Placówki z powodu braków kadry pielęgniarskiej odwołują planowe zabiegi, zamykają oddziały.

– To efekt domina – mówiła Krystyna Ptok, przewodnicząca Okręgowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. – Pójście masowo na L4 jest formą protestu. Pielęgniarki mają już dość tego, że nie ma żadnych systemowych zmian w ochronie zdrowia.  

Stoją szpiale w 3 województwach

Przypomijmy, że trzy szpitale na Podkarpaciu - Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 2 im. Św. Jadwigi Królowej w Rzeszowie, Wojewódzki Szpital im. Zofii z Zamoyskich Tarnowskiej w Tarnobrzegu i szpital powiatowy w Mielcu - wstrzymywały w ostatnich dniach planowe przyjęcia pacjentów bo część personelu medycznego tych placówek, głównie pielęgniarki, nie przyszła do pracy i przedstawiła zwolnienia lekarskie.

Na zwolnieniach przebywała także część pielęgniarek w dwóch szpitalach klinicznych w Lublinie (nr 4 i nr 1), a w czerwcu także część pielęgniarek zatrudnionych w trzech podlaskich szpitalach: w Suwałkach, Augustowie i Choroszczy. Wcześniej na zwolnieniach były zaś m.in. pielęgniarki z Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Absencja sprawiła, że placówki musiały ograniczać działalność. Pielęgniarki domagają się m.in. podwyżek.

Czy doszło do masowych zachorowań?

- Chcę wyraźnie podkreślić, że jesteśmy słowni - umowy, które zostały zawarte ze środowiskiem pielęgniarek i położnych, m.in. słynne podwyżki cztery razy 400 zł – są realizowane, co oczywiście na bieżąco przekłada się na wzrost wynagrodzeń pielęgniarek i położnych. W tej chwili te wynagrodzenia, również w tych szpitalach, w których jest protest, są powyżej 4 tys. zł – powiedział Latos.

Dodał, że nie wie, czy sytuację w placówkach, gdzie np. 20 proc. pielęgniarek jest na zwolnieniu, "należy rozumieć jako jednostronne wypowiedzenie porozumienia czy też oznacza to coś innego". "Nie bardzo rozumiem też formułę - zwolnienia lekarskie. Jak ktoś jest na zwolnieniu to znaczy, że jest chory. Czy należy więc przypuszczać, że doszło do masowych zachorowań? – komentował wiceszef sejmowej komisji zdrowia.

- Nie chciałbym doszukiwać się i zakładać, że jest jakieś drugie dno, że zwolnienia są nieuczciwe. Każdy ma prawo do urlopu, każdy ma prawo do zwolnienia lekarskiego, jeżeli jest chory. Ale sprawa jest mocno zaskakująca – dodał.

Latos stwierdził, że rząd wywiązuje się z umowy i następuje stopniowy wzrost pielęgniarskich pensji, co, jak zauważył, "oznacza oczywiście miliardowe koszty dla budżetu". Zapewnił, że rząd dostrzega konieczność wzrostu wynagrodzeń w służbie zdrowia, które z powodu wieloletnich zaniedbań są niesatysfakcjonujące, i podejmuje działania, by je zwiększać.

A.P.M./PAP