Jak dodał, przyszłość misji Lekarzy bez Granic w Afganistanie zależeć będzie od uzyskania przez organizację jasnego potwierdzenia poszanowania prawa humanitarnego przez strony konfliktu.
- W tej chwili MSF nie otrzymało żadnych wyjaśnień lub zapewnień, które dałyby nam pewność, że możemy bezpiecznie powrócić - powiedział szef misji Lekarzy bez Granic w Afganistanie Guilhem Molinie.
Stokes oświadczył ponownie, że Lekarze bez Granic domagają się przeprowadzenia niezależnego śledztwa, które miałoby wyjaśnić przyczynę ataku na szpital w Kunduzie oraz wskazać winnych tej tragedii.
Szpital MSF w Kunduzie był jedynym na północnym wschodzie Afganistanu ośrodkiem będącym w stanie leczyć najcięższe obrażenia wojenne. Jego zamknięcie przypadło w czasie, gdy w Kunduzie toczą się walki o kontrolę nad miastem między afgańską armią a talibami.
Prezydent USA Barack Obama przeprosił w środę 8 października 2015 za amerykański atak i złożył kondolencje prezes MSF Joanne Liu, zapewniając, że dochodzenie w sprawie incydentu w sposób przejrzysty uwzględni wszelkie fakty i okoliczności zdarzenia. Rzecznik Białego Domu Josh Earnest dodał, że prezydent - jeśli zajdzie potrzeba - wprowadzi zmiany, by prawdopodobieństwo tragedii takiej jak ta było w przyszłości mniejsze.
Dowódca sił międzynarodowych w Afganistanie, amerykański generał John Campbell oświadczył w Senacie USA, że atak na szpital w Kunduzie był omyłką. Podkreślił, że armia USA zapewni przejrzystość w wyjaśnieniu przyczyn zbombardowania szpitala.
W dniach poprzedzających atak na szpital toczyły się walki o miasto, którego zajęcie przez talibów było uważane za jedno z ich największych zwycięstw w czasie trwającego prawie 14 lat konfliktu.(pap)






