanie, to paracetamol każdy mu może podać - mówi anonimowo lekarka ze Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie.

Czytaj w LEX: Sprawozdawczość podmiotu leczniczego z działalności przeciwepidemicznej >

Tymczasem sami anestezjolodzy twierdzą, że średnia wieku przedstawiciela ich profesji to 50 lat i są wyjątkowo narażeni na zakażenie.

-Jeśli szpitale zapewnią kombinezony, maseczki i fartuchy, to będziemy ich używać. Ale jeśli ich zabraknie, a w wielu szpitalach może do tego dojść, to anestezjolodzy też nie będą chcieli narażać ani siebie, ani swoich rodzin - mówi Jerzy Wyszumirski, przewodniczący Związku Zawodowego Anestezjologów.

 

Wielu anestezjologów pracuje w szpitalach na kontraktach. W razie obawy o swoje życie, mogą łatwiej odstąpić od świadczenia usług, niż osoby pracujące na etacie. Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Krakowie, który znalazł się w gronie 19 szpitali monoprofilowych wyznaczonych przez ministra zdrowia podaje, że ma 120 stanowisk z respiratorami. Maria Włodkowska, rzecznik prasowy krakowskiej placówki, zapewnia, że na razie anestezjologów im wystarczy.

Czytaj w LEX: Jakie obowiązki nakłada specustawa o koronawirusie na podmioty lecznicze? >

Takie same zapewnienia przekazuje Urszula Małecka, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, który także znalazł się w gronie 19 szpitali monoprofilowych.
-  Mamy jeden oddział intensywnej terapii, 20 respiratorów i liczbę anestezjologów zgodną z wytycznymi NFZ. Co będzie później, na wypadek gdyby wzrastała liczna zakażonych, zwłaszcza z niewydolnością oddechową, to na razie trudno przewidzieć - mówi Urszula Małecka.

Czytaj w LEX: Zagrożenie koronawirusem a prawo do prywatności >

Wielka reorganizacja szpitali 

Szpital jest na razie w fazie przygotowań do przekształcenia się w placówkę monoprofilową, leczącą pacjentom z koronawirusem. Wstrzymane są przyjęcia planowe a pozostali pacjenci z oddziałów, są przenoszeni do innych szpitali w mieście.
- Oczywiście nie jest to do wykonania jednego dnia. Trzeba znaleźć szpitale, które mają miejsca dla chorych - mówi Urszula Małecka.

Czytaj w LEX: Zalecenia i komunikaty dotyczące koronawirusa w jednym miejscu  >

Wrocławski szpital dysponował na początku dwoma oddziałami zakaźnymi. Teraz przygotowuje dodatkowe trzy. Czyli uwalnia miejsca na oddziale neurologicznym, chorób wewnętrznych i gastroenterologiczny. - Będzie łącznie 50 sal. Ale np. oddziału dziecięcego nie reorganizujemy, bo jest on w oddzielnym budynku przynależnym do szpitala - zaznacza Urszula Małecka.

We wrocławskiej placówce przebywa obecnie 30 podejrzanych o zakażenie COVID-19, u 6 osób wykryto koronawirusa, z czego jedna jest w stanie ciężkim.

Czytaj w LEX: Obowiązki personelu medycznego w związku z rozpoznaniem zakażeń i chorób zakaźnych >