W Sile pod Olsztynem rozpoczęła się w piątek 6 czerwca 2014 dwudniowa międzynarodowa konferencja naukowa z udziałem 150 lekarzy różnych specjalności: chirurgów szczękowo- twarzowych, ortodontów i stomatologów, biorących udział w leczeniu wad twarzoczaszki u dzieci.

Według specjalistów liczba dzieci wymagających pomocy z powodu zniekształceń czaszkowo-szczękowo-twarzowych stale rośnie. Wady rozwojowe twarzy i jamy ustnej powodują upośledzenie żucia, mowy, wyglądu, oddychania. Wymagają nie tylko leczenia chirurgicznego, lecz również ortodontycznego i protetycznego. Dopiero objęcie tak szeroką opieką pacjentów pomaga im w pełnej rehabilitacji.

Jak powiedziała dr hab. Katarzyna Sporniak-Tutak z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, procent pacjentów zgłaszających się do leczenia operacyjnego wzrósł kilkunastokrotnie. - Kiedyś pacjenci, którzy zgłaszali się do leczenia, mieli skrajnie zaawansowane wady, które uniemożliwiały praktycznie jakiekolwiek funkcjonowanie; nie mogli prawidłowo jeść i mówić. Obecnie młodzież zgłasza się z wadami mniej zaawansowanymi, które przeszkadzają im w relacjach z rówieśnikami. Chodzi zarówno o niezadowalające rysy twarzy, problemy z prawidłową wymową różnych głosek, z komfortem snu, wszelkiego rodzaju chrapania, duszności śródsenne, czyli te wszystkie nieprawidłowości, które są związane z defektami morfologicznymi twarzoczaszki - podkreśliła dr hab. Sporniak-Tutak.

Dodała, że świadomość młodych pacjentów ostatnio bardzo wzrosła i oczekują oni od chirurgów nie tylko poprawy zdrowia, ale i komfortu życia.

- Poprawa wyglądu jest bardzo ważna, ponieważ współczesna medycyna w ujęciu holistycznym wskazuje na dobrostan zarówno fizyczny, jak i psychiczny pacjenta. Pacjent, który ma przywrócone wszystkie funkcje fizyczne, a nie jest zadowolony z wyglądu, ponieważ jego rysy twarzy odbiegają od normy, nie będzie się prawidłowo rozwijał społecznie i psychicznie. Będzie miał problemy w relacjach z rówieśnikami, dlatego wychodzimy naprzeciw temu, chcemy te problemy zwłaszcza młodego, wrażliwego pacjenta również rozwiązać- zaznaczyła.

Dodała, że pacjent, który ma być zakwalifikowany do ostatecznego leczenia deformacji szczękowo-twarzowych musi mieć zakończony wzrost kośćca.

- Dotychczas uważaliśmy, że musi to być 18.- 20. rok życia, trzeba jednak zwrócić uwagę, że obecnie młodzież szybciej dojrzewa, dojrzali fizycznie z ukończonym wzrostem kośćca są już 16- i 17-latkowie. Poza tym, wcześniejsze zabiegi wymuszają zmiany społeczne; chodzi o to, że młodzież szybciej opuszcza teraz dom rodzinny, wyjeżdża do szkoły średniej, na studia. Ponieważ wchodzi wcześniej w następny etap życia społecznego oczekuje od nas, że czas leczenia zostanie zakończony przed wejściem w dorosłe życie - dodała.

Wachlarz zabiegów wykonywanych z powodu zniekształceń twarzoczaszki jest szeroki. W większości chirurdzy dokonują przesunięć fragmentów kostnych w obrębie szczęki i żuchwy względem siebie, tak by przywrócić ich prawidłowy kształt. Przy niedoborach kości wykorzystywane są inne kości własne pacjenta, a czasem specjaliści wykorzystują materiały kościozastępcze. Bywa też, że do leczenia wykorzystywane są urządzenia wydłużające kości, czyli dystraktory.

Organizatorem konferencji jest Wojewódzki Specjalistyczny Szpital Dziecięcy w Olsztynie. Placówka dysponuje jedynym w tej części Polski specjalistycznym ośrodkiem chirurgii szczękowo-twarzowej dla dzieci. Rocznie leczy się w nim 600 pacjentów z wadami rozwojowymi głównie rozszczepami warg i podniebień. ale także zniekształceń nabytych, po urazach twarzy, nowotworach, stanach zapalnych i patologii narządów znajdujących się w obrębie twarzy, głowy i szyi. NFZ płaci za te zabiegi rocznie 2,5 mln zł. (pap)