Minister zdrowia Adam Niedzielski napisał w  weekend na Twitterze wiadomość, że obłożenie łóżek wzrasta o wiele wolniej niż tempo wzrostu zakażeń w ostatnich tygodniach. Dlatego zostaną podjęte decyzje o redukowaniu infrastruktury szpitalnej przeznaczonej do walki z COVID-19 przywracając ją do leczenia innych chorób. Inaczej jednak na problem patrzą eksperci. 

Czytaj: Reforma szpitalnictwa krok po kroku >

Wówczas dla pacjentów z COVID-19 przygotowanych zostało 30 877 łóżek oraz 2 688 respiratorów, w szpitalach przebywało 17 661 pacjentów z COVID-19, w tym 1 115 chorych wymaga leczenia respiratorowego. W poniedziałek jednak liczna łózek covidowych wzrosła o 49 - do 30 926, a pacjentów o 626 - do  18 287, a liczba respiratorów do 2695 (o siedem). Tydzień temu, 31 stycznia, w szpitalach przebywało 15 447 pacjentów  Liczba osób pod respiratorami nie zmieniła się, ale to i tak o 42 więcej niż tydzień temu (blisko 4 proc.).  

 

Decyzje będą uzgadniane z wojewodami

W poniedziałek Wojciech Andrusiewicz, rzecznik MZ, doprecyzował, że obecnie nie ma równego obłożenia łóżek covidowych. - Na przykład w województwie świętokrzyskim jest 70 proc. zajętych łóżek. Mamy przynajmniej pięć województw, gdzie jest ich na poziomie 60 proc., ale mamy województwa, gdzie tych łóżek jest na poziomie 40 proc. - przytacza dane rzecznik. Dlatego decyzje o likwidacji łóżek będą konsultowane z wojewodami.  - Nie będzie na zasadzie, że w całym kraju będziemy równomiernie likwidować bazę łóżkową dla pacjentów COVID-owych. To będzie zależało od skali zakażeń w danym regionie i skali hospitalizacji  - wyjaśnił Wojciech Andrusiewicz.

Czytaj: Strategia walki z V falą pandemii - rola POZ i aptek >

Szczyt piątej fali przed nami

Jak powiedział PAP, dr Franciszek Rakowski z Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW – liczby odnoszące się do zakażeń podawane przez Ministerstwo Zdrowia nie oddają realnej liczby zakażeń, bo dużo osób nie chce się testować, albo robi to poza oficjalnym systemem. Prognozy ekspertów nie są wesołe, wynika z nich, że za kilka będzie szczyt piątej fali pandemii koronawirusa w Polsce. Wówczas - według badaczy - codziennie zakażać się będzie nawet 800 tys. osób.