Jak pisze "Gazeta Wyborcza", pod koniec 2015 roku ponad 600 tys. osób, głównie młodych i studentów, miało status osoby nieubezpieczonej. Czasem winny jest system, czasem opóźnienie w spływaniu danych o składkach. Bywa, że pracodawca zalega z ich płaceniem albo zapomnimy zgłosić dziecko i małżonka do ubezpieczenia, np. podczas zmiany pracy. Można też znaleźć się poza systemem na własne życzenie, np. pracując na czarno, nie rejestrując się w urzędzie pracy i nie mając nikogo, kto może nas podpiąć pod swoje ubezpieczenie. Problemu nie ma, kiedy zaległość dotyczy kwoty poniżej 100 zł odpowiadającej pojedynczej wizycie u lekarza rodzinnego czy specjalisty - o taką sumę NFZ się nie upomina. Najbardziej po kieszeni dostaną nieubezpieczeni długotrwale leczeni w szpitalu bądź ci, którym przeprowadzono operacje. Tutaj kwoty sięgają dziesiątek tysięcy.
Rekordzista z Pomorza winny jest tamtejszemu oddziałowi NFZ blisko 50 tys. zł. Najwyższa kwota do tej pory, której zwrotu zażądał od chorego śląski NFZ, to 43 tys. zł.
Więcej: http://wyborcza.biz/biznes>>>
Rekordzista z Pomorza winny jest tamtejszemu oddziałowi NFZ blisko 50 tys. zł. Najwyższa kwota do tej pory, której zwrotu zażądał od chorego śląski NFZ, to 43 tys. zł.
Więcej: http://wyborcza.biz/biznes>>>