Jak powiedział w czwartek prezes Federacji PZ Jacek Krajewski, federacja otrzymała już od marszałek Sejmu zgodę na utworzenie Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej. Teraz ma trzy miesiące na zebranie 100 tys. podpisów pod projektem ustawy i złożenie projektu wraz z podpisami w Sejmie.

"Przystępujemy do rozsyłania materiałów informacyjnych" - poinformował. Dodał, że ponieważ system refundacyjny dotyczy nie tylko lekarzy, ale także pacjentów oraz farmaceutów, Federacja liczy na poparcie projektu także przez te grupy i liczy na szybkie zebranie podpisów. "Chcemy zebrać tych podpisów więcej niż 100 tys., aby wywrzeć na parlamentarzystach silniejszą presję społeczną, by zajęli się projektem" – powiedział Krajewski.

Wyjaśnił, że projekt zawiera propozycję, aby podstawą refundacji był określony stan kliniczny pacjenta oraz wiedza lekarska dotycząca tego stanu, a nie wskazania zarejestrowane przez producenta leku i zawarte w Charakterystyce Produktu Leczniczego - jak obecnie.

Ponadto lekarze nie chcą określać na recepcie poziomu refundacji. "Lekarz w przypadku pacjenta chorego przewlekle powinien na recepcie zaznaczać tylko odpowiedni symbol choroby, a poziom refundacji weryfikowałby specjalny system informatyczny" - zaznaczył Krajewski. "Recepta powinna być tylko formalnością, a nie główną częścią porady lekarskiej" - dodał.

Ponadto projekt przewiduje ustalenie maksymalnych kosztów jakie na zakup leków refundowanych ponosiłby pacjent w ciągu roku. Według propozycji PZ, byłoby to 1,5 minimalnego wynagrodzenia za pracę, czyli ok. 2,4 tys. zł. Pozostałe wydatki ponad ten limit zwracałby pacjentowi Narodowy Fundusz Zdrowia.

Według szacunkowych danych PZ wprowadzenie takiego rozwiązania spowodowałoby wzrost nakładów NFZ na refundację o ok. 200 mln zł rocznie, co przy wielomiliardowym budżecie Funduszu nie powinno być dużym obciążeniem.

W proponowanej nowelizacji znalazły się także zapisy dotyczące aptekarzy. Jak zaznaczył Krajewski obecnie apteki tuż przed zmianą listy refundacyjnej ograniczają zapasy leków. "Robią to w obawie przed stratą finansową, ponieważ gdy nowe obwieszczenie obniży cenę danego leku, wówczas apteka musi sprzedać go po tej niższej cenie mimo, że kupiła go za wyższą, obowiązującą w poprzednim obwieszczeniu" - wyjaśnił.

Według projektu aptekarz miałby prawo zwrócić lek do hurtowni po cenie zakupu. Hurtownia farmaceutyczna miałaby analogiczne prawo zwrotu do producenta.

Środowisko lekarskie od początku wejścia w życie ustawy refundacyjnej było przeciw refundacji na podstawie wskazań zarejestrowanych przez producenta, a także przeciw obowiązkowi określania na recepcie poziomu refundacji. Według Naczelnej Rady Lekarskiej ustalenie prawa do refundacji - z wyjątkiem chorób przewlekłych - powinno następować na etapie realizacji recepty, a nie jej wystawiania.

Według niektórych ekspertów ustawa refundacyjna doprowadziła do tego, że cześć pacjentów ma utrudniony dostęp do leków, gdyż prawo do refundacji obowiązuje tylko wtedy, gdy schorzenie znajduje się we wskazaniach rejestracyjnych medykamentu; lekarze, obawiając się sankcji, często wypisują recepty 100 proc. płatne.

Ustawa refundacyjna weszła w życie 1 stycznia 2012 r.; wprowadziła m.in. urzędowe ceny i marże leków refundowanych, zakaz promocji i reklamy aptek oraz stosowania zachęt, czyli np. przekazywania przez firmy farmaceutyczne darmowych leków dla szpitali. Nowa lista leków refundowanych jest publikowana przez Ministra Zdrowia co dwa miesiące. NFZ nie może przeznaczać na refundację więcej niż 17 proc. swego rocznego budżetu. Ustawa była już nowelizowana. Obecnie trwają konsultacje przygotowanego przez MZ projektu kolejnej nowelizacji. Przewidziano m.in. publikację list co 3, a nie co 2 miesiące oraz obowiązek dla aptekarzy informowania pacjenta o najtańszym zamienniku leku.