Pierwsze co robi nowy dyrektor, obejmując stanowisko w zadłużonym szpitalu, to outsorcuje usługi. W powszechnym mniemaniu wyeksportowanie kuchni czy laboratorium na zewnątrz jest tańsze dla szpitali i sprawniejsze m.in. z tego powodu, że mają one problemy z pozyskanie diagnostów laboratoryjnych do pracy.

 - Są tam technicy laboratoryjni i oni mogli by wykonywać badania, a diagnosta zdalnie autoryzowałby je, ale środowisko diagnostów blokuje takie rozwiązanie- mówił na majowej konferencji Hospital Management wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski, do niedawna zarządzajacy finansami w warszawskim Centrum Onkologii.

 Ustawa o diagnostyce laboratoryjnej nie jest jednoznaczna co do zdalnej autoryzacji. Rząd zamierza ją jednak zmienić. Otóż prace zakończył właśnie ministerialny zespół powołany do tego, aby przygotować propozycje zmian.

Autoryzacja tylko na miejscu

- Jednoznacznie wskazujemy, iż autoryzacja badania jest możliwa tylko i wyłącznie w miejscu jego wykonania - mówi prof. Maciej Szmitkowski krajowy konsultant w dziedzinie diagnostyki laboratoryjnej.

Prof. Szmitkowski podkreśla, że tylko takie rozwiązanie zapewnia wiarygodność wykonanym badaniom.

- Jak można zdalnie je potwierdzać? Przecież ich rzetelność ich wykonania i wynik jest niezwykle istotny, bo lekarze 70 proc. dalszych decyzji terapeutycznych podejmują w oparciu o  wyniki badań - podkreśla prof. Szmitkowski.

Kto może być diagnostą?

Od lat w środowisku pracowników laboratoriów toczy się dyskusja o to, kto może być diagnostą laboratoryjnym. Do wykonywania tego zawodu chcieliby zostać dopuszczeni także mikrobiolodzy po studiach uniwersyteckich.

- Zdaniem Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych i krajowego zespołu specjalistów, diagnostą powinien być tylko absolwent uczelni medycznej z ukończonymi studiami z zakresu analityki medycznej- podkreśla prof. Szmitkowski i zaznacza także, iż brak rąk do pracy w laboratoriach szpitalnych nie jest zdumiewający.

- Szpitale płacą diagnostom skandalicznie mało. Taki specjalista może liczyć w publicznej placówce medycznej na minimalną krajową, czyli na 2 tys. zł brutto podczas, gdy lekarz w szpitalu powiatowym dostaje ponad 10 tys. zł brutto - zaznacza prof. Szmitkowski.

Prywatni płacą lepiej

Prywatne laboratoria nie mają kłopotów z pozyskaniem rąk do pracy. Płacą diagnostom więcej niż szpitale, stąd ci porzucają etaty w zoz-ach. Efekt jest taki, że czasami szpitale nie tyle chcą, co muszą outsorcować laboratoria.

- Trzeba też pamiętać, że outsrocing jest procesem nieodwracalnym. Jeśli raz pozbędziemy się ze szpitala danych usług, to już nigdy do nich nie wrócimy.  Kadra, która u nas kiedyś pracowała już do nas nie wróci bo znajdzie sobie nowe miejsca pracy - mówiła na konferencji Hospital Management Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Zaznaczała, że panuje przekonanie, iż szpital powinien wydawać na laboratorium mniej niż 10 proc. kontraktu. 

 

Laboratorium zarabia

Nie sprawdza się to jednak w każdym przypadku. Szpital w Białej Podlaskiej, który kiedyś outsorcował laboratorium, wrócił do własnego i jego dyrekcja jest zadowolona z tej decyzji.  Laboratorium szpitalne może bowiem zarabiać na siebie czego przykładem jest właśnie szpital z Białej Podlaskiej. Okoliczni lekarze rodzinni wysyłają do szpitala na badania swoich pacjentów. Gdy szpitalnego laboratorium nie ma w okolicy,  zmuszeni są wysyłać pacjentów na np. morfologię do najbliższego sieciowego laboratorium.

Niektórzy dyrektorzy boją się powrotu do laboratoriów ze względu na koszty zakupu sprzętu. Prof. Szmitkowski przekonuje, że można go wydzierżawić.