Przestrzega też przed alkoholem, który spożywany w dużych ilościach zwiększa ryzyko bakteryjnych infekcji przewodu pokarmowego, ponieważ osłabia jelitowe mechanizmy obronne. - Popularny pogląd, że wyjeżdżając w tropiki warto pić alkohol, by ustrzec się problemów żołądkowych, nie ma poparcia w faktach – powiedział ordynator Oddziału Gastroenterologii i Hepatologii Uniwersyteckiego Centrum Kliniczego im. prof. Kornela Gibińskiego w Katowicach profesor Marek Hartleb. 

Przypomniał, że wysokie temperatury, które w Polsce trwają niezbyt długo, lecz przypominają wtedy warunki panujące w krajach strefy tropikalnej i subtropikalnej, wiążą się ze zwiększonym ryzykiem infekcji bakteryjnych przewodu pokarmowego. Oprócz bakterii czynnikami zakażającymi mogą być grzyby, pasożyty i wirusy. 

Grupą ludzi szczególnie narażonych na takie infekcje są osoby w wieku podeszłym, dzieci, osoby cierpiące na choroby upośledzające funkcje układu immunologicznego, jak cukrzyca, marskość wątroby czy choroby nowotworowe. 

Również stosowanie pewnych leków może sprzyjać infekcjom bakteryjnym przewodu pokarmowego.
- Ostatnio rozpowszechnione jest długoterminowe stosowanie inhibitorów pompy protonowej, czyli leków, które zmniejszają wydzielanie kwasu solnego w żołądku, stanowiącego naturalną barierę przeciwbakteryjną. Osłabianie tej bariery ułatwia wtargnięcie chorobotwórczych bakterii do jelita. Długotrwałe stosowanie inhibitorów pompy protonowej powinno być zarezerwowane dla osób z chorobą refluksową przełyku lub stosujących przewlekle niesteroidowe leki przeciwzapalne, lecz niestety są one często stosowane bez szczególnego uzasadnienia – mówił profesor Hartleb. 

Patogenne bakterie najchętniej rozmnażają się w produktach mlecznych, ciastach, sałatkach, majonezie, przetworach rybnych czy mięsie – do zakażenia tych produktów dochodzi, kiedy są przechowywane w zbyt wysokiej temperaturze. Bakteriami, które najczęściej pojawiają się w tego typu produktach, są gronkowiec złocisty i bakterie z rodzaju Salmonella. 

Aby ustrzec się przykrych niespodzianek podczas wakacyjnego wyjazdu, warto na kilka dni wcześniej oraz podczas pobytu zażywać probiotyk - znaczenie profilaktyczne mają te zawierające bakterie Lactobacillus GG i Saccharomyces boulardii. Jeszcze pewniejszy w profilaktyce zakażenia jest antybiotyk - najlepiej taki, który nie wywiera niekorzystnych efektów pozajelitowych. Takim antybiotykiem jest ryfaksymina, która w celach profilaktycznych stosowana jest w pojedynczej dawce podczas głównego posiłku. Szczególnie ważna może być profilaktyka u osób, których niedyspozycja wiązałaby się z poważnymi konsekwencjami – jak politycy lub sportowcy startujący w ważnych turniejach. 

- Stosowanie innych antybiotyków w celach profilaktycznych musi być bardzo rozważne, bowiem może wiązać się z działaniami niepożądanymi - zwłaszcza ostatnio mamy do czynienia z plagą zakażeń Clostridium difficile – bakterią, która w warunkach zachwianej równowagi w obrębie mikroflory jelitowej rozpoczyna produkcję toksyn uszkadzających nabłonek jelitowy, czasami prowadząc do klinicznie ciężkich zapaleń jelita grubego – mówił naukowiec. 

Wśród wirusów dostających się do organizmu drogą przewodu pokarmowego należy wirus zapalenia wątroby typu A, który w Polsce już przestał być istotnym problemem epidemiologicznym, ale w niektórych krajach półkuli południowej stanowi nadal poważne zagrożenie. Wirus ten powoduje ostre zapalenie wątroby, które może przyjmować postać poważnej i długotrwałej niewydolności tego narządu. Z tego powodu profesor Hartleb przestrzegł turystów bawiących w egzotycznych krajach przed spożywaniem pokarmów poza hotelami. 

W wielu krajach istnieje zwiększone ryzyko pokarmowego zakażenia jajami pasożytów. Profesor Hartleb przyznał, że lekarze w naszym kraju mają niewielką wiedzę na temat pasożytniczych chorób tropikalnych – w razie podejrzenia takich chorób należy konsultować się ze specjalistami medycyny tropikalnej lub chorób zakaźnych. 

Na jaja pasożytów można natrafić również w Polsce, jedząc surowe mięso w postaci tatara czy metki. Spożywanie takich produktów niesie również ze sobą zwiększone ryzyko zakażenia bakterią Yersinia, która przedostaje się do krezkowych węzłów chłonnych, a stamtąd może rozprzestrzeniać się do innych narządów. 

Pacjenci zakażeni tą bakterią skarżą się na dolegliwości bólowe, zlokalizowane w prawym podbrzuszu oraz stany gorączkowe. W radiologicznych badaniach obrazowych stwierdza się w jamie brzusznej powiększone węzły chłonne. Profesor Hartleb zaznaczył, że jersinioza jest chorobą, która swoimi objawami przypomina chorobę Leśniowskiego-Crohna - poważne schorzenie o charakterze autoimmunologicznym. Różnicowanie obu tych chorób bywa czasem bardzo trudne. 

Dylematów diagnostycznych może też przysporzyć, na szczęście rzadko już w Polsce występujące, zatrucie jadem kiełbasianym, wywoływane przez bakterię Clostridium botulinum – objawy są pochodną działania toksyny, która naśladuje chorobę o podłożu neurologicznym. 

Najczęstszą przyczyną tzw. biegunki podróżnych jest patogenny szczep pałeczki okrężniczej (Escherichia coli). Do wakacyjnej apteczki specjalista radzi zapakować leki przeciwbiegunkowe, takie jak loperamid.
- Pamiętajmy jednak, że lek ten łagodzi jedynie objawy choroby i nie należy przekraczać dawki 8 mg na dobę, zawartej w czterech tabletkach loperamidu. W sytuacji, gdy w stolcu widzimy śluz i krew, świadczące o głębszym uszkodzeniu błony śluzowej jelita, należy unikać leków przeciwbiegunkowych, które mogą prowadzić do porażenia czynności przewodu pokarmowego, pogorszając stan kliniczny pacjenta – przestrzegł. 

Jeśli już dopadnie nas „klątwa faraona”, nie można zapominać o piciu płynów, co uchroni nas przed groźnym odwodnieniem. Na wypadek wystąpienia intensywnej biegunki warto zaopatrzyć się w preparaty służące do przygotowania doustnego płynu nawadniającego, zawierającego elektrolity i glukozę. 
- Większość infekcji układu pokarmowego to choroby samoograniczające się, które mijają po 3-4 dniach nawet bez leczenia. Nie jest to jednak wielkim pocieszeniem dla turysty, który wybrał się na tygodniowe wakacje. Jadąc do krajów o niskich standardach sanitarno-higienicznych, należy pomyśleć o zastosowaniu środków profilaktycznych – podsumował profesor Hartleb. (pap)