W środowisku mówi się o „nagonce na lekarzy”. - Naszym zadaniem jest leczenie, a nie wertowanie Kodeksu karnego - mówią lekarze.

Dane Prokuratury Krajowej o błędach medycznych

Z danych Prokuratury Krajowej wynika, że w ubiegłym roku wszczęto 1751 postępowań o błędy medyczne, natomiast do sądów skierowano 216 spraw. Naczelna Rada Lekarska wylicza jednak, że prowadzonych spraw było w ubiegłym roku aż 5206. 

Czytaj też: Przewinienia zawodowe lekarzy - komentarz praktyczny >>>

W porównaniu do roku poprzedniego było to o 46 mniej postępowań (1797 w 2020 r. ), ale o 17 więcej spraw (199 w 2020 r.). Z kolei dwa lata temu postępowań było 2161, a spraw skierowano do sądów 197. Liczby pozostają mniej więcej na tym samym poziomie (z tym, że więcej spraw trafia do sądów), jednak lekarze zwracają uwagę na proporcje liczby postępowań do liczby spraw skierowanych do sądów. W ubiegłym roku do sądów skierowano niewiele ponad 12 procent.

O problemach związanych z postępowaniami, które najczęściej do niczego nie prowadzą, lekarze mówią od utworzenia specjalnych wydziałów w prokuraturach regionalnych (część spraw prowadzą prokuratury okręgowe), które zajmują się sprawami o błędy medyczne. 

Czytaj też: Przegląd problemów dotyczących odpowiedzialności zawodowej lekarzy w orzecznictwie SN >>>

 

 

- Interpretacja statystyk świadczy o tym, że zdecydowana większość spraw to strata czasu - lekarza, jak i pacjentów, którym lekarz nie może poświęcić czasu, spędzanego na przesłuchaniach, w sądzie. Liczba spraw kończących się wnioskiem o ukaranie, skazaniem jest marginalna. Realia są takie, że każdy lekarz może w każdej chwili spodziewać się pozwu, może zostać "przeczołgany" przez batalie sądowe, po czym oczekuje się od niego dalszego dźwigania odpowiedzialności za niewydolny system ochrony zdrowia i pracy w warunkach nie dających bezpieczeństwa wykonywania zawodu – mówi rzeczniczka Naczelnej Izby Lekarskiej Renata Jeziółkowska.

Lekarze zaznaczają, że wszystko to zniechęca ich do wybierania specjalizacji zabiegowych w środowisku określanych jako „pozwogenne”.

Czytaj też: Odpowiedzialność karna lekarza jako gwaranta ochrony życia i zdrowia pacjenta - komentarz praktyczny >>>

Czytaj też: Agresywne zachowania pacjentów wobec lekarzy >>>

 


- Mamy tak zaostrzone prawo, że może ono paraliżować decyzyjność lekarza – zaznacza z kolei Renata Florek-Szymańska, przewodnicząca Porozumienia Chirurgów Skalpel.  – Te dwa tysiące spraw odebrały lekarzom czas, który mogliby poświęcić na leczenie pacjentów. Niektóre postępowania prokuratorskie trwają rok lub dłużej. To często czas wyjęty z życia, pełen nerwów, nieprzespanych nocy, pełen dylematów i strachu, depresji, czasem prowadzący do nałogów – podkreśla. 

Przykładowo, Prokuratura Regionalna w Warszawie poinformowała, że w ubiegłym roku przygotowano osiem aktów oskarżenia, ale nie zapadł jeszcze żaden wyrok.

Zmiany w karaniu lekarzy z art. 37a k.k. 

Ostatnio batalia odbyła się wokół art. 155 kodeksu karnego. Nowelizacją Kodeksu karnego, która początkowo, na etapie projektu, podnosiła kary za nieumyślne spowodowanie śmierci: minimalną z 3 do 6 miesięcy, a maksymalną z 5 lat do 8 lat pozbawienia wolności, na najbliższym posiedzeniu zajmie się Senat. Posłowie PiS wycofali budzący sprzeciw lekarzy przepis i w uchwalonej wersji  podniesienia kar w art. 155 k.k. już nie ma.

Czytaj także na Prawo.pl: Posłowie PiS wycofują się z próby zaostrzenia kar za nieumyślne spowodowanie śmierci>>

Jednak kurs obrany na karanie lekarzy pozostaje bez zmian. Jak zauważają prawnicy, ostatnia nowelizacja podniosła minimalny wymiar kary, który sąd może orzec w karze wolnościowej. Chodzi o art. 37 a k.k. Zgodnie z nim, jeżeli przestępstwo jest zagrożone tylko karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą 8 lat, a wymierzona za nie kara pozbawienia wolności nie byłaby surowsza od roku, sąd może zamiast tej kary orzec karę ograniczenia wolności nie niższą od 3 miesięcy albo grzywnę nie niższą od 100 stawek dziennych, jeżeli równocześnie orzeka środek karny, środek kompensacyjny lub przepadek.

Sprawdź też: Wrześniewska-Wal Iwona "Odpowiedzialność lekarza w orzecznictwie sądów lekarskich" >

Przepis się zmieni: minimalny wyrok, zgodnie ze znowelizowanym k.k., który jest obecnie w Senacie, będzie podniesiony: - Kara ograniczenia wolności będzie wyższa niż obecnie, czyli 4, a nie 3 miesiące, albo grzywna nie będzie niższa od 150 stawek dziennych, a nie jak obecnie 100 stawek – mówi prof. Teresa Gardocka, dyrektor Instytutu Prawa na Wydziale Prawa Uniwersytetu SWPS.

Nie będzie obligo utraty prawa wykonywania zawodu

Z drugiej strony, co zauważa adwokat Paweł Dziekański, także pracownik Zakładu Prawa Karnego Instytutu Nauk Prawnych PAN, w wersji art. 37a przyjętej przez Sejm zmieniono poza wymiarem kary ograniczenia wolności i grzywny także brzmienie końcowej części przepisu. - Obecnie orzeczenie środka karnego (np. zakazu wykonywania zawodu) środka kompensacyjnego, przepadku jest obligatoryjne. W uchwalonej ustawie dodano słowo „w szczególności”, a więc obligatoryjność tych środków, przepadków znika na rzecz dyrektywy interpretacyjnej - mówi mecenas.  

Jest to rozwiązanie w kierunku oczekiwań lekarzy. W praktyce oznacza to, że lekarz skazany z art. 37 a k.k. nie zawsze będzie miał zakazane prawo wykonywania zawodu.

Czytaj też: Karnoprawna ochrona autonomii uczestnika eksperymentu medycznego po nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty >>>

Ustawodawca w ostatniej nowelizacji więc z jednej strony podnosi kary, z drugiej strony luzuje obostrzenia. Art. 37a k.k. jest problematyczny.  Paweł Dziekański przypomina, że obecna konstrukcja art. 37 a k.k. zawęża możliwości sięgania po karę wolnościową, co sprawia trudności w stosowaniu przepisu.  

Adwokat przypomina też, że  zaczęło się od zmian wprowadzonych nowelą z 19 czerwca 2020 r. (ustawa z 19 czerwca 2020 r. o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o uproszczonym postępowaniu o zatwierdzenie układu w związku z wystąpieniem COVID-19, Dz. U. 2020 r., poz 1086). - Wówczas uwarunkowano orzeczenia kary wolnościowej od hipotetycznej oceny, że gdyby zdecydowano się na karę pozbawienia wolności, to nie przekraczałby ona roku i wprowadzono obligatoryjność orzeczenia środka karnego, środka kompensacyjnego lub przepadku – mówi Paweł Dziekański.

Czytaj też: Błędy w sztuce lekarskiej w praktyce lekarza medycyny rodzinnej - aspekty prawnokarne i prawnomedyczne >

W ocenie prawnika pożądaną zmianą byłby powrót do pierwotnej konstrukcji art. 37a k.k. - Taki projekt został złożony już w 2020 r. (druk nr 582), jednak nie wygląda na to, ażeby był procedowany – dodaje.

Lekarze nie chcą przepisów no-fault

O zmiany w art. 37 a k.k. zapytaliśmy lekarzy. 

- Samo pojawianie się pytań o to, w jakim zakresie poszczególne artykuły Kodeksu Karnego przekładają się lub będą się przekładały na zwiększenie ryzyka dla lekarza w związku z wykonywaniem przez niego zawodu, świadczy o konieczności zmian w prawie - by prawo uwzględniało, że ratowanie życia to nie przestępstwo - mówi Renata Jeziółkowska rzeczniczka prasowa Naczelnej Izby Lekarskiej.

 

 

Samorząd lekarski postuluje wyłączenie lekarzy z odpowiedzialności karnej (z zachowaniem tej odpowiedzialności wyłącznie w przypadku zgonu pacjenta lub rażącego błędu), przy niezmiennej odpowiedzialności cywilnej i zawodowej.

- To jedno z założeń systemu, którego celem byłaby poprawa bezpieczeństwa leczenia, określanego jako no-fault. Systemu, o którego wprowadzenie zabiegają lekarze uwzględnia również wprowadzenie rejestru zdarzeń niepożądanych, umożliwiającego analizy skutkujące eliminowaniem błędów medycznych oraz wdrożenie funduszu kompensacyjnego, gwarantującego pacjentom lub ich rodzinom szybką wypłatę świadczenia, niezależnie od udowodnienia winy - podkreśla Renata Jeziółkowska. 

Naczelna Rada Lekarska  poinformowała, że przygotuje własny projekt rozwiązań no-fault. Z kolei Ministerstwo Zdrowia pracuje nad nim w ramach projektu ustawy o jakości w systemie ochrony zdrowia. 

NRL zaznacza, że uwarunkowania prawne powinny sprzyjać bezpieczeństwu leczenia, a nie generować dodatkową presję, zniechęcać do zawodu, zniechęcać do wybierania specjalizacji zabiegowych, określanych jako „pozwogenne”, czy do pracy w kraju.

- Rolą lekarza jest leczenie, a nie wertowanie Kodeksu Karnego i analizowanie, jaka kara grozi lekarzowi, z którego artykułu, kiedy istnieje groźba więzienia. Taki kierunek sprzyja potęgowaniu szkodliwego zjawiska jakim jest medycyna asekuracyjna, zaprzepaszcza dorobek medycyny i pogłębia zapaść polskiej ochrony zdrowia. Czego skutki odczuwają pacjenci - mówi Renata Jeziółkowska.